Teatr Praski. Wieczór retrospektywny
Interesujący ten wieczór utworów przeważnie jednoaktowych rozpoczęto wodewilem A Fredry "Piosnki wujaszka", znanym zresztą jako sztuka miła i pogodna. Zagrano go starannie na ogół, choć częstokroć grający dawali się ponosić temperamentom, co nie zawsze zgodne było ze stylem. Najlepsze i najwierniej przeprowadzone postacie o potrzebnej dozie komizmu stworzyli . K tatarkiewicz, Machalski i Daszewski, bardzo dobrze również i powściągliwie grała p. Kawińska. Inni wykonawcy starali się stać na wysokości zadania, co im się zresztą udawało.
"Gaduła nad gadułami" Dmuszewskiego jest utworem podobnym, jasnym, pod względem wiersza i formy wyprzedzającym o spory szmat czasu Fredę. Lekka budowa, swojskość, wytworny sarkazm są zaletą tej sztuczki, której wystawienie chwali się teatrowi praskiemu. Rolę tytułową i właściwie jedyną w sztuce zagrał p. Tadeusz Frenkiel wybornie. Potworna ta technicznie dla aktora rola, wymagająca i stalowej pamięci i nad wyraz czystej dykcji, w interpretacji p. Frenkla, nie straciła ni jednego rysu. Przeprowadził ją śmiało, pomysłowo i nad wyraz wiernie, składając chlubnie niesłychanie ciężki egzamin techniki aktorskiej.
Zakończyła wybornie farsa France'a "O człowieku, który zaślubi niemowę". Wystawa była stylowa i staranna i szczęśliwie uniknięto szarży. P. Zejdowski grał z humorem i bez przesady - jedynie niewłaściwie oddano rolę niemowy p. Turowiczownie. Katarzyna powinna być jasną słodką szczebiotką nawskroś naiwnie liryczną, w grze p. Turowicz była tylko gderliwa kostyczność.
Jeszcze luźna uwaga. Dużo się mówi u nas o konstjumerni teatru Rozmaitości, o sławnych jej zasobach. Scena praska, jako teatr miejski, stamtąd też otrzymuje kostjumy. Te, które w łaskawości użyczono do "Piosnek Wujaszka", zdają się pochodzić z magazynów krawieckich.... na placu Kercelego.