Puchatek na morzu
Dwie kolejne premiery będą mieli okazję zobaczyć jeszcze w tym sezonie sympatycy płockiego teatru. Pierwsza z nich odbędzie się już 29 kwietnia na dużej scenie i jest kolejną z serii inicjatyw aktorskich (jak dotąd udanej, wystarczy przypomnieć choćby "Proszę, zrób mi dziecko").
Tym razem widzowie będą mieli do czynienia z kreacją wspólną czwórki aktorów należących do najmłodszego pokolenia płockiej sceny. Artyści zaprezentują "Na pełnym morzu" Sławomira Mrożka. Twierdzą, że ich interpretacja sztuki ucieka od polityki, ma raczej głębszą wymowę socjologiczną i psychologiczną. Wyszli z propozycją samodzielnego przygotowania spektaklu z wielu względów. Najważniejsze jest to, że praca stała się świetną zabawą i taką zabawę chcą też zaproponować swoim odbiorcom.
Poza tym powszechnie wiadomym jest, ze współczesny teatr wystawia przede wszystkim to, co się na pewno sprzeda. Trudno w oferowanym repertuarze znaleźć coś właściwego dla siebie. Myślę, że wchodzi tu w grę jeszcze jeden istotny element - czasami warunki zewnętrzne aktora, narzucają reżyserom pewną wizję ról do zagrania. Bardzo często dzieje się tak wbrew potencjalnym możliwościom artysty, który nawet nie ma okazji do prezentowania pełni umiejętności. W przypadku własnej inicjatywy można wreszcie realizować autorskie pomysły i po prostu pokazać się z tej nieznanej strony. W obsadzie "Na pełnym morzu" znaleźli się Piotr Bała, Wojciech Cecherz, Paweł Gładyś i Dorota Cempura. Mówią, że nie robią tego dla pieniędzy, a jedynie dlatego, że z przyjemnością ze sobą pracują. - A jak się dyscyplinujemy i gonimy do roboty! - śmieje się Dorota Cempura.
Piotrek Bała mówi o sobie, że bez trudu gra bohaterów negatywnych. W tym spektaklu kreuje postać wbrew własnym warunkom. Paweł Gładyś również toczy wewnętrzną walkę ze sobą - tutaj musi być słaby, w rzeczywistości chce dominować. Wojtek Cecherz wreszcie zagra cwaniaka. Dotąd na scenie bywał jedynie łagodny i nieszkodliwy. Dorota Cempura występuje w epizodach. Ale są to wejścia bardzo dla akcji ważne. Nie mogą okazać się efemerydami. To trudne zadanie.
Młodych i pełnych zapału aktorów ocenią widzowie w sobotę 29 kwietnia o godzinie 18.00.
Drugą bieżącą premierą płockiego teatru będzie "Kubuś Puchatek" w reżyserii Jerzego Stępniaka. Reżyser twierdzi, że jest to "piekielnie trudne zadanie", bo struktura w inscenizacji odbiega od książki.
Co prawda, nadal jest to menażeria Krzysia, ale naprawdę niełatwo przedstawić całą galerię osobowości ludzkich. Stępniak ma tremę przed spektaklem. - Dziecko jest bezwzględne, jest w stanie obnażyć cały zespół aktorski - mówi reżyser - Dlatego też musical musi mieć swoje serce - dodaje.
Aktorzy w przedstawieniu śpiewają. Reżyser ocenia umiejętności wokalne artystów występujących w przedstawieniu, jako bardzo dobre.
Premiera "Kubusia Puchatka" odbędzie się w niedzielę 14 maja, o godzinie 16.00.