Artykuły

Warszawa. Król Roger o mocnym głosie

Był już Turkiem we Włoszech u Rossiniego, Cyganem Jagu w "Manru" Paderewskiego i uwodzicielem w kontuszu w operach Moniuszki. Trudno nie zauważyć i nie zapamiętać śpiewaka o tak mocnym, szlachetnie brzmiącym głosie i świetnej prezencji. Teraz Łukasz Goliński wystąpi w tytułowej roli w najważniejszej polskiej operze - "Królu Rogerze" Karola Szymanowskiego.

Nową inscenizację "Króla Rogera" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej przygotowuje Mariusz Treliński. Jest to koprodukcja teatrów w Sztokholmie, Pradze i Poznaniu. Premiera warszawska odbędzie się 2 grudnia pod dyrekcją Grzegorza Nowaka.

ŚPIEWALI GO NAJLEPSI

"Król Roger" był wspólnym dziełem Jarosława Iwaszkiewicza, który napisał libretto, i Karola Szymanowskiego, który w tej operze dał wyraz swojej fascynacji starożytnością i kulturą Orientu. Opera była plonem jego podróży po Włoszech, Sycylii i po Afryce Północnej. Po dekadach zapomnienia i pozostawania w cieniu oper Stanisława Moniuszki "Król Roger" wyszedł na plan pierwszy, m.in. dzięki wspaniałemu nagraniu płytowemu pod dyrekcją sir Simona Rat-tle'a. Zaczął też robić zawrotną karierę - dość powiedzieć, że grano go już w Opera de Paris, Royal Opera House - Covent Garden w Londynie oraz na najważniejszym amerykańskim festiwalu operowym w Santa Fe, ale także w Sankt Petersburgu i Edynburgu pod dyrekcją Valery'ego Gergieva.

W postać tytułową, dla której pierwowzorem był król Sycylii Roger II, wcielali się najlepsi polscy śpiewacy: Wojtek Drabowicz, Andrzej Dobber, Mikołaj Zalasiński, ale postać ta stała się koronną rolą Mariusza Kwietnia, który śpiewał ją w kilkunastu inscenizacjach na świecie, również we wspomnianych spektaklach w Paryżu, Londynie, Santa Fe, Madrycie, Bilbao, Barcelonie.

ZE ŚREDNIOWIECZA W CZASY WSPÓŁCZESNE

Teraz pojawia się nowy wykonawca tej roli. Łukasz Goliński śpiewał już Rogera w Rzymie w październiku ubiegłego roku, w półkoncertowym wykonaniu opery Szymanowskiego pod dyrekcją Antonia Pappana, z orkiestrą Santa Cecilia i w międzynarodowej obsadzie. Teraz ma się zmierzyć z pełnospektaklową rolą w nowej inscenizacji Mariusza Trelińskiego. - Nie chciałbym zdradzać za dużo. Jeśli chodzi o zamysł reżyserski. Praca nad koncepcją i inscenizacją trwa już od dwóch miesięcy i chcę, żeby widzowie sami zobaczyli efekty - mówi Łukasz Goliński. Wiadomo jednak, że akcja opery przeniesiona jest ze średniowiecza w czasy współczesne, a pojawienie się Pasterza-Dionizosa wywraca do góry nogami życie Rogera i Roksany przeżywających problemy osobiste.

- Opery zwykle trwają do trzech godzin, główne partie są bardziej rozbudowane, jednak w "Królu Rogerze" intensywność śpiewania jest dużo większa, to bardzo emocjonalnie nasycona postać. Dla mnie - duże zawodowe wyzwanie - przyznaje Goliński.

Kilka lat temu był tzw. coverem, śpiewakiem zabezpieczającym gwiazdę w londyńskiej premierze "Króla Rogera" w reżyserii Kaspera Holtena. Śpiewał wtedy Mariusz Kwiecień, ale dla Golińskiego obserwowanie tego wybitnego śpiewaka jako Rogera było ważną lekcją.

- Ta rola już wtedy dookoła mnie krążyła, a teraz jest przy mnie - mówi.

WYRAZISTY BAS-BARYTON

Swoją karierę wokalną zaczynał w Operze Nova w Bydgoszczy. Nadal jest etatowym śpiewakiem tej sceny. Śpiewał tam partię Janusza w "Halce" - zwrócił na siebie uwagę, po czym został zaproszony do Warszawy, aby zastąpić w tej roli Artura Rucińskiego (inscenizacja Natalii Korczakowskiej). To był przełom, bo trudno nie zapamiętać tak wyrazistego głosu.

Goliński mówi o kolejnych stopniach i etapach, jakie pojawiają się w życiu śpiewaka. Zaczynał od małych ról, które pomogły mu okrzepnąć wokalnie i aktorsko. Wszystko przyszło stopniowo, teraz zbiera plon tamtej pracy. Roger to niezwykle ważny etap, ale wcześnie był jeszcze Falstaff w ostatniej operze Giuseppe Verdiego. - Bardzo się przed tą rolą broniłem, bo mam zakodowane, że do Verdiego, a zwłaszcza do Falstaffa, trzeba dojrzeć. Ale reżyser Maciej Prus chciał przełamać konwencję, pokazać historię zwykłego mężczyzny w sile wieku, a nie podstarzałego, opasłego mo-czymordy. Ten Falstaff dużo zmienił, to było w zeszłym sezonie i w krótkim czasie te kolejne stopnie udało mi się szybko pokonać.

Rogera zaśpiewa nie tylko w Warszawie. Już 15 marca przyszłego roku wykona tę partię w Kungliga Ope-ran w Sztokholmie, a w czerwcu we Frankfurcie nad Menem. O ile Sztokholm to koprodukcja z Warszawą i inscenizacja Trelińskiego, o tyle Frankfurt to produkcja niezależna, inicjatywa Oper Frankfurt (reżyseruje Johannes Erath, dyryguje Sylvain Cambreling).

- Utarło się, że jest to partia barytonowa, tymczasem ja jeszcze na studiach zostałem zakwalifiko-wanyjako bas. Później uznano, że mogę śpiewać nieco wyżej, jako bas-baryton. Wciąż poznaję swoje możliwości i swój głos - mówi Łukasz Goliński.

***

NIEDZIELA 2 grudnia, godz. 18, Teatr Wielki - Opera Narodowa

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji