Artykuły

Klasycznie, a przy tym świeżo i atrakcyjnie. Epopeja wreszcie na teatralnej scenie

"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza w reż. Dominika Nowaka w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.

Ukłon w stronę klasyki, ale również współczesna lekkość - taki jest "Pan Tadeusz", najnowsze przedstawienie słupskiego Nowego Teatru. To wołanie o pojednanie i wkład miejskiej sceny w obchody 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Z przeniesieniem "Pana Tadeusza" na teatralną scenę zawsze jest problem. Pierwszy polega na tym, że niezwykle trudno jest zamknąć epopeję w dwugodzinnym spektaklu. Trzeba go również zrealizować tak, by zainteresować publiczność w każdym wieku. Bo nawet jeśli na ten tytuł przychodzą widzowie dojrzali, to przecież realizatorzy nie mogą zapominać o publiczności szkolnej, młodzieżowej, dla której taki spektakl może być "odhaczeniem" lektury.

Słupski Nowy Teatr problemów z tą pozycją miał więcej, bo i scena nieprzystosowana do wystawienia takich realizacji, i zespół aktorski skromny, jak na rozmach inscenizacyjny. Szczęśliwie z tymi problemami Nowy Teatr sobie poradził.

- Staraliśmy się wybrać te najbardziej dramaturgiczne, narracyjne linie. Te, które są najbardziej wyraziste, najbardziej mięsiste - zapowiadał przez premierą Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru i reżyser "Pana Tadeusza". - Siłą rzeczy tekst Adama Mickiewicza musiał zostać mocno pocięty. Powstała jednak historia świata, który już zniknął. To forma zanurzenia się w rzeczywistość, która odeszła. Fabuła kończy się na śmierci Robaka. Potem u Mickiewicza następuje dramaturgiczna wolta, coś w rodzaju epilogu, gdy rok później wracają wojska napoleońskie.

Tytułowym bohaterem jest młodzieniec z rodu Sopliców powracający w rodzinne strony, zakochany w młodziutkiej Zosi i uwodzony przez starszą Telimenę. Jego ojciec - Jacek Soplica, ukrywający się pod przebraniem księdza Robaka, przygotowuje powstanie przeciw rosyjskiemu zaborcy. Jego plany krzyżuje konflikt o majątek. Ostatecznie solidarność zwaśnionych sąsiadów zwycięża, zwiastując wolną Polskę. Słupska realizacja może się podobać. Znakomita, współczesna, choć nawiązująca do klasyki scenografia Tomasza Brzezińskiego daje ogrom możliwości realizatorom, a widzom pozwala na sprawne podążanie za akcją. Do tego dochodzi muzyka Bolesława Rawskiego, klimatyczna, niemal filmowa, podkreślająca akcję, wyciągająca emocje. Na potrzeby tego spektaklu do zespołu Nowego Teatru dołączyli Magdalena Płaneta, grająca Telimenę, i Sławomir Głazek - ksiądz Robak. Magdalena Płaneta zagrała brawurowo. Jej Telimena to postać niezwykle barwna, zagrana bardzo współcześnie. To kobieta zdecydowana, choć delikatna. Kokietka, choć również intrygantka. Zabawna, choć również wzruszająca.

Wzruszenie pojawiało się również w scenie przedfinałowej, gdy oglądaliśmy spowiedź i śmierć Robaka. Sławomir Głazek zagrał tę postać bardzo autentycznie i z dużym wyczuciem. Ukłonem realizatorów w stronę klasycznych, monumentalnych adaptacji był Gerwazy grany przez Ireneusza Kaskiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji