Artykuły

Kontakt, czyli kwaśny smak teatru

"Trzy siostry" z Teatru Małego w Wilnie, "Letnicy" z Akademickiego Teatru Dramatycznego z Omska, "Anioł śmierci" Jana Fabre'a na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Tegoroczny festiwal teatralny w Toruniu rozczarował publiczność.

"Trzy siostry" [na zdjęciu] w reżyserii Litwina Rimasa Tuminasa okazały się niewypałem. Teatralne festiwale przypominają trochę zabawę z winami: czasem zdarza się rocznik o smaku niezapomnianym, czasem trafia się sezon octowa ty. Cóż, naturalne ryzyko od zawsze towarzyszące sztuce.

Jeśli w tym roku wyjeżdżamy z Torunia z minami skwaszonymi, nie oznacza to przecież, że na tym ważnym i zawsze ciekawym festiwalu nie wydarzy się teatralny wieczór, który jak sądzę przechowamy w życzliwej pamięci przez długie lata. Faworytem tegorocznego Kontaktu był Akademicki Teatr Dramatyczny z Omska. "Letnicy" Gorkiego w reżyserii Jewgienija Marcelego, dowcipny, ale gorzki rozrachunek z inteligencką bezsilnością, przedstawienie na najwyższym poziomie aktorstwa podbili serca publiczności. To przedstawienie, które przyjechało do nas z tak bardzo daleka jest kolejną - którą to już? - lekcją, że teatr boleśnie dotykający nas wszystkich nie musi być politycznym plakatem, że lustro podstawiane nam ze sceny nie zawsze musi odbijać najjaskrawsze barwy, że całe bogactwo życia kryje się w niuansach.

Wieczór z aktorami z Omska, z ich pracą na scenie, a także ich skromnością i osobistym czarem to miła pamiątka po tegorocznym festiwalu.

Nie skąpiono nam bowiem przeżyć, które chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Duchowa uczta, na którą się szykowaliśmy, czyli "Anioł śmierci" Jana Fabre'a okazał się być mało wymyślną instalacją wideo, którą ożywiał na ekranie wybitny tancerz i choreograf William Forsyth, a w żywym planie znakomita chorwacka tancerka.

I cóż po ich wysiłkach, jeśli tekst autorstwa Fabre'a składał się z powtarzanych do znudzenia banałów o nieuchronności śmierci, cierpienia, rozpadu ciała. Miało być strasznie - było zwyczajnie nudno.

Rozczarowali też Litwini. "Trzy siostry" w reżyserii Rimasa Tuminasa to przedstawienie, w którym reżyserski egotyzm przeważył nad treścią dramatu Czechowa. Do-biegająca czterdziestki wiecznie młoda gwiazda litewskiego teatru, czyli Oskaras Korsunovas, pokazał sztukę z kręgu młodej rosyjskiej dramaturgu. Oglądając przedstawienie "Udając ofiarę", nie można było oprzeć się wrażeniu, że nasz Jan Klata ma mleczne rodzeństwo na Wschód od naszych granic, tak dalece bowiem sztuka Priesniakowów klasą humoru i dramaturgicznej biegłości przypomina "Weź, przestań" z TR/PL.

Rosyjski dramat czeka na swoją premierę w Warszawie, ciekaw jestem, co też z tej sztuczki zrobi na szacownej scenie wybitny reżyser znany od lat z zawodowej perfekcji i nienagannego smaku.

Łotewscy artyści w tym roku wypadli równie blado jak Litwini. "Miesiąc na wsi" z ryskiego Teatru Nowego powinien nosić tytuł "Rok ciężkich robót w kamieniołomach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji