Artykuły

Spektakl Jandy "stoi" na słowie

"Shirley Valentine" w reż. Macieja Wojtyszki Teatru Polonia z Warszawy w Teatrze Nowym im. Łomnickiego w Poznaniu. Pisze Joanna Roszak w portalu Polskiego Radia.

W monodramie Krystyny Jandy nowego znaczenia nabiera związek "mówić jak do ściany". Odgrywana przez Jandę Shirley toczy ze ścianą fingowany dialog-monolog ("Wiesz, Ściana", "pamiętasz, Ściana", "ściana, nie mogłaś tego widzieć, bo działo się w pokoju obok"), który służy i wygadaniu się, i odkryciu całej prawdy o sobie.

Pisząc o Shirley Valentine Willy'ego Russella, w reżyserii Macieja Wojtyszki, nie mogę oprzeć się wspomnieniu pracy Elżbiety Jabłońskiej "Gry domowe", na której Superman przemienia się w kobietę - zmywającą, gotującą, piorącą. Na jej kolanach siedzi niezadowolony synek, sceneria kuchenna zastępuje pokój. W tle, na kuchennym blacie, straszy tacka ze zdjęciem szczęśliwego małżeństwa. Tak, jak ta reklama społeczna odegrała swoją ważną rolę, tak i spektakl Jandy stał się społecznym fenomenem -na tę sztukę psychologowie wysyłają swoje pacjentki. Shirley podczas monologów ze ścianą (niekiedy monologów waginy) popija wino i orientuje się w swoich potrzebach, a jednocześnie krząta się przy obiedzie, soli ziemniaki, robi jajka sadzone. Nie kupiła sposobu życia fundowanego przez reklamy, nie jest obiektem pożądania, autorytetem w dziedzinie kosmetyków, Barbie... i nie jest też najmłodsza. Po jakimś czasie "Pani Trzy w Jednym" (matka, żona i kochanka) wyłamuje się z tego wspólnego mianownika i szuka Shirley, która chciała podróżować i zostać stewardessą. Mówi o dzieciach, wspomina ich szkolne wpadki. Czasem zwraca się do siebie "idiotko", przyjmując ton męża. Ale tak, jak ona nie jest nieszczęśliwa, tak i on - mąż - nie jest do końca zły. Spektakl Jandy "stoi" na słowie, gadanym, żywym, świeżym, potoczystym i potocznym. Operuje żargonem domowym, domową kolokwialnością.

Obawiałam się tego przedstawienia - że będzie tandetne, za proste. Jest proste, ale ani trochę tandetne. Shirley heroicznie znosi kaprysy męża, wreszcie sama ma kaprys. Jej własne życie staje się dla niej akceleratorem zmiany. Na bilet do Grecji, otrzymany od przyjaciółki, patrzy jak na fetysz, uczy się go na pamięć, niczym wiersza. Długo nie może sobie wyobrazić, że "tam" jedzie. A co dopiero, że mówi mężowi, że jedzie.

Wcześniej Janda wcieliła się w postać kobiecą z Edukacji Rity (wątki z Pigmaliona G.B. Shawa) - kolejnej sztuki Brytyjczyka, Willy'ego Russella, zresztą byłego damskiego fryzjera (i wszystko jasne! ileż musiał się nasłuchać!) - komedii o relacji londyńskiej fryzjerki i profesora. Pomost od Rity do Shirley to potrzeba emancypacji z roli letargicznego, banalnego życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji