Artykuły

O naszych lękach na scenie teatru

"Ciemności" w reż. Moniki Strzępki z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" w reż. Pawła Świątka z Nowego Teatru w Słupsku i "My/oni" Szentendrei Teátrum, FÜGE i Orlai Productions na I Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Kielcach. Pisze Lidia Cichocka w Echu Dnia.

Im bliżej końca tym coraz gorętsze emocje wywołują spektakle I Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.

W piątkowy wieczór Monika Strzępka i Paweł Demirski poprowadzili widzów w "Ciemności" [na zdjęciu], sztukę inspirowaną "Jądrem ciemności" Conrada (premiera 2018 Kielce). Do słów Conrada dodali współczesny kontekst. I jest on bardzo przygnębiający. Zło i niegodziwość, pogarda, nienawiść nie zniknęły ze świata, mają się bardzo dobrze. Sztuka nie podpowiada żadnego rozwiązania, nie pokazuje wyjścia a jedynie słabe próby uciszenia sumienia.

O współczesnym świecie i postrzeganiu innych mówi także spektakl Doroty Masłowskiej "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku", który widzowie zobaczyli w sobotę. Sztuka to śmieszna i tragiczna. Bo z potoków słownych dwójki imprezowiczów udających Rumunów wyłania się świat pusty, sztuczny, beznadziejny. W tym spektaklu nie ma pozytywnych bohaterów, spod blichtru wyłazi grzyb i pleśń. Reżyser Paweł Świątek poradził sobie świetnie z pokazaniem tego, że mimo zmiany dekoracji pozostajemy tacy sami, ciągle trwa impreza "Brud, smród i choroby". I tylko ostatni akcent, samobójstwo dziewczyny, której głównym zajęciem jest zaniedbywanie dziecka sprawa, że na widowni zapada cisza. Masłowska wraz z aktorami słupskiego teatru funduje wszystkim niezłego kaca.

Poruszeni wychodzili też widzowie spektaklu "My/oni", który węgierski teatr zaprezentował w sali gimnastycznej Wojewódzkiego Domu Kultury. Zdecydował się na takie otoczenie by umieścić widzów w dekoracjach pasujących do spektaklu - akcja sztuki opowiada o ataku terrorystycznym w Biesłanie, w wyniku, którego zginęło ponad 300 osób, głównie uczniów szkoły.

Dwójka aktorów odgrywających uczniów, ale także komentujących swoje zachowania, opowiada, co się zdarzyło. Robią to w sposób bardzo sugestywny a wiadra czerwonej farby wylewane na podłogę poruszają do głębi. Spektakl ma charakter paradokumentalny i dlatego chyba tak razi jego nierzetelność. Autorka sztuki, Holenderka, winą za zabicie tylu osób obarczyła terrorystów. Komisja parlamentarna Osetii twierdzi jednak, że szkołę pierwsze zaatakowały siły rosyjskie. Matki z Biesłania wysadziły w Strasburgu odszkodowanie od władz Rosji. Sztuka "My/oni" pokazuje czarno-białą rzeczywistość. Szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji