Artykuły

Uroda zadziornej młodości

Szkoda, że w piątek wieczorem do Sali Czarnej Centrum Kultury przyszło tak niewielu dorosłych aktorów. Teatralna młodzież przypomniała, ile może gorąca pasja i marzenia.

Trzej studenci III roku warszawskiej PWST zagrali "Zabawę" Sławomira Mrożka. Przedstawienie studentów połyskiwało bezpretensjonalną urodą czupurnej, utalentowanej młodości. Tym samym wdziękiem, jakim przed laty uwodziły przedstawienia teatrów studenckich z nieteatralnych zwykłe uczelni. I wtedy, i teraz wszelkie warsztatowe niedoskonałości z nawiązką rekompensowała satysfakcja, że uczestniczymy w czymś gorącym i twórczym. Podobnie ubóstwo scenografii (zminimalizowanej prawie do zera) zastąpił zapał, kreatwność i dynamiczny ruch sceniczny. W rezultacie zobaczyliśmy przedstawienie odbiegające od rutyny, z jaką teatry zawodowe wystawiają często Mrożka. Studenci pokazali spektakl wartki, zadziorny i błyskotliwie dowcipny. A jednocześnie eksplozja poczucia humoru nie sprowadziła sztuki Mrożka do poziomu marnego kabaretu. Nie zabrakło w studenckim przedstawieniu powiewu prawdziwej tajemnicy. Zza śmiechu wiało grozą i metafizycznym paradoksem. Mrożkowska "zabawa" przywoływała tym razem smak śmierci i dotkliwą prawdę.

I chociaż wiele scen trąciło pospiesznie zrobioną etiudą, to były również prawdziwe teatralne skarby. A już znakomicie pomyślana i świetnie zagrana scena z instrumentami ocierała się o sztukę teatru najwyższej jakości. Krótki koncert na szaleńczą perkusję, rozmarzony akordeon i zwariowane skrzypce to prawdziwe cacko, którego zazdrościć mogliby najlepsi.

Stanowczo nie można młodym aktorom ze szkoły teatralnej odmówić poczucia teatralnego i muzycznego rytmu, a także scenicznej dyscypliny bardzo szczęśliwie połączonej z wrażliwością na działania partnerów. Dzięki temu zaoszczędzili oni widzom wątpliwej proweniencji gwiazdorstwa, a dali bardzo sprawny i równie interesujący spektakl. Studenci z warszawskiej PWST nie puszczali do widzów oka. Nie zanudzali natrętną kokieterią. Po prostu grali - od początku do końca skoncentrowani i precyzyjni. Publiczność nie tylko dopisała, ale spektakl warszawskich, studentów doceniła bardzo gorącym aplauzem.

Młodzi aktorzy nie bali się odczytać Mrożka na własny rachunek i ryzyko. Własnego znaku teatralnego nie poszukiwali w reżyserskich pomysłach, ale podczas pracy na scenie - w improwizacjach i zabawach z tekstem "Zabawy". I chociaż te poszukiwania nie zrodziły specjalnie oryginalnego języka teatralnego, to przynajmniej studenckie przedstawienie uniknęło wytartych do podszewki sposobów odgrywania Mrożka.

Naprawdę trudno się dziwić, że nauczyciel trójki młodych aktorów Jan Englert, uznał przedstawienie swoich studentów za jeden z najciekawszych spektakli studenckich ostatnich lat, a podczas tegorocznych Wrocławskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora i Małych Form Teatralnych obsypano je nagrodami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji