Artykuły

Traktat o człowieczeństwie

Przed paroma dniami Teatr Współczesny zaproponował wrocławskiej publiczności nową premierę. Jest nią "Ambasador" Sławomira Mrożka w reżyserii Bogusława Jasińskiego ze scenografią Ali Bunscha. Spektakl ten jeszcze przed premierą wzbudził wiele namiętności. Zdołał on także wokół siebie, dzięki najrozmaitszej maści propagandzie, nagromadzić mnóstwo, często sprzecznych, nadziei. Na premierę oczekiwano więc z dużym zniecierpliwieniem.

To, co oglądamy na deskach Teatru Współczesnego nie jest łatwą do przełknięcia strawą duchową.

Akcja dramatu toczy się w gmachu ambasady bliżej nieokreślonego państwa. Od pierwszej po ostatnią scenę znajdujemy się więc na obszarze, który stanowi część suwerennego, choć odległego organizmu państwowego. Tak przynajmniej mogło by się wy dawać. De facio bowiem, w miarę rozwoju akcji scenicznej, zarówno suwerenność owego państwa, jak też sam fakt jego istnienia bywają niejednokrotnie poddawane w wątpliwość.

Ze sceny padają pytania niełatwe. Dotyczą one zarówno metod rządzenia i celów ku którym, one prowadzą, jak też indywidualnej postawy obywatelskiej i świadomości narodowej. Konstrukcja dramatyczna, której punktem zwrotnym jest pojawienie się uciekiniera proszącego o azyl, służy ukazaniu niełatwego procesu odzyskiwania, czy raczej uświadamiania sobie (może po raz pierwszy) prawd niezaprzeczalnych. Do tego momentu wszystko było proste. Ambasador, główny bohater dramatu. pełnił swoje funkcje i uważał to za oczywiste. Był ludzki, lojalny wobec swego państwa, narodu. Nigdy jednak (może kiedyś w młodości) nie zadawał sobie pytań: Co to znaczy być człowiekiem, uderzyć w prezydenta, w rząd?

Pytania, te wydają się być podstawowe. Na codzień jednak, z reguły się ich nie zadaje Muszą ku temu zaistnieć określone okoliczności. Te zaś dla Ambasadora nie są zbył sprzyjające, Pozbawiony łączności z własnym rządem ("Nasze urządzenia komunikacyjne działają doskonale, choć bez skutku"), którego aktualne istnienie kwestionuje przedstawiciel obcego mocarstwa ("Wasz rząd się skończył, zniknął, rozlał się. Przepadł Nikt nie odpowiada, ponieważ już nie ma kto panu odpowiadać") musi sam podjąć decyzję co dalej czynić. Osoby, w których kręgu się obraca, nie ułatwiają mu tej decyzji. Pełnomocnik obcego mocarstwa proponuje ,,stanowisko" fikcyjnego ambasadora. Od tej pory miałby, zachowując fikcję ambasady, pracować na rzecz obcego rządu. Taka bowiem sytuacja, istnienia fikcyjnego przeciwnika, odpowiada polityce owego totalitarnego mocarstwa ("Ludźmi rządzą namiętności, więc żeby rządzić ludźmi, należy rządzić ich namiętnościami. A ponieważ namiętnościami najsilniejszymi... są strach i nienawiść, więc teki rząd, który sprawia, że obywatele boją się i nienawidzą, jest rządem najbardziej demokratycznym"). Także sekretarz ambasady kwestionuje, w pewnym sensie, decyzję odmowy kolaboracji przez Ambasadora. Zarzuca mu mianowicie, że podjął ją jedynie w imię własnego honoru. Ten zaś, dla sekretarza, jest "najwyższą formą egoizmu" i marzy mu się, że ,,zaświta dzień wolności... wolności od honoru''.

Reżyser spektaklu nie stawia kropki nad "i". W ostatniej scenie obserwujemy Ambasadora, który za minutę dwunasta" (godzina do które) Ambasador miał podjąć decyzję czy wyda zbiega, a co za tym idzie zaakceptuje proponowaną fikcję) stoi w drzwiach ambasady z wycelowanym tu nie pistoletem.

Ze sceny Teatru Współczesnego pada sporo ważkich pytań. Wiele z nich jest niezwykle aktualnych w dzisiejszej, polskiej sytuacji. Przedstawiane są rozmaite racje. W zależności od tego. które z nich uznamy za słuszne, taka nasunie się odpowiedź. Najważniejszy jest chyba jednak problem pozostania człowiekiem. I to my właśnie - widzowie, musimy udzielić sobie odpowiedzi na pytanie: Co dla Polaka w roku 1982, znaczy być człowiekiem? Reszta zaś, całe nasze dalsze postępowanie, zależeć będzie od tej odpowiedzi.

"Ambasador" w wykonaniu aktorów Teatru Współczesnego jest przedstawieniem bardzo sprawnym pod względem warsztatowym. Bo mimo braku bezpośredniej akcji, w sensie ruchu scenicznego potrafi ono przykuć uwagę widza. Możliwe jest to przede wszystkim dzięki przekonywającej grze "Zdzisława Kozienic (ambasador) i Zdzisława Kuźniara (pełnomocnik lokalnego rządu). Pozostała trójka aktorów (Teresa Sawicka, Bogusław Kierc i Edwin Pstrykat) również prezentuje się w swych rolach znakomicie. Ich zaangażowanie i niepodważalna sprawność warsztatowa przyczyniły się, między innymi do tego. że idee, które reprezentują są istotne zarówno dla widza, jak i dla głównego bohatera dramatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji