Artykuły

Jak korektorzy zmieniają historię

"Wieloryb" wg Jerzego Limona w reż. Jacka Głomba w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Agata Olszewska w portalu Gdańsk.pl.

"Wieloryb" - najnowsza premiera Teatru Miniatura dla widzów dorosłych, to spektakl niezwykle dojrzały. Reżyser Jacek Głomb skupia się na problemie korygowania historii, żonglując tropami i środkami, pozostawiając widza ze smutną konstatacją o tym, jak trudne, a może wręcz niemożliwe jest dotarcie do prawdy - i tej historycznej, i tej o człowieku.

To kolejna w tym roku w Teatrze Miniatura próba przywrócenia do łask literatury przez niektórych zapomnianej, innym zupełnie nieznanej. W marcu Jakub Roszkowski - reżyser "od Krzyżaków" - na Dużej Scenie wystawił "Bunt" Władysława Reymonta - powieść trudną, napisaną językiem dziś już zupełnie archaicznym, przepełnioną naturalistycznymi, brutalnymi wręcz opisami.

O krok dalej poszedł Jacek Głomb - reżyser, na stałe związany z Teatrem Modrzejewskiej w Legnicy, którego jest dyrektorem - w Teatrze Miniatura przygotował dla widzów dorosłych spektakl "Wieloryb", na podstawie powieści Jerzego Limona.

Głomb sięgnął po książkę nie tylko przeczytaną przez nielicznych szczęśliwców (wydana została w 1998 roku i nigdy nie doczekała się wznowienia), ale i niezwykle skomplikowaną. Nie tyle, jak w przypadku "Buntu" przez język, co formę: stanowi bowiem zbiór fikcyjnych archiwaliów, takich jak fragmenty poezji, dramatów, listów, dokumentów czy legend. Jej autor, profesor Jerzy Limon (dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego) świadomie połączył ze sobą fikcję z prawdziwymi wydarzenia historycznymi, tworząc świat alternatywny, z jednej strony odwołujący się do romantycznych mitów i fantazmatów oraz do historii, która w Polsce miała miejsce, z drugiej - z łatwością tymi faktami manipulujący.

Kanwę opowieści stanowi wyrzucenie wieloryba na morski brzeg, co zapowiada serię przełomowych wydarzeń o historycznym znaczeniu. Spektakl rozpoczyna się nietypowo - prologiem na dziedzińcu Teatru Miniatura (zamiłowanie do nieoczywistych przestrzeni to jeden ze znaków rozpoznawczych Jacka Głomba), sceną, w której Lech Wałęsa (Jakub Gierczak) przeskakuje przez płot, co jest nawiązaniem do słynnego skoku przez mur Stoczni Gdańskiej. Następnie na widzów czeka kolejna niespodzianka - zapraszani są do środka od strony sceny, i aby zająć miejsca na widowni zbudowanej na podestach, muszą przejść tuż obok czekających na scenie aktorów, skupionych wokół symbolicznego martwego wieloryba.

O ile prolog przypomina kręcony na żywo film akcji, o tyle dalsza część spektaklu utrzymana jest w nurcie charakterystycznego dla teatru Głomba realizmu magicznego, uwydatnionego poprzez znakomitą scenografię i kostiumy przygotowane przez Małgorzatę Bulandę. Poznajemy mrocznych i zagadkowych członków Kościoła Starych Słowian założonego przez byłych działaczy PZPR, którzy wierzą, że Lech Wałęsa jest wcieleniem boga Walezy, i tajemniczą organizację amerykańskich Korektorów, zamieszaną w polską historię. Jest też Garmund (Krystian Wieczyński) - superbohater, i jego przyjaciel Newman (Jacek Majok), ekscentryczny bohater wojny w Wietnamie; jest wreszcie dziennikarka próbująca dociec prawdy o wydarzeniach sierpniowych i strajku w Stoczni Gdańskiej (Zofia Bartoś).

Mnogość złożonych postaci, pozornie niemających ze sobą nic wspólnego, ich zazębiających się wzajemnie historii, łączących wydarzeń z przeszłości i przyszłości, która nad nimi ciąży, pozwoliła twórcom spektaklu - reżyserowi Jackowi Głombowi i autorowi scenariusza Romualdowi Wiczy-Pokojskiemu - zbudować fascynujący, bogaty, niemal filmowy świat, w którym widz głęboko się zanurza, zapominając na moment, że istnieje inna rzeczywistość. Ale jest też mankament - jednocześnie ta wielość opowieści i światów sprawia, że żaden nie może wybrzmieć w pełni. Spektakl taki wymaga poza tym nieustannej uwagi widza - wystarczy chwila zapomnienia, żeby się zgubić, ale i nawet bardzo uważny obserwator może pogubić się w tej pełnej mieszanki nieprawdopodobnych zdarzeń i historycznych faktów narracji.

Trudność w odbiorze potęguje multimedialność spektaklu, odwołująca się do nietypowej formy książki. Zarówno oryginalne dzieło, jak i wariacja na jego temat (Głomb przed premierą uczulał, że nie porywa się na adaptację powieści Limona, która jest zwyczajnie na to za trudna) - choć zgrabnie przez Wiczę-Pokojskiego uproszczona i zbudowana na kilku wątkach, jest wielowarstwową i wielowymiarową grą z odbiorcą, która odbywa się poprzez różne konwencje, siły i środki.

Nawet jednak z tymi drobnymi trudnościami z odbiorem i pewną swoją nietypowością sceniczną, "Wieloryb" to spektakl bardzo dobry. Porusza temat niezwykle ważny i wyjątkowo aktualny, jakim jest tworzenie historii kraju i jego społeczeństwa, tworzenie postaci bohatera, fabrykowanie faktów i manipulowanie nimi, a także późniejsza ich interpretacja. To spektakl, który nie daje co prawda odpowiedzi, ale stawia fundamentalne pytania o to, kto pisze historię. I o to, kto w nią gra.

"Wieloryb" jest niezwykle udanym debiutem dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy na scenie gdańskiego teatru. I obiecującą zapowiedzią nowego, mocnego sezonu w Teatrze Miniatura.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji