O kazirodczej miłości
Nad uczuciem nie zawsze można zapanować. Wiele w życiu zależy od pasji, namiętności. I takie jest przesłanie spektaklu "Szkoda, że jest dziwką".
Renesansowe Włochy. Giovanni (Tomasz Sobczak) zakochał się w swojej siostrze Annabelii (Katarzyna Raduszyńska). Dziewczyna oddała mu uczucie, a brat nie zapanował nad sytuacją. W małym świecie pojawiło się zło.
John Ford, autor "Szkoda, że jest dziwką", żył na przełomie XVI i XVII wieku. Na przełomie, więc nieobca mu była dekadencja. Opowiedział historię pokręconej, złej, wypaczonej, ale przecież miłości. A ta dotknąć może każdego. Sztuka "Szkoda, że jest dziwką" powstała w 1633 roku. Mnóstwo tu okrucieństwa i namiętności.
W legnicko-czeskiej inscenizacji (reżyser sztuki Michał Lang jest Czechem, absolwentem teatralnego fakultetu Akademii Sztuk w Pradze) miłość i namiętność jest najważniejsza. Podkreśla to piękna scenografia autorstwa Klary Culikovej-Langovej. To, co najbardziej intymne między bratem i siostrą, rozgrywa się w "pudełeczku" nad sceną. Jakby z daleka od świata. - Świat nas nie obchodzi - zdają się mówić bohaterowie - jesteśmy ponad nim, nie może nas dojrzeć.
Na uwagę zasługuje Przemysław Bluszcz w roli służącego Vasqueza. Snuje własną intrygę i przy okazji korzysta z uroków życia.