Artykuły

Atrakcje smutku i śmierci na ekranach wideo

"Anioł śmierci" w reż. Jana Fabre'a i "Trzy siostry" z Teatru Małego w Wilnie na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Andrzej Churski w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

Na przedstawienia piątego dnia festiwalu oczekiwano z ciekawością, bo pokazywał je zespół z Troubleyn z Antwerpii, po raz pierwszy goszczący w Polsce, a kierowany przez cieszącego się już sporą sławą artystę Jana Fabre'a (który nie przyjechał). Drugą gwiazdą dnia był Rimas Tuminas, zawsze witany w Toruniu bardzo ciepło, który przywiózł zrealizowane w swoim Teatrze Małym w Wilnie "Trzy siostry".

Partner z tamtej strony

Spektakl "Anioł Śmierci" [na zdjęciu] rozgrywany jest jednocześnie w bardzo ciasnej i bardzo rozległej przestrzeni. Na środku niewielkiej, zaciemnionej salki, na niewielkim podium leży kobieta, publiczność siada wokół niej na poduszkach, bardzo blisko i bardzo ciasno. Na czterech ścianach wiszą jednak wielkie ekrany pokazujące długi, jasny muzealny korytarz. To tam pojawi się postać mężczyzny w przepasce, zwanego Aniołem Śmierci. To tancerz i choreograf Wiliam Forsythe. Tancerką jest również kobieta, która budzi się, wykonując ruchy przypominające wypoczwarzanie się, wy-kluwanie, wydaje przy tym dźwięki kojarzące się z owadzim chrzęstem, sykiem. Jest niezwykle precyzyjna w ruchach i rozmowie, prowadzonej z wirtualnym partnerem z ekranów i - chwilami - z publicznością. Związek i dialog tych postaci dotyczą śmierci. Sens, w skrócie, może być taki, że tu, w ciemności i ścisku, nie jest zbyt atrakcyjnie. Tam, co prawda wśród szkieletów, słojów z preparatami, embrionami, fragmentami ciał, jest przestrzennie, jasno i swobodnie, na co wskazują spokojna twarz i lekkie, wykonywane jakby bez wysiłku, choć skomplikowane w rysunku ruchy tancerza.

Podziw budzi wielkość i sprawność wideoinstalacji: czystość obrazów, synchronizacja ekranów są bez zarzutu.

Po niespełna godzinnym przedstawieniu odczuwa się ulgę, warunki nie są jednak tak niedogodne, by od razu chcieć przejść na tamtą, lepszą stronę.

Piękne litewskie siostry

W przedstawieniu Rimasa Tuminasa rolę Iriny gra studentka reżysera, przyciągająca uwagę, żywiołowa a zarazem zdyscyplinowana Elżbieta Latenaite. U każdej z sióstr osobisty dramat sygnalizowany jest przez zmianę wyglądu i sposobu gry, w przypadku Iriny jest to jednak najwyraźniejsze. W czasie kilkugodzinnego spektaklu z optymistycznie radosnej dziewczyny staje się zapadniętą w siebie, pozbawioną złudzeń kobietą, ratującą się tylko perspektywą pracy w charakterze nauczycielki. Jaka to perspektywa, widać jednak na przykładzie Olgi. Reżyser mówił po przedstawieniu o nucie optymizmu. Trudno ją jednak było usłyszeć w spektaklu o przemijaniu, upadku, braku nadziei.

Aktorki i aktorzy zawsze są mocną stroną litewskich przedstawień. U Tuminasa rolę Doktora gra Giedyminas Girdvainis, zresztą jeden z litewskich laureatów nagrody aktorskiej "Nowości" przyznawanej na "Kontakcie". Do niego należy jedna z najlepszych scen przedstawienia, gdy, przebrany za carskiego generała z przepaską na oku (jaką nosił pogromca Napoleona, Kutuzow), musztruje na zaśnieżonym placu żołnierzy, wyposażonych w poduszki zamiast karabinów. Tę scenę i Irinę Elżbiety Latenaite na pewno z tego przedstawienia zapamiętam.

lvana Jozić. Tylko ona, cztery kilkumetrowe ekrany i stuosobowa widownia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji