Artykuły

"Awantura w Recco"

Nowa opera polska na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, a także w teatrach operowych innych miast - jest zjawiskiem bardzo rzadkim, a tym samym staje się wydarzeniem oczekiwanym z dużym zainteresowaniem. Tym bardziej, jeżeli twórcą opery, przede wszystkim jej kompozytor, jest w tej dziedzinie debiutantem. Toteż ostatnia premiera na stołecznej, reprezentacyjnej scenie, wywołała szczególną ciekawość - tak ze względu na stawiającego pierwsze kroki w dziedzinie opery kompozytora Macieja Małeckiego, jak i mającego już za sobą pewien dorobek, Wojciecha Młynarskiego, autora librett do "Henryka VI na łowach" (wg Wojciecha Bogusławskiego) i opery "Kalmora" (wg Kazimierza Brodzińskiego) - obie do muzyki Karola Kurpińskiego.

Dla wielu zagadkowym wydawał się pomysł libretta, wywodzący się od Mickiewicza i Odyńca. W "Listach z podróży" tego ostatniego znajduje się relacja ze wspólnego pomysłu napisania dla działającego we Włoszech, polskiego kompozytora Franciszka Mireckiego, na jego prośbą, libretta opartego na motywach losów polskich legionistów, przebywających we Włoszech. Do napisania tego libretta przez Mickiewicza nie doszło, natomiast jego treść, w liście datowanym 16 VII 1830, spisanym zresztą dużo później, Odyniec szkicuje domniemaną historyjką, która miała się stać tworzywem libretta. Kanny legionista polaki, Tadeusz, przebywający we włoskim miasteczku Recco, uprawia po amatorsku śpiew, oczywiście przesycony polskimi melodiami i popada z tego powodu w konflikt z miejscowym burmistrzem, także śpiewakiem-amatorem, którego rażą melodie polskie, jako że domeną jego sztuki jest "włoszczyzna". Tadeusz kocha się z wzajemnością w córce burmistrza, którego sympatię zyskuje wreszcie odpierając najazd bandy piratów tzw. Barbaresków na miasteczko, z aktywnym udziałem przede wszystkim miejscowych kobiet, nie tak tchórzliwych, jak notable. Wszystko dobrze się kończy, Tadeusz otrzymuje rękę Sylwii, która ma z nim wyruszyć na legionową tułaczkę

Fabuła jest pogodna, opowiastka raczej bardzo naiwna, chociaż chwilami zabawna, tekst, Wojciecha Młynarskiego. Niestety, warstwa dramaturgiczna jest raczej wątła i dość niemrawa, ożywia się sztucznie dzięki strzelaninie z armat w scenie walki z Barbareskami. Niełatwe zadanie miał wobec tego reżyser, Kazimierz Dejmek, który musiał włożyć dużo wysiłku, aby tę rzecz ożywić i nadać jej jakieś tempo i klimat, tym bardziej, że sami twórcy "Awantury" nie mogli wyraźnie określić czy ich opera ma być operą-buffo (komiczną), czy nie.

Głównym miernikiem wartości opery jest oczywiście muzyka. Maciej Małecki znany jako pianista i autor kompozycji o charakterze rozrywkowym, muzyki filmowej i teatralnej, podjął tu rzecz trudną i odpowiedzialną. Zaangażowane tu są różne żywioły: polski i włoski nurt melodyczny, groteskowość i komizm, ale także intencje poważniejsze, patriotyczne, obok partii wokalnych, chwilami oscylujących ku piosence, są też recytatywy i partie mówione, są sceny chóralne i baletowe. Toteż i muzyka Małeckiego Jest urozmaicona, stylizowana z konieczności (?) bardzo niejednolicie.

Mimo wszystko widowisko Jest sympatyczne, lekkie i do oglądania. Nie ma tu wprawdzie miejsca dla kreacji wokalnych i aktorskich, ale wykonawcom głównych ról i zespołowi nic zarzucić nie można. W premierowej obsadzie m.in. wystąpili: Jerzy Mahler (Tadeusz), Edmund Kossowski (Don Alberto), Jerzy Artysz (Don Marcello), Roman Węgrzyn (Orlando), Zdzisław Nikodem (Don Domenico). Jan Czekay (Rybak) i dwie panie: Hanna Zdunek (Sylwia) i w małej roli Irena Ślifarska (dowódca Barbaresków). Dyrygował Antoni Wicherek. Bardzo ładną scenografię stworzył Andrzej Majewski.

Jak już wyżej powiedziałem - nowa premiera polska w opierze Jest ważnym wydarzeniem kulturalnym, toteż "Awanturę w Recco" radzimy obejrzeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji