Artykuły

Białystok. Egipcjanin w Węgierce

Orientalne klimaty już za kilka dni w Teatrze Dramatycznym! Na baśń 1001 nocy zaprasza reżyser rodem z Egiptu - Mohamed Hanaa Metwaly. Do Białegostoku powrócił po 20 latach.

Grubo ponad 30 lat temu zakochał się w polskim teatrze, Polsce i Polce. Mieszkał tu przez kilkanaście lat. W swoim kraju to człowiek instytucja: wybitny znawca teatru, tłumacz. Od lat promuje tam polski teatr, ściąga polskie spektakle. W Białymstoku, gdzie przyjechał na zaproszenie Piotra Dąbrowskiego, szefa Węgierki kończy właśnie próby do przedstawienia dla najmłodszych i tych większych: "Karawana" na podstawie "Baśni z 1001 nocy" (w adaptacji swojej i żony, Doroty Metwaly). Premiera za tydzień, pierwsze przedpremierowe spektakle - już w piątek.

Monika Żmijewska: To już 20 lat mija, jak ostatni raz był Pan w Białymstoku.

Mohamed Hanaa Metwaly: Czas leci... W 1985 roku studiowałem w warszawskiej Akademii Teatralnej i trochę reżyserowałem. Jacek Andrucki, asystent w akademii, właśnie został dyrektorem białostockiego Teatru Dramatycznego. I zaproponował mi zrobienie spektaklu "Sługa dwóch panów" Goldoniego. Zapytałem: dlaczego ja? Andrucki na to: Chcę właśnie ciebie, bo do spektaklu potrzebny mi jest twój egipski temperament. Chodziło o podobieństwo obu śródziemnomorskich kultur: włoskiej i egipskiej. I tak tutaj trafiłem. Byłem szczęśliwy, w życiu nie miałem tak wspaniałej szansy. Realizacja spektaklu była jedną z najpiękniejszych przygód teatralnych nie tylko w Polsce, ale i Egipcie. Chciałem przenieść na scenę śródziemnomorskie słońce i rytm, aktorzy zagrali cudownie...

Wszystko udało się pięknie, skoro zaraz dostał Pan nagrodę publiczności - mieszkańców Białegostoku.

- To było wspaniałe uczucie. I pierwsza z nagród, które przyznano mi w Polsce. Dowiedziałem się o niej już w Egipcie.

- A czy pani wie [wtrąca żona, Dorota Metwaly], że jedna z aktorek, która grała w tamtym spektaklu przed 20 laty, grać będzie również w "Karawanie"? To Danusia Bach. Nawet rolę ma podobną - gra służebną. To wzruszające.

O czym jest najnowszy spektakl?

- Razem z Dorotą przełożyliśmy i adaptowaliśmy "Etnien fi Quffa" Alfreda Faraga, sztukę opartą na "Baśniach i 1001 nocy". Nieco ją uwspółcześniliśmy i skróciliśmy - by była bardziej zrozumiała i uniwersalna. To historia społeczności czekającej na karawanę. Czekają m.in.: wezyr, kupiec, księżniczka, szewc. Karawana jest symbolem bogactwa, miłości - różnych ludzkich tęsknot i nadziei. Są w tym spektaklu smaczne grypsy, zabawa w stylu komedii dell'arte, ale bynajmniej nie błaha. Nawet jeśli dzieci nie zrozumieją całego tekstu i przesłania - liczę na to, że rozbawi je komizm sytuacyjny. Wszyscy oczekują ode mnie, co zrozumiałe, egzotyki - i to będzie: teatr cieni, a nawet taniec brzucha, czemu nie. Ale poza tym wszystkim chciałbym pokazać coś jeszcze: moc wiary. Jeśli nie uwierzymy, że karawana przyjdzie, nic z tego nie będzie.

Co Pana przygnało do Polski?

- Pracowałem już dobrych kilka lat jako reżyser w Egipcie, gdy na początku lat 70. dostałem stypendium i możliwość wyjazdu albo na Zachód, albo do któregoś z krajów socjalistycznych. Czytałem wtedy dużo o polskim teatrze. Byłem zafascynowany Grotowskim. Wybrałem więc oczywiście Polskę. Dostałem tu, co chciałem i jeszcze więcej: wiedzę i serce. Miałem możliwość współpracy z największymi: Bardinim, Łapickim, Łomnickim, Axerem. I te wzruszenia - gdy w 1994 otrzymałem nagrodę ITI za propagowanie kultury polskiej w Egipcie i świecie arabskim - w pierwszym rzędzie bili mi brawo artyści pokroju choćby Zapasiewicza. Ci wszyscy ludzie wzbogacili moją duszę, dali mi wiarę i miłość do teatru. Wraz z Polską przeżyłem jej najtrudniejsze okresy, łącznie ze stanem wojennym. Tu biedowałem jako student i dostawałem w barze mlecznym od serdecznej kucharki drugi talerz zupy. Takie rzeczy się pamięta. I choć dziś mieszkam znów w Egipcie - Polska to ciągle mój kraj. Ciągle witany jestem tu z otwartymi ramionami.

I ciągle zajmuje się Pan polską twórczością.

- Dużo tłumaczę, bo to moja pasja. Teraz np. pracuję nad przekładem "Faraona" Prusa na arabski. Piękna i na swój sposób aktualna rzecz. Zwłaszcza że opowiada o zetknięciu kapłańskiego i oświeconego sposobu myślenia. Teraz Egipt też się z tym boryka: zagrożeniem jest nurt fundamentalistyczny, który chciałby cofnąć nasz kraj do średniowiecza.

Mohamed Hanaa Metwaly

Rocznik 1944. Absolwent Akademii Teatralnej (aktorstwo, reżyseria) i Akademii Sztuk w Kairze (scenariusz filmowy i reżyseria), Akademii Teatralnej w Warszawie (reżyseria), doktor nauk humanistycznych Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Przetłumaczył kilkanaście polskich sztuk i nowel na arabski (m.in. "Emigrantów" Mrożka, "Bal manekinów" Jasieńskiego, nowelki Prusa, Mrożka, Wierzyńskiego), napisał niezliczoną liczbę artykułów dotyczących polskiego teatru. Reżyser ponad 30 spektakli. Niestrudzony admirator kultury polskiej. Do Egiptu, na festiwal teatralny, sprowadził m.in. Scenę Plastyczną KUL Leszka Mądzika, Provisorium, Teatr Biuro Podróży, Teatr im. Witkiewicza oraz Teatr Dramatyczny z Białegostoku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji