Artykuły

Nowe szaty księdza Marka

W latach 1842-1844 powstały najbardziej rewolucyjne utwory Juliusza Słowackiego, np. "Uspokojenie", "Wyjdzie, stu robotników", "Do autora Trzech psalmów" oraz trzy mistyczne dramaty: "Ksiądz Marek", "Sen srebrny Salomei" i "Książę Niezłomny". Wspólną ,ich cechą jest podporządkowanie się ideom Towiańskiego (działanie duchów przewodzących narodowi, uzależnienie biegu wydarzeń od proroczych snów i wizji oraz duchowego wpływu postaci naczelnych). Słowacki, uznaje teorię głoszącą, że cały świat jest uduchowiony, każdy duch ma daną mu przez stwórcę. misję, do spełnienia, którą realizuje w kolejnych wcieleniach w ciągu stuleci.

W "Księdzu Marku", którego treść wiąże się ściśle, z czasami konfederacji barskiej, podobnie jak w "Śnie srebrnym: Salomei", występują niemal wszystkie najważniejsze cechy dramatu romantycznego: groza, tajemniczość, mieszanie gatunków literackich, gra namiętności i uczuć, ingerencja sił irracjonalnych w życie i ludzkie i wewnętrzne przemiany, postaci. Dramat ów: jednak bardziej nadaje się do czytania niż do wystawienia go na scenie z racji niemożności sprostania wszystkim wymogom i propozycjom stawianym przez poetę (np. wprowadzenie całych pułków konfederatów i żołnierzy, koni, ukazanie panoramy oblężonego miasta itp.). Przeniesienie zatem "Księdza Marka" na scenę wymaga od reżysera dużo pomysłowości, talentu, by móc dokonać sensownych uproszczeń i skrótów, zaś od aktorów ogromnej pracy.

"Ksiądz Marek" w Teatrze Współczesnym ma zamiast trzech tylko dwie odsłony. Taki zabieg ze strony reżysera Andrzeja Makowieckiego z wielu względów wydaje się być w pełni uzasadniony. Uproszczenia i skróty dokonane przez scenografa Łucję Mróz, którym towarzyszy daleko posunięta skromność i prostota, są trafne i logiczne. Szopę, gdzie toczyć się ma akcja dramatu, zastępuje właściwie cała scena pogrążona w mroku, oświetlana. od czasu do czasu słabym blaskiem reflektorów, co potęguje nastrój tajemniczości, zaś mury oblężonego Baru, "miejsce wiecznego zmartwychwstania" i symbolu cierpiącej Polski, przybrały kształt wielkiego krzyża położonego pośrodku sceny.

Z licznej obsady trafnie dobranych aktorów, nie licząc oczywiście dziecka, dwie zwracają uwagę widzów i budzą uznanie. Kazimierz Wysota w roli Klemensa Kosakowskiego, oraz Halina Skoczyńska, która gra Judytę. Doskonałe opanowanie tekstu, mistrzowska niemal interpretacja trudnych partii lirycznych i do tego nie budzący wątpliwości temperament. Nie można już podobnie się wyrazić o księdzu Marku, którego udaje z różnym szczęściem Andrzej Wilk. Zabrakło mu żaru, zabrakło warsztatu: do udźwignięcia tej niełatwej roli. O ojcu Judyty, w którego wciela się Zenon Młodzianowski można powiedzieć, że jest prawie w typie Rabina.

Nie grzeszy też wielką doskonałością podkład muzyczny i dźwiękowy, przygotowany przez Zbigniewa Korneckiego - w nie najlepszym wykonaniu jest "Pieśń konfederatów" płynąca niewyraźnie z głośnika. Nieco lepsze są odgłosy dalekie armatnich wystrzałów i pękających pociskowi grzmoty, dźwięki drewnianych kołatek, wśród mroków.

Widz bez względu na doświadczenie życiowe, mimo dużego uznania i szacunku dla ogromu pracy zespołu aktorskiego, opuszcza przedstawienie "Księdza Marka" z pewnym niedosytem. Nie wyeksponowano przecież w pełni tego, co jednak należało. Mam tu na myśli elementy patriotyczne i szlachetną intencję poety wyrażoną choćby w ocenie różnorodnych postaw rodaków, która dotąd nie straciła nic ze swej aktualności. "Ksiądz Marek" w nowej szacie scenicznej, skrojonej fachowo lecz w wielu miejscach trochę źle zszytej, mógłby nauczyć nas mądrego patrzenia na "cierpiącą Ojczyznę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji