Artykuły

Wrocław. Premiery z okazji Święta Niepodległości

Trzy wrocławskie teatry przygotowują premiery z okazji niepodległościowej rocznicy. Teatr Polski we Wrocławiu podchodzi do niej po bożemu, Capitol i Układ Formalny biorą ją pod włos.

"Nazywam się Henryk Jamrozik i jadę z kościoła. Może jestem po piwie, ale mówię prawdę" - tak zaczyna swój monolog bohater spektaklu "Polska Woda" w reżyserii Konrada Imieli i w wykonaniu Bartosza Pichera.

Wierzby nad Polską Wodą

Bohater - to musimy dodać - z życia wzięty. 20-minutowy monolog Jamrozika, mieszkańca wsi Kalkowskie w województwie wielkopolskim, w 2013 roku zarejestrowała ostrowska telewizja. Jamrozik wykorzystał ten antenowy czas do maksimum - opowiedział o wszystkim, co boli człowieka, któremu przyszło zamieszkać nad Polską Wodą i który musi znosić od losu, sąsiadów i polityków nieustanne upokorzenia, których kumulację szczególnie odczuwa, kiedy Polska Woda wylewa na pobliskie łąki. Monolog pod tytułem "Maliniak powodziowy" poszedł w świat, a jego autor poza sławą miał z tego tytułu sporo nieprzyjemności - ponieważ nazywał po imieniu nie tylko rzeczy, ale i ludzi, musiał liczyć się z odpowiedzią tych ostatnich.

Henryka znał od lat Konrad Imiela, którego do wsi Kalkowskie ściągnęły rodzinne koneksje. I od razu, kiedy zobaczył jego monolog na YouTubie, przyszło mu do głowy, że to temat na spektakl. Panowie szybko doszli do porozumienia, choć Jamrozik żadnych umów na przekazanie praw autorskich podpisywać nie zamierzał. Zamiast tego przysłał do teatru własne oświadczenie, w którym udzielił twórcom swojego błogosławieństwa: "Wyrażam całkowitą zgodę, ażeby ten teatr wykorzystał dla rozkrzewiania kultury regionalnej, jak i polskiej wypowiadających się ludzi takich jak moja wypowiedź. Oby prawdy wypowiedzi nie były potępione" - napisał w nim, łącząc na zakończenie życzenia zdrowia dla aktorów i wszystkich pracowników Capitolu, w imieniu własnym i żony Róży.

mierze w Teatrze Muzycznym Capitol: "Bębenek" bije na trwogę

- Zbliżająca się rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości wydała mi się najwłaściwszym momentem, żeby sięgnąć po ten tekst - mówi Imiela. - Pan Henryk mówi w pewnym momencie: "to za co my, kurwa, za tę Polskę walczyli", dotykając kwestii polityki, Smoleńska, tego, co przekaz medialny na temat katastrofy zrobił ludziom w głowach. Skoro więc przy okazji jubileuszu tak dużo zajmujemy się Polakami, Polską, niepodległością, pomyślałem, że może warto przypomnieć o istnieniu zapomnianej grupy społecznej, jaką są chłopi. Zależało mi, żeby ten rozpaczliwy głos Jamrozika, to wołanie o to, żeby zostać zauważonym, zabrzmiało w przestrzeni zbudowanej za ogromne unijne pieniądze, obok polskiej flagi, z towarzyszeniem białego fortepianu, na którym muzykę Chopina będzie grała Daria Wilsz. Bo właśnie to połączenie z Chopinem sprawia, że głos Jamrozika brzmi całkowicie serio. Nasz bohater jest z gruntu romantykiem, wzrusza się, kiedy mówi o narodzie, cały jest żywcem wyjęty z polskiego pejzażu, z wierzb nad polską wodą rosnących. Jest na przemian śmieszny, wzruszający, poważny i wcale nie jednoznacznie pozytywny.

Premiera "Polskiej Wody" w sobotę o 18.30 w sali na II piętrze, zwykle wykorzystywanej jako przestrzeń dla bankietów. Kolejne spektakle w niedzielę o 17.30, we wtorek i piątek o 19.

Tęcza to kolor spólnoty

"Spólnota" - to tytuł spektaklu teatru Układ Formalny, który będzie miał swoją premierę również w sobotę w Centrum Historii Zajezdnia. To nie pomyłka - z tytułu wcale nie wyparowała literka "w". Reżyserka Marta Streker wraz z aktorami Układu - Wiktorią Czubaszek, Przemysławem Furdakiem, Adamem Michałem Pietrzakiem oraz występującymi gościnnie Karoliną Micułą, Agatą Obłąkowską i Igorem Kujawskim opowiadają o wywodzących się z dwudziestolecia międzywojennego tradycjach ruchów spółdzielczych i działań wspólnotowych. Ale też ogólniej - o zaangażowaniu na rzecz społecznej zmiany. Stąd w spektaklu obecność Ireny Krzywickiej i Tadeusza Boya-Żeleńskiego upominających się o prawa kobiet. Ale będą też pluszowy penis, wagina i latające plemniki.

Twórcy spektaklu sięgają do źródeł - w przedstawieniu pojawi się tekst spółdzielczej sztuki teatralnej napisanej w międzywojniu, będą spółdzielcze wiersze, które tu zamienią się w piosenki. Ale nie poprzestają na tym - zadają pytanie, gdzie, jeśli chodzi o kwestie, o które upominali się aktywiści sto lat temu, jesteśmy dziś.

"Spólnotę" promują zdjęcia, na których aktorzy pojawiają się z tęczą i polską flagą wymalowanymi na policzkach. A twórcy przenoszą nas, widzów, do początku lipca 1928 roku, kiedy odbywa się Międzynarodowy Dzień Spółdzielczości - ulice miast wypełniały wtedy tłumy ludzi z tęczowymi flagami w dłoniach. Jednak choć przy okazji Tęczowego Piątku fotografie aktorów promowały równość i otwartość wobec przedstawicieli odmiennych orientacji seksualnych, to prawda jest bardziej skomplikowana. - Składająca się z siedmiu kolorów tęcza jest od samego początku symbolem ruchu spółdzielczego (można ją znaleźć w logo sieci Społem), tęczowe LGBT ma kolorów sześć - tłumaczy Przemysław Furdak, pomysłodawca "Spólnoty" i jeden z aktorów.

Spektakl jest mocno oparty na interakcji z widownią. - Właściwie bez jej udziału nie zbudujemy "Spólnoty" - mówi Marta Streker. - Ale nie ma się czego obawiać, nie wymagamy od widzów bóg wie czego. Na pewno będziemy ich częstować herbatą i ciastem.

Premiera "Spólnoty" w sobotę o godz. 10 w Zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej, kolejny spektakl w niedzielę o tej samej porze. W piątek twórcy zapraszają na otwartą próbę generalną - również o 19. Wstęp jest bezpłatny.

Akademia w Polskim

Teatr Polski we Wrocławiu czci rocznicę tradycyjnie - spektakl "Urodziny Marszałka" reżyseruje tam Agata Skowrońska-Kartvelishvili.

W roli Piłsudskiego zobaczymy Stanisława Melskiego, w pozostałych rolach m.in. Dariusza Bereskiego, Monikę Bolly, Arkadiusza Cyrana i Przemysława Sejmickiego.

Jak wynika ze zdjęcia zamieszczonego na stronie teatru, scenografia Beaty Fertały-Harlender będzie próbowała uchwycić ducha epoki i dlatego panowie zasiadają do przykrytego koronkowym obrusem stołu w pełnym rynsztunku, w mundurach, oficerkach i rogatywkach. Akcja toczy się 5 grudnia 1919 roku, kiedy Piłsudski kończy 52 lata - na herbatce u marszałka, wzmacnianej tradycyjnie polską wódką, stawiają się jego najstarsza siostra, przyszła żona, dawny i obecny adiutant. Nie zabraknie też Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, pojawi się Walery Sławek, będą generał Bolesław Roja i pułkownik Leon Berbecki. Toast za zdrowie naczelnika zostanie wzniesiony nie raz, a debaty o Polsce i Polakach ciągnęły się długo w noc.

Premiera "Urodzin" 11 listopada o 19, kolejny spektakl we wtorek, 13 listopada o tej samej porze. Bilety - 20 i 30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji