Artykuły

Męki widowni

Kończy się sezon w łódzkich teatrach. Przed widzami postawił nowe wymagania: żądał wytrzymałych siedzeń i wytrzymałych uszu - pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Sezon 2005/2006 wymagał od widowni idealnej bezsenności. Zupełnie jak James Joyce od czytelników! Bo domykający się właśnie sezon wykreował modę na teatr czasochłonny. Pierwszy był "Niedokończony utwór na aktora" według "Mewy" Antoniego Czechowa i "Sztuki hiszpańskiej''YasminyRezy w reżyserii Krystiana Lupy, który gościł na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Już lektura kolejnych członów tytułu powinna ostrzec, że rzecz nie należy do miniatur. Spektakl był tak długi, że mógł się zmieście tylko w Teatrze Wielkim. Trwał sześć godzin! Reżyser miłosiernie podzielił maraton na dwa wieczory. Wielu widzów zadawało sobie pytanie, dlaczego przedstawienie musi być aż tak długie.

Łódzkie teatry podjęły wyzwanie. W szranki stanął Nowy z "Termopilami polskimi"( trzy godziny) i "Poszaleli (też trzy). Ale najwyżej na pudle stanął Studyjny, dzięki "Pawiowi królowej" według Doroty Masłowskiej. Dyplom studentów Filmówki ciągnie się cztery i pół godziny, z jedną tylko przerwą na rozcieranie zbolałych gnatów. Trud aktorów jest niczym w porównaniu z męką widowni. Wytrawni teatromani wiedzą, że miarą jakości estetycznej spektaklu może być niewygoda. Przynajmniej Nowy ma salę z widownią obitą przyzwoitym pluszem. Ławki w Studyjnym stawały się łożem boleści, na którym do tego nie wypadało się położyć! Strach pomyśleć, co stałoby się z plecami w miejscu, w którym tracą swą szlachetną nazwę, gdyby "Poszalałych" grano w Studyjnym. Chyba widzowie dołączyliby do tytułu...

Tortury okazały się tym większe, że na scenach królowały baseny, w których przecież można by się nieco odświeżyć. Aktorzy pluskali się w "Niedokończonym utworze..." i w "Termopilach", powodując u widzów męki Tantala. Antyczny biedak stal w wodzie i nie mógł się napić. Podobnie widzowie kontemplowali akwen, a pływać nie mogli. Jak tu nurkować w wieczorowej sukni albo w smokingu? A przebierać się, gdy tyle osób patrzy... Z drugiej strony: gdyby napuszczać wodę do każdej scenografii, deficyt kąpielisk w Łodzi sam by się rozwiązał.

Z kolei od aktorów, oprócz żółtego czepka, sezon wymagał otrzaskania w hip-hopie. Koniunkturę pierwszy wyczul William Szekspir; ale wiadomo, stratfordczyk to papuga. W "Dziełach wszystkich Szekspira" na scenie powszechnego wyrapowano całą tragedię "Otella" w stylu gangsta. W rymowankach z komedii "Jak wam się podoba?", po którą sięgnęli dyplomanci Filmówki, nie udało się już ukryć wpływów Fisza.

Szekspir przynajmniej trochę się ograniczył. Za to Masłowska całego "Pawia królowej" spisała przy pomocy hip-hopowych rymów. Dobrze, że studenci nie zapomnieli o innej muzyce: specjalnie dla weteranów rocka dawali czadu "Smoke on the Water" Deep Purple. Tak intensywnie, że kładli się w zapomnieniu na podłodze. Widzowie mogli to wziąć za kpinę: na tych twardych ławkach Studyjnego nie mogli się położyć...

W Nowym w "Termopilach" rapował król Stanisław August Poniatowski. To odważne uatrakcyjnienie historii, w sam raz dla szkól. Byleby tylko młodzież nie odniosła wrażenia, że konstytucja i targowica to konkurujące ze sobą studia nagrań, anektowane przez zagraniczne koncerny płytowe.

Zastanawiam się tylko, czemu rapowej mody nie wyczul odkurzony przez "Arlekina" Wolfgang Amadeusz Mozart? Do "Czarodziejskiego fletu" [na zdjęciu] napisał jakieś staromodne nudne trele. Co to za aria Królowej Nocy: "Pa-pa--pa-pa-pa-pa-pa-pa - pa!". Takie rymy może i dobre w Wiedniu, ale nie w Łodzi, ojczyźnie O.S.T.R.-ego. Nieudolność tego freestajlu tłumaczy tylko fama, że Mozart to geniusz. Ludzie utalentowani, jak powiedział Jerzy Andrzejewski, mogą pisać rzeczy dowolne. Geniusze zaś - tylko to, na co im ich geniusz pozwoli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji