Artykuły

Jeszcze jeden knock-down?

Swego czasu jednym z lepszych pięściarzy Gwardii Wrocław był Białorusin Dmitrij Lenków. Kibice mieli wystarczająco dużo czasu, żeby poznać go jako zawodnika, mało kto jednak miał okazję zobaczyć Lenkowa-konsultanta. Aktorzy Teatru im. Modrzejewskiej byli pewnie jednymi z pierwszych. Pięściarz stał się trenerem na potrzeby nowego spektaklu Przemysława Wojcieszka "Osobisty Jezus" i tym samym jego nazwisko znalazło się w niezwykłym dla boksera miejscu - na teatralnym afiszu.

W drugiej, po głośnej "Made in Poland", realizacji Wojcieszka w legnickim teatrze scena staje się ringiem, a widownia żywo reagującą publiką gali boksu zawodowego. Pierwsze sceny to rozgrzewka. Światła jaśnieją, półnagi były bokser Rysiek (Przemysław Bluszcz) zaczyna biegać wokół maty, za chwilę stoczy walkę wieczoru. Wypowiada kwestie, które powtórzone zostaną w spektaklu kilka razy: "Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: Co chcesz, abym ci uczynił? Odpowiedział: Panie, żebym przejrzał. Jezus mu odrzekł: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga".

Pierwszą rundę rozpoczyna sparing Ryśka ze starszym bratem - Jarkiem (Paweł Wolak), który wkracza z impetem na scenę. Dowiadujemy się, że główny bohater właśnie zakończył trzyletni pobyt w więzieniu w Nysie, odbył karę za nieumyślne spowodowanie śmierci albo pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Powód odsiadki wydaje się jednak mniej ważny niż okoliczności, jakie do niej doprowadziły. W trakcie ucieczki podczas jednego z napadów Rysiek dał się złapać ochroniarzowi. Odepchnięty stróż upadł tak niefortunnie, że lekarzom nie udało się go uratować. W zakładzie karnym nasz bohater doznał bliżej nieznanego objawienia i stał się głęboko wierzącym katolikiem. Kierowany chęcią naprawienia winy, wraca w rodzinne strony. Chce odzyskać dziewczynę Agatę (Ewa Galusińska), przenieść się do domu zmarłego ojca. Krótko mówiąc - rozpocząć nowe życie. Ale od tego momentu na Ryśka spadają tylko kolejne ciosy, przed którymi nie potrafi się bronić. Ma jednak na tyle siły, aby po każdym z nich podnieść się i czekać na następny. Okazuje się, że eks-dziewczyna jest żoną brata, na którego tuż przed śmiercią ojciec ponoć przepisał dom. Młodzi małżonkowie chcą sprzedać majątek, na co Rysiek absolutnie się nie zgadza. Nie jest jednak w stanie walczyć z przeciwnościami, tylko dużo o tym mówi. W więzieniu nauczył się także rozmawiać z Bogiem. Możemy nabrać przekonania, że to On dał Ryśkowi siłę, by przetrwać trudny czas.

Pytania gęstnieją, odpowiedzi próżno szukać. Wojcieszek nie jest nieomylnym moralizatorem. Ta historia nie wyczerpała się wraz z zakończeniem ,W dół kolorowym wzgórzem", filmu z 2004 roku, który jest punktem wyjścia "Osobistego Jezusa". Nie wyczerpuje się też po legnickiej premierze. W chronicznym nie-dopowiadaniu widzę duży plus tej fabuły. Kolejne konflikty zachodzą na siebie, nie ma co liczyć na stereotypowe rozwiązanie akcji. Pewne staje się, że Zbawiciel nie zstąpi na ziemię z pomocą, jakiej wszyscy by się tutaj spodziewali. Nie pomoże w odzyskaniu Agaty i ojcowizny. Coraz mniej jasne jest, kim jest tytułowy osobisty Jezus.

Wojcieszek zaciera ślady skutecznie, nawet jeśli robi to nieświadomie, niewiadomo, kiedy mówi się u niego prawdę. Tytuł pożyczony jest od Depeche Mode, co staje się już pieczątką reżysera. Spektakl opowiada historię bliską autoplagiatu. W samym tekście także wiele pułapek i drobnych przekłamań. Ojciec Ryśka w ostatnich dniach życia był psychicznie nieobecny, ale w tym samym czasie zmieniał testament. Nie można wierzyć też Ryśkowi, który do końca nie przyznaje się, że w więzieniu był wielokrotnie gwałcony, mimo iż kumpel z dawnych lat (i były pracodawca) Tadek (Wiesław Cichy) przedstawia mocne dowody. Pomimo imponującej "fasady" główny bohater "Osobistego Jezusa" jest słaby. To nie Konrad z III części "Dziadów", ale rewolucjonista-gawędziarz, niezdolny do czynu. Z tekstu wybrzmiewają zdania, strącające Ryśka z piedestału, na jakim stać powinna osoba wybrana przez Zbawiciela. "To Ty byłeś jak Jezus. Cierpiałeś za nas wszystkich" - mówi Tadek, bardziej śmiejąc się z frajerskiej odsiadki Rysia, niż doceniając fakt, że ten nie wydał w śledztwie kumpli. Zawsze był ofermą i zawsze biegł na końcu. Oto prawda o super-bohaterze. "Chrystus nie kocha słabych. Chrystus kocha silnych" - przestrzega ojciec Janusz (Dariusz Majchrzak), kolega ze szkolnej ławki, który jako jedyny mógłby tu pomóc. Sporadycznie pojawia się na scenie i zawsze mówi tylko prawdę. To ksiądz przeniesiony z dramatów naturalistycznych - ten, który się nie myli. Pewnie ma zatem rację, gdy jako jedyny nie do końca wierzy w zapewnienia Ryśka o głębokiej przemianie. Daje mu radę, której ten nie przyjmuje: ,Wyjedź stąd - tu nie czeka cię nic dobrego". Pomiędzy kolejnymi knoc-downami Rysiek sam stwierdza, że jest już chyba za słaby i za stary. Buty, które dostał od księdza Jacka, nie są w stanie dobrze go poprowadzić. Fragment Ewangelii powoli zmienia się w puste dudnienie, mantrę, powtarzaną wielokrotnie tylko po to, by w końcu zacząć w nią wierzyć.

"Jezus mu odrzekł: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła". Nie wiadomo do końca, na czym tak naprawdę ma polegać uzdrowienie Ryśka, i czy ten po raz kolejny będzie miał siłę wstać po ciężkim ciosie. Knock down jednak tym różni się od nokautu, że nigdy nie kończy walki. I dlatego nie można powiedzieć, że główny bohater "Osobistego Jezusa" przegrywa, bo nie zaznaje szczęścia wśród ludzi. On nie jest stworzony do szczęścia. Zaparł się siebie i został dobrym katolikiem. A czy dobry katolik, który musi odpokutować za wcześniejsze grzechy, może być pośród ludzi szczęśliwy? Tak - pod warunkiem, że najpierw zostanie starotestamentowym Hiobem i będzie miał siłę, żeby podnieść się raz jeszcze.

"Osobisty Jezus" to opowieść o poszukiwaniu, nie o znajdowaniu. Publiczność ma tu sporo do powiedzenia przez nazwanie tego, co widzi. To ona decyduje o porażce, bądź zwycięstwie bohatera. Nowy spektakl Wojcieszka to też refleksja nad prowincjonalną codziennością z wielkimi miastami-utopiami w tle. Każdy co bardziej rozgarnięty marzy tutaj, by wyrwać się z Wolimierza do wojewódzkiego Wrocławia, a "jak Bóg da" to i do samej stolicy. Dzięki dziecinnie prostemu sposobowi narracji, Wojcieszek łatwiej zadaje pytania. Kiedy trzeba, puszcza do widza oko, bawiąc go dialogami, wprowadzając efektowne epizody (na przykład Mileny - świetna Anita Poddębniak). Nie jest nachalny, a mimo to skuteczny. Dzieli się spostrzeżeniami, staje po tej samej stronie barykady. Jednocześnie w gąszczu efektownych sparingów bokserskich i równie przyjemnego rzucania herbatnikami szepcze: .Weźmiesz tyle, ile przyniesiesz".

Przemysław Wojcieszek mówi, że podjął się prac nad "Osobistym Jezusem", bo po filmie ,W dół kolorowym wzgórzem" ta historia jeszcze w nim dojrzała. Dojrzał także reżyser. Spektakl, zagrany w minimalistycznej scenografii Małgorzaty Bulandy, zdumiewa bliskim kontaktem z widzem i odważnym, dokładnym aktorstwem. Rysiek Przemysława Bluszcza nie jest naiwnym "chłopcem z miasta", ale daleko mu też do hamletyzujące-go filozofa. Mieści w sobie wiele skrajności. Chce się mścić i przepraszać, wracać na drogę przestępstwa i pokutować, obrażać innych i siedzieć cicho, gdy obrażają jego. Zamaszystemu aktorstwu wydaje się przeciwstawiać pobrzmiewająca w tle muzyka Pustek.

Ryzyko, jakie niesie ze sobą ten spektakl, jest jednak spore. Nie tylko dlatego, że coraz mniej modne stają się ostre pytania o Boga, o życiowe perspektywy ludzi z prowincji czy o cenę upartego dążenia do samozadowolenia... Przede wszystkim dlatego, że teatr nie wszystkim wydaje się odpowiednim miejscem do stawiania takich pytań. Bez wątpienia "Osobisty Jezus" jest kolejnym, po "Madę in Po-land", silnym uderzeniem legnickiego teatru i samego Wojcieszka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji