Artykuły

Łukasz Wroński: Jedyny taki konkurs

- Udział w konkursach wokalnych dla młodych śpiewaków jest jednym ze sposobów na szukanie szans. Organizator konkursu promuje laureatów poprzez zaproszenia na różne koncerty, spektakle i międzynarodowe festiwale, ułatwia kontakt z różnymi instytutami kultury i producentami. To dla nas, młodych artystów, jest niezwykle ważne.

Rozmowa z Łukaszem Wrońskim, tenorem

Jest Pan laureatem VII Ogólnopolskiego Konkursu Wykonawstwa Muzyki Operetkowej i Musicalowej im. Iwony Borowickiej w Krakowie. Dlaczego postanowił Pan wziąć udział w tym konkursie?

- Udział w konkursach wokalnych dla młodych śpiewaków jest jednym ze sposobów na szukanie szans. Po studiach domeną mojego rozwoju była muzyka operetkowa. Arie operetkowe z jednej strony mają bardzo dużo ładunku emocjonalnego, a z drugiej strony są wyzwaniem dla tenorów. Uwielbiałem słuchać i dalej kocham słuchać Jana Kiepury, Wiesława Ochmana, Ryszarda Karczykowskiego. Moja osobowość sceniczna jest w pewnym sensie bardzo kolorowa, żywiołowa i dlatego świetnie się czuję w repertuarze operetkowym.

W Polsce jest to jedyny konkurs o takim charakterze i tutaj należą się ogromne ukłony w kierunku pomysłodawczyni i dyrektor konkursu pani Ewy Warty-Śmietany. Według mnie, konkurs jest na bardzo wysokim poziomie. Jury powoływane przez panią Ewę Wartę-Śmietanę pod przewodnictwem Wiesława Ochmana dokonuje zawsze trafnych wyborów i laureatami zostają artyści, którzy naprawdę na to zasługują. Nazwiska nagrodzonych widać na afiszach, na festiwalach, słychać o nich w radiu i telewizji, występują na deskach teatrów i filharmonii.

Co da,lo Panu zdobyte wyróżnienie?

- Przede wszystkim bardzo dużą ilość różnorodnych koncertów, dzięki którym mogę dalej się rozwijać i poszerzać swój repertuar, ale jednocześnie poznawać fantastycznych ludzi. Organizator konkursu, Fundacja "Czardasz", której prezesem jest pani Ewa Warta-Śmietana, promuje laureatów poprzez zaproszenia na różne koncerty, spektakle i międzynarodowe festiwale, na których panuje cudowna atmosfera, pełna przyjaźni i wzajemnego wysiłku twórczego. Ponadto Fundacja ułatwia kontakt z różnymi instytutami kultury i producentami. To dla nas, młodych artystów, jest niezwykle ważne w dzisiejszych ciężkich czasach, gdzie świat artystyczny jest bardzo egoistyczny i zazdrosny. Poza tym dzięki tej nagrodzie uwierzyłem bardziej w siebie, co zaowocowało wyróżnieniem na V Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju (2017) oraz Nagrodą Specjalną na I Międzynarodowym Konkursie Wokalnym "Viva Calisia" (2018).

Fundacja Pomocy Artystom Polskim "Czardasz" w tym roku po raz ósmy organizuje konkurs. Od tej edycji jest to Międzynarodowy Konkurs Operetkowo-Musicalowy im. Iwony Borowickiej. Odbywa się on w Krakowie w dniach 15-18 listopada. Pan również bierze w nim udział.

- Kocham konkursy, kocham publiczność. Jestem artystą, który bez przerwy stawia sobie wyżej poprzeczkę. W tym miejscu chciałem podziękować moim dwóm pierwszym pedagogom: prof. Alinie Naumowicz i prof. Leszkowi Skrli, a w szczególności chylę czoła przed moimi rodzicami i moją obecną maestrą Ewą Iżykowską-Lipińską, dziękując za motywację, wspieranie mnie i pomoc na wszystkich płaszczyznach. Przede wszystkim mam nadzieję nie tylko na wygraną, ale na gorące przyjęcie przez publiczność, która jest dla mnie bardzo ważna. Cieszę się, że mogę zaprezentować mój głos w repertuarze operetkowym.

Czym dla Pana jest śpiew?

- Śpiew zajmuje całą przestrzeń mojego życia, jest to połączenie zawodu z pasją. Mimo że studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku ukończyłem w 2009 roku, to jestem cały czas w drodze, w permanentnym rozwoju, doskonaleniu się.

Zaraz po studiach pobierałem lekcje u emerytowanej wspaniałej śpiewaczki, wieloletniej solistki Teatru Wielkiego -Opery Narodowej prof. Urszuli Borzdyńskiej, która jest pedagogiem zarażającym swoją niespotykaną pasją, wielką kulturą muzyczną i osobowością. W 2014 roku ukończyłem staż artystyczny na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, w klasie śpiewu fantastycznego tenora prof. Ryszarda Karczykowskiego.

Byłem uczestnikiem kursów mistrzowskich prof. Izabeli Kłosińskiej, prof. Claudio Desderiego, prof. Kaludiego Kaludova, prof. Piotra Kusiewicza, prof. Beaty Zawadzkiej-Kłos. To jest taki zawód, który wymaga całkowitego poświęcenia i stałego rozwoju.

Jest Pan artystą głównie koncertującym?

- Koncerty są bodźcem do życia, dzięki którym też doskonalę swój warsztat. Mam na swoim koncie także role w operze. Debiutowałem w 2009 roku na deskach Opery Bałtyckiej jako Don Curzio w spektaklu Wolfganga Amadeusza Mozarta "Wesele Figara" pod dyrekcją Jose Marii Florencio w reżyserii Marka Weiss-Grzesińskiego. Z Operą Bałtycką wziąłem udział w II Konkursie i Festiwalu Operowym pod egidą Mezzo TV w Szeged na Węgrzech, wykonując partie Oficera w operze Richarda Straussa " Ariadna na Naksos". Na deskach Opery Bałtyckiej kreowałem następujące role: Monostatos z opery Mozarta "Czarodziejski flet", Góral z opery Stanisława Moniuszki "Halka", Giuseppe z opery Giuseppe Verdiego "Traviata", Triquet z opery Piotra Czajkowskiego "Eugeniusz Oniegin". Współpracuję również z Warszawską Operą Kameralną, kreując postać Monostatosa z opery Mozarta "Czarodziejski flet".

Od 2012 roku jest Pan związany z Teatrem Wielkim w Warszawie.

- W Operze Narodowej jestem na etacie artysty chóru. W dzisiejszych czasach jest to przywilej, ponieważ niestety bardzo kurczą się instytucje kulturalne. W międzyczasie bez przerwy się rozwijam, spotykam się z mistrzami tego zawodu na zasadzie prywatnych lekcji czy kursów mistrzowskich, gdzie doskonalę swój warsztat.

Zajmuję się też działalnością pedagogiczną. Prowadzę zajęcia z ortofonii i techniki mówienia oraz interpretacji tekstu na podyplomowych studiach emisji głosu odbywających się na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Miałem również przyjemność prowadzić warsztaty wokalne w Zespole Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Białej Podlaskiej, czego efektem było wystawienie przez słuchaczy w czerwcu tego roku musicalu Jerry'ego Bocka "Skrzypek na dachu" w reżyserii prof. Ewy Iżykowskiej-Lipińskiej.

Trudno jest być dziś artystą operowym?

- W dzisiejszych czasach o tyle trudno jest być artystą operowym, że wymaga to sprawności fizycznej, odporności psychicznej, a jednocześnie mocnego głosu, który przechodzi przez orkiestrę. Im bardziej współczesne utwory kompozytorów takich jak Strauss, Wagner, Mahler czy Penderecki, tym bardziej rozbudowane są aparaty orkiestrowe i na szczęście właśnie takim wolumenem operuję.

Atutem mojego głosu, oprócz barwy, jest wielka nośność, wielka moc, wytrzymałość i duża skala. Moim marzeniem jest zaśpiewanie partii tenorowej u Krzysztofa Pendereckiego, z pięknym, bogatym, szeroko rozbudowanym aparatem orkiestrowym w dziełach takich jak "Dies Irae", "Te Deum", "Requiem polskie" czy "Siedem Bram Jerozolimy".

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji