Artykuły

Utrafić w czas

Na starszych widzach alternatywnych, którzy zasiedli na widowni taki teatr już nie robi wrażenia, na młodych, co przyszli zobaczyć legendę, jeszcze nie. Bo każdy musi dojrzeć do swojego czasu - Waldemar Sulisz recenzuje w Dzienniku Wschodnim spektakl "Wszystkie drogi prowadzą na Dworzec Kurski" w wykonaniu nowojorskiego Varda Studio.

W ostatnich minutach żałoby narodowej widownia Teatru NN zapełniła się do końca. Emil Varda rozpoczął spektakl "Wszystkie drogi prowadzą na Dworzec Kurski" w sobotę 19 stycznia 2019 punktualnie o 19. Chcemy Stalina, Chcemy Stalina. Niech będzie i Putin - skandowali aktorzy na finał. - Siedzimy na Dworcu Kurskim, z ręką w nocniku, żaden pociąg stąd już nie odjedzie - mówi Emil Varda, właściciel teatru Varda Studio, reżyser przedstawienia, któremu na polskim pokazie Los i Historia dopisały tragiczne dekoracje.

Emil Varda to na codzień właściciel słynnej "Waverly Inn", nowojorskiej restauracji, gdzie jadają między innymi: Beyonce, Sarah Jessica Parker, Cameron Diaz, Gwyneth Paltrow czy Robert De Niro. Amerykański sen emigranta z Lublina zaowocował sztuką "All Roads Lead to Kurski Station" ("Wszystkie drogi prowadzą na Dworzec Kurski") wystawianą przez awangardowy teatr w East Village. Teatr nazywa się Varda Studio - z tęsknoty za Lublinem Emil pokazał w Teatrze NN swoją interpretację głośnej powieści "Moskwa Pietuszki. Z tęsknoty za miastem, do którego wrócił po emigracji. - W 1991 roku przyjechałem po raz pierwszy do Lublina. Nie, żebym planował tu zostać, ale oczekiwałem, że ktoś mi powie: Słuchaj, zrobimy to i to. Wracaj. Pies z kulawą nogą się nie odezwał. Wtedy pomógł mi Mickiewicz: "Jedźmy, nikt nie woła" - wspomina reżyser przedstawienia. Gorzko.

W Lublinie za sprawą Teatru Starego mieliśmy okazję oglądać Jerofiejewa dwa razy. 30 listopada 2018 rolę Wienniczki zagrał Marian Opania (Teatr Ateneum, Warszawa). W 2013 roku Teatr Nowy z Krakowa przywiózł do Starego Moskwę Pietuszki z pogranicza spektaklu i koncertu rockowego. Z legendą tekstu zmierzył się Emil Varda. W konwencji nawiązującej do wczesnych spektakli Teatru Ósmego Dnia, Provisorium, a nawet Gardzienic (nagi aktor, polewanie wodą, tupot butów, mycie podłogi, śpiew), z gościnną rolą Jacka Brzezińskiego z Provisorium - Varda pokazał swoją autorską interpretację pijackiej Odysei montera łącznościowca Wienniczki, wyrzuconego z pracy za alkoholizm, Wienniczki, który próbuje wyrwać się z miasta do wyśnionych Pietuszek, gdzie "gdzie jaśmin kwitnie rok cały" i gdzie czeka Helena - jasnowłose, cudne "półkurwie".

Wienniczka Vardy jest młody, piękny, amerykański i, wydaje się, że w zderzeniu z bohaterem "Moskwa Pietuszki" - nieprawdziwy. W spektaklu pije wódkę z butelek, które bardziej pasują do strojów aktorek i dobrych restauracji niż ławki na dworcu. Wienniczka w powieści chla Łzę Komsomołki ( lawenda 15 g, werbena 15 g, woda leśna 30 g, lakier do paznokci 2 g, eliksir do płukania ust 150 g, lemoniada - 150 g). Młodzi aktorzy, przeniesieni przez reżysera w czas polskich teatrów studenckich - grają owo przeniesienie z poświęceniem. Opowiadają historię Wienniczki z oddaniem. Na starszych widzach alternatywnych, którzy zasiedli na widowni taki teatr już nie robi wrażenia, na młodych, co przyszli zobaczyć legendę, jeszcze nie. Bo każdy musi dojrzeć do swojego czasu. I chodzi o to, żeby w czas widzów i czas, w którym żyjemy - utrafić.

I tu jest pies (Polska) pogrzebany. Emil Varda najpierw opowiada historię samotności i tęsknoty. Za miłością. Do rudej Heleny, do wyśnionych Pietuszek i do Polski. I z opowieścią o braku miłości trafia w czas widzów. Ale jeszcze celniej trafia w nasz czas, stawiając okrutną diagnozę. Dokąd doszliśmy? Do nikąd. Jest pusty dworzec z hasłami nienawiści wydrapanymi na murze. Siedzimy na walizkach. Z jedną ręką w nocniku. I żaden pociąg dla nas stąd już nie odjedzie.

Co dalej? We wzruszających gestach aniołów, które śpiewają Wienniczce jest tęsknota za jakimś balsamem na nasze dusze. Modlitwa? Bóg ma co innego do roboty niż zajmować się nami - mówi gorzko Varda. A jeśli umrę - mówi w powieści Wienniczka - i On zapyta mnie w wówczas "Czy było ci tam dobrze, czy źle"? Będę milczeć, opuszczę wzrok i będę milczeć. Jakże brakowało mi tych słów w spektaklu Vardy. Jak i "Modlitwy" Okudżawy na finał: ,/ !/ ,/ ,/ / ,/ / Taki balsam na duszę już na nas nie działa - zdaje się mówić reżyser.

Na szczęście po Wienniczce został przepis na buteleczkę balsamu Kanaańskiego. - Człowiekowi dane jest tylko jedno życie, i powinien je przeżyć tak, by nie popełniać błędów w recepturze - napisał ktoś po krakowskiej premierze. A zatem: Denaturat 100 g, ciemne piwo 200 g, oczyszczona politura 100 g. Oto koktail, zwany potocznie czarnuchą. Balsam na naszą polską duszę?

Varda Studio "Wszystkie drogi prowadzą na Dworzec Kurski".

Tytuł oryginalny: All Roads Lead to the Kurski Station. Reżyseria i adaptacja: Varda. Obsada: Rivers Duggan (erynia Tyzyfone), Elliot Morse (Wienia), Mia Vallet (erynia Megajra), Jacek Brzeziński (Jurodiwy). Światło: Fiona Brunner, muzyka: Scott Griffin, produkcja: Reed Redgley.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji