W naszym teatrze lalek malują obrazy ciałem
"Obrazki z wystawy" w reż. Jacka Malinowskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Kamila Wróbel-Malec i Magdalena Dąbrowska reżyserowane przez Jacka Malinowskiego, przygotowały cykl miniatur pod wspólnym szyldem "Obrazków z wystawy".
Chodzi o 10 miniatur skomponowanych przez Modesta Musorgskiego zafascynowanego rysunkami i grafikami Wiktora Hartmanna. Zorkiestrowane przez samego Ravela podbiły świat.
Nic zatem dziwnego, że Kamila Wróbel-Malec i Magdalena Dąbrowska dały się uwieść tym nutom. Pomysł wykorzystania tej muzyki podsunął młodym aktorkom Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek, a zarazem reżyser spektaklu. Panie chciały stworzyć coś razem, a forma pantomimy, połączona z czarnym teatrem wydała się być najbardziej odpowiednia do samodzielnych poszukiwań. I tak też się stało. W spektaklu, oprócz namawiania do kontemplacji, nie pada ani jedno słowo. Jest momentami zabawnie, a momentami zwyczajnie nudno, choć postaci z obrazów naprawdę wychodzą z ram. Pomysł wykorzystania przestrzeni scenicznej i rewelacyjna praca oświetleniowca są na pograniczu teatralnej magii, ale nie wszystkie cielesne układy są jednakowo zrozumiałe. Któż bowiem, oprócz świeżo upieczonych absolwentów średnich szkół muzycznych i fanatycznych melomanów może kojarzyć wszystkie części "Obrazków z wystawy" z konkretnymi tytułami dzieł, no może poza "Tańcem kurcząt w skorupkach". Zatem do szczęścia mnie osobiście przydałyby się choć wyświetlane w tle napisy podpowiadające szczególnie pięcio-, sześciolatkom, co starają się swoimi ciałami pokazać pełne pasji aktorki. Wyciąganie w takim momencie komórki, by sprawdzić, jaki aktualnie utwór leci z głośników byłoby jednak przy przemyślanych światłach faux pas.
Zatem bez dobrego przygotowania widza, "Obrazki z wystawy" mogą wydać się tylko popisem sprawności i pomysłowości. Chyba chodziło jednak o coś więcej.