Śmiano się do rozpuku
Ponad 170 lat minęło od lwowskiej prapremiery "Męża i żony" Aleksandra Fredry, a publiczność w Teatrze "Wybrzeże" w czasie spektaklu, zaproszonego przez Agencję Kontakt, śmiała się tak głośno i serdecznie, jakby opowiadano Jej historię na wskroś współczesną, dziejącą się tu i teraz.
Teatr Powszechny z Warszawy przywiózł to przedstawienie w doborowej obsadzie: Janusz Gajos (hrabia Wacław), Krystyna Janda (Elwira), Piotr Machalica (Alfred), Joanna Żółkowska (Justysia) i Gustaw Lutkiewicz (kamerdyner). Nic więc dziwnego, że widownia po prostu pękała w szwach, a co, przezorniejsi nawet na tzw. miejsca stojące przyszli z własnymi krzesełkami
Pyszny tekst Fredry, odpowiednio przyrządzony przez reżysera Krzysztofa Zaleskiego, skrzył się dowcipem. Piękne kostiumy Zofii de Ines dodawały spektaklowi powabu. Wszyscy doskonale bawili się perypetiami znudzonego małżeństwa, śmiesznymi intrygami Justysi i umizgami Alfreda. Jeszcze raz się okazało, że mistrz polskiej komedii ma się dobrze, a giętki wiersz trafia celnie. Przedstawienie miało doskonałe tempo, a i tak rozbawiona publiczność znajdowała pauzy, by oklaskami przerywać co zabawniejsze kwestie.
Warszawski spektakl widownia przyjęła doskonale, entuzjastycznych opinii nie brakowało. Dobrze się więc zaczął sezon teatralny z Kontaktem. Następne przedstawienie już w listopadzie i będzie to "Ryszard III" Szekspira. W roli głównej obejrzymy Jana Englerta.