Zabawnie i kolorowo
Ostatnio Kazimierz Braun otrzepał z kurzu egzemplarz rozpoczętego w 1981 r. spektaklu, postanowił zmienić prawie gruntownie obsadę i zrealizował go tym razem przy współudziale Marty Bochenek - uznanego choreografa. Obwarowany w programie wypowiedziami dwóch awangardowych angielskich reżyserów, z mottem przed oczyma, że "Szekspir daje nam prawo do wszystkiego..." (cytat z artykułu Petera Balia) i z ironicznym uśmiechem zaaplikował publiczności na nowo odczytany "Wieczór Trzech Króli".
Iliria - kraj, w którym króluje żart, zabawa i wolna miłość, stawia pomniki zarozumiałym, ale ustosunkowanym ponurakom. Wszyscy bawią się doskonale. Władcy - Oliwia (naiwnie interpretowana i natrętnie przesłodzona przez Elżbietę Golińską) i zakochany w sobie Orsino (Tomasz Lulek) zajęci są własnymi gierkami miłosnymi. Tymczasem nadworni wesołkowie - błazen Tobby, Chudogęba (świetna rola Andrzeja Mrożka) pod wodzą obrotnej dworki Marii (zabawna Halina Rasiakówna), obrażeni przez Malwolia szykują na niego przewrotną zasadzkę, w którą ten wpada "z ogromnym, hukiem". Groźny, marionetkowy Malwolio (brawurowo zagrana rola przez Bolesława Abarta) w kaftanie bezpieczeństwa wchodzi na cokół i poprzysięga zemstę.
Ewa Festdorf-Mońka i Michał Mońka wykonali umowną, ale znakomicie sprawdzającą się scenografię. Jedyny stały element sceny startowi cokół, na którym w pierwszym akcie stoi Malwolio z kamienną, wykrzywioną grymasem twarzą, w urzędniczym garniturze, z zaciśniętym na gardle krawatem, w nasuniętym na okulary kapeluszu i z nieodłączną aktówką pod pachą. Inne postacie ubrane zostały w luźne, wygodne, kolorowe i nieco frywolne kostiumy.
Drugą sprawą w przedstawieniu, gorzej zagraną i z niepotrzebnie dopisaną pointą (nie mogę wymienić nazwiska autora dopisanego tekstu, gdyż nie zostało ono umieszczone w programie) jest wątek "chłopięcej dziewczyny", czyli Violi - Sebastiana (Grażyna Korin). Inscenizator, idąc "z duchem czasu", zrobił spektakl o biseksualizmie. Kazimierz Braun jest zawsze niezastąpiony w wyszukiwaniu emocji przeznaczonych dla widzów. Tym razem wpakował biednego Szekspira do dyskoteki. Dobrze, że przebiega ona przy dźwiękach niezawodne) muzyki Zbigniewa Karneckiego, a zespół aktorki tańczy znakomicie bardzo dobre układy choreograficzne i świetnie inscenizowane piosenki). Wprawdzie Szekspir ledwo dyszy, podrygując na scenie, ale grunt, żeby było zabawnie i kolorowo. Pal licho poezję i głębię!