Artykuły

Klumpe - Dumpe, choć spadł ze schodów, dostał tron i księżniczkę

"Choinka" Hansa Christiana Andersena w reż. Roberta Jarosza w Teatrze Lalek Guliwer w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska Teatrze dla Wszystkich.

Na malutkiej scenie "Liliput", chyba jednej z najmniejszych w stolicy, w kameralnej, przyjaznej maluchom przestrzeni, Teatr Lalek Guliwer proponuje dzieciom spotkanie z panem Andersenem. Grudzień to niezwykły czas, okres radosnego oczekiwania na prezenty, choinkę i magię Bożego Narodzenia. Piękna, niełatwa, refleksyjna baśń o cudownym drzewku, obecnym podczas Wigilii w każdym domu, to znakomita okazja, by poczuć atmosferę Świąt, oderwać się na chwilę od przygotowań i zakupów. Ubrana w fantazję i bajkową refleksję, pełna zadumy myśl duńskiego pisarza z Odense przemawia do wszystkich - dzieci i rodziców. Opowieść o ulotności i przemijaniu, a także o rzadkiej umiejętności cieszenia się każdą obecną chwilą, dzięki teatralnej szacie staje się mniej zawiła i w pełni zrozumiała.

"Choinka", najnowszy spektakl teatru Guliwer, opowiada nie tylko o świątecznym drzewku, ale sięga głębiej - to melancholijna opowieść o życiu, o przemijaniu, starości i szczęściu, które powinniśmy dostrzec w każdym momencie i cieszyć się nim, zanim odejdzie.

W lesie, wśród rozłożystych, dużych drzew rosła mała choinka, która jak najszybciej chciała stać się "dorosłą". Nazywano ją "dzieckiem lasu", ale wcale nie czuła radości z tego powodu. Czekała na coś wielkiego, wyjątkowego. "Nie marz o dalekiej wielkości -- ciesz się tym, co posiadasz. Dziękuj Bogu za młodość, za siły, za zdrowie, za życie, które w tobie krąży" - mówiły promienie słońca do choinki. Pewnego dnia młoda jeszcze choinka została ścięta, aby w czas Bożego Narodzenia stanąć w blasku świec i cieszyć oczy wszystkich. Pięknie przyozdobiona, wreszcie czuła się ważna i szczęśliwa. Jednak wszystko przemija; jej młodość, świeżość również. Po nocy nastaje dzień, a choinka oczekuje kolejnych hołdów, wierząc, że historia się powtórzy. Niestety, służba rozbiera drzewko i zanosi je na strych. Czy to już koniec jej wymarzonych, pięknych dni?

Dorośli widzowie, bardziej wyczuleni na filozoficzne rozważania autora, dostrzegą zapewne drugie dno opowieści o choince - rzeczy ważne i piękne doceniamy dopiero w momencie straty. Nieustanna gonitwa za czymś niepowtarzalnym prowadzi do frustracji; na końcu czujemy tylko niedosyt i żal. Próżne marzycielstwo nie pozwala dostrzec tego, co małe, kruche, błahe i piękne. Życie przemija, a rzeczy z pozoru nudne i byle jakie, okazują się wielką wartością. Czy tak przygnębiające refleksje mogą ucieszyć najmłodszych teatromanów? Z pewnością, gdyż spektakl jako całość przemawia do publiczności pięknym, plastycznym językiem teatru. Reżyser Robert Jarosz zadbał o to, aby urokliwa choć smutna baśń przyniosła dzieciom sporo radości. Dość skromna, ale dopracowana scenografia, utrzymana w barwach zieleni, mieni się i lśni. Ubrania, które wkłada na siebie choinka wiszą w widocznym miejscu, przykrywając boczną ściankę sceny niczym barwny kobierzec. Kiedy tytułowe drzewko ląduje na strychu, owe nieużywane stroje znakomicie oddają charakter miejsca na poddaszu. Narratorem opowieści jest Georgi Angiełow, który jak zawsze bez trudu znajduje wspólny język z najmłodszymi. Jego znakomita dykcja, poczucie humoru, przykuwają uwagę widza, nie pozwalając maluchom ani na chwilę znużenia. Na scenie towarzyszy mu gitarzysta Hipolit Woźniak i swoją grą rozwesela, ubarwia całe przedstawienie. Jak wiadomo muzyka to niezwykle istotny element spektakli dla dzieci, lubiany i doceniany. Tutaj stanowi ważną częścią przedstawienia, tak samo jak zabawne piosenki, nadające rytm krótkiej inscenizacji. Ale nie byłoby andersenowskiej Wigilii bez choinki. Milena Kranik w roli uroczej, tytułowej bohaterki od razu staje się bliska dzieciom. Nie jest tak przygnębiona jak u duńskiego bajkopisarza, pesymistyczne tony łagodzi dynamicznym ruchem, uśmiechem i śpiewem. Kiedy "opowiada" o swoich najpiękniejszych dniach (korzystając z obecności narratora), o czasie spędzonym w lesie, a potem z dziećmi, w domu, przy wigilijnym stole, gdy baśń rozwiała wszelkie smutki, czuje się spełniona i nie rozpacza. Jej piosenka o Klumpe - Dumpe, śpiewana wspólnie z publicznością, na długo pozostaje z widzami.

Dorośli dostrzegą zapewne kolejny, nieco sarkastyczny wątek zawarty w tekście bajki. Szczury, przybywające na strych symbolizują osoby, które wielokrotnie acz niesłusznie i bezpodstawnie cieszą się autorytetem wśród ludzi. Przyklaskując bezkrytycznie ich opiniom, krzywdzimy siebie i innych. Andersen ostro piętnuje taką głupotę, na którą warto uczulać również dzieci.

Spektakl w żywym planie, z udziałem pomysłowych lalek - myszek, doskonale animowanych i obdarzonych głosem przez Angiełowa, podoba się nie tylko dzieciom. Ciekawe rozwiązanie scenograficzno-przestrzenne (widzowie siedzą po dwóch stronach maleńkiej sceny) stanowi dodatkowy, intrygujący aspekt spektaklu. Reżyser przedstawienia, podążając za autorem baśni o choince, bez nużącego moralizatorstwa, w mądry, pełny humoru, przystępny sposób daje okazję do refleksji nad problemami, które i dojrzałym ludziom wydają się niełatwe. Jednak magia baśni i teatru upraszcza rzeczy skomplikowane; obrazy przemawiają do wszystkich dziecięcych zmysłów i pozwalają zrozumieć to, co wydaje się zbyt poważne dla najmłodszych.

***

Anna Czajkowska - pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji