Artykuły

Szczecin. Premiera " Z piekła do piekła" na Scenie na Łasztowni

To jest przedstawienie na ten moment naszego stulecia. Lubimy te rocznice. Ten Kaczmarski jest dla nas takim lustrem w tej rocznicy - mówi Adam Opatowicz, reżyser przedstawienia "Z piekła do piekła" poświęconego twórczości polskiego barda.

W piątek premiera nowego tytułu w Teatrze Polskim - " Z piekła do piekła" na Scenie na Łasztowni. W muzyczno-poetyckim spektaklu usłyszymy 30 utworów barda Solidarności, m.in. "Obławę", "Naszą klasę", "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego", "Sen Katarzyny II", "Rejtana", "Przedszkole".

Układają się w swoisty notatnik - czasami dziennik, czasami pamiętnik - opisujący losy ludzi, którzy urodzili się w kraju nad Wisłą.

- Nie jest to spektakl przedstawiający piosenki Kaczmarskiego - zaznacza Adam Opatowicz. - Chciałem, żeby to był spektakl, który mówi o nas, o naszej rzeczywistości, o naszej Polsce. Kaczmarski to poeta niezwykle przenikliwy wobec losu swojego narodu. Docierający do głębi trzewi tego wszystkiego, co w nas jest. Surowy i bezkompromisowy w ocenie. Drażni nasz charakter polski. Bardzo go kąsa.

Znów okrutnie aktualny

Tytuł, który nadał przedstawieniu "Z piekła do piekła" pochodzi z "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" zaczynającego się od słów "To moja droga z piekła do piekła,/W dół na złamanie karku gnam!" może sugerować, że ten nieco zapomniany Kaczmarski, jest znów okrutnie aktualny.

Zaprojektowany przez Michała Poniedzielskiego plakat przedstawia postać na tle biało-czerwonej flagi, figurę podzieloną na pół, której część idzie w jedną, a część w drugą stronę.

- Mówimy o pewnym rozdarciu, które było, jest i... czy będzie? Czy wyleczymy się z tej choroby? - pyta reżyser spektaklu "Z piekła do piekła". - Z jednej strony mamy tak niezwykle piękne karty naszego narodu. Ale z drugiej strony potrafimy być niezwykle małostkowi i - w tym złym ujęciu tego słowa - prowincjonalni, tacy banalni, topimy się w małych bagienkach własnych ułomności. W świecie, w którym uważa się - "my mamy rację". Ciągle siedzi w nas, że każdy jest szlachcicem we własnej zagrodzie. A Kaczmarski jest bezkompromisowy. Jak nas porywał pieśniami do wielkich czynów, tak chłostał nas i chłoszcze dalej. I dlatego robimy to przedstawienie.

I jeszcze dodaje: - To jest przedstawienie na ten moment naszego stulecia. Lubimy te rocznice. Ten Kaczmarski jest dla nas takim lustrem w tej rocznicy.

Dodawał siły i nadziei

Jacek Kaczmarski był z urodzenia warszawiakiem (rocznik 1957). Z wykształcenia polonistą. Z powołania bardem narodowym. Debiutował na festiwalu piosenki studenckiej w Krakowie w 1977 roku, zdobywając pierwszą nagrodę za utwór "Obława". Wyrażał to, co czuło całe pokolenie. Jego słynne "Mury" dodawały siły i nadziei wszystkim Polakom, zagrzewały opozycjonistów do działania, stały się ich niepisanym hymnem.

13 grudnia 1981 r. zastał go za granicą. W 1984 r. prowadził swój program "Kwadrans Jacka Kaczmarskiego" w Radiu Wolna Europa. Wspiera duchowo rodaków i rozpoczyna cykl koncertów dla polskiej emigracji na wszystkich kontynentach.

W 1990 powraca do Polski, potem wyjeżdża do Australii. Przez ostatnie lata życia mieszka w Gdańsku. 10 kwietnia 2004 r. przegrał walkę z rakiem krtani. Pozostawił po sobie setki wierszy i piosenek, kilka powieści i felietonów.

W spektaklu usłyszymy 30 utworów, z którymi zmierzą się nie tylko aktorzy Teatru Polskiego (m.in.: Marta Uszko, Adrianna Szymańska, Piotr Bumaj, Filip Cembala, Sławomir Kołakowski, Olek Różanek), ale i zaproszeni goście, bardowie: Mirosław Czyżykiewicz i Mariusz Lubomski.

W przedstawieniu zostaną też wykorzystane cytaty z "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego.

Piosenki nie do teatru

Czy Kaczmarski nadaje się do teatru? - To jest twórczość bardzo autorska i bardzo związana z samym autorem. On jest najlepszym interpretatorem swoich piosenek i najlepszym ich wykonawcą. Najbardziej wnikliwym i przenikliwym, najbardziej docierającym.

Robimy przedstawienie z piosenek, z których się nie powinno robić przedstawienia - przyznaje Opatowicz. - Ale z drugiej strony, chcemy dotrzeć do widza, który żyje dzisiaj w świecie obrazkowym.

Chciałby, żeby po przedstawieniu widz pomyślał: "Dlaczego ja tego nie słuchałem ostatnimi czasy, albo w ogóle, dlaczego ja nie słuchałem Kaczmarskiego?".

Scenografię zaprojektował Mariusz Napierała, uzupełnią ją wizualizacje Michała Poniedzielskiego, Magdaleny Parszewskiej, Olgi Kłyszewicz, Remigiusza Wojaczka, reżyseria świateł - Krzysztof Sendke. Choreografia - Paulina Andrzejewska. Kierownictwo muzyczne - Krzysztof Baranowski.

Bilety na piątkową premierę - wyprzedane. Przedstawienie w sobotę w Scenie na Łasztowni rozpocznie się o godz. 20, a w niedzielę o 15. Bilety kosztują 40, 35 i 30 zł (kupić można w kasie TP). Kolejne przedstawienia 16-18 listopada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji