Artykuły

Z teatru

TEATR MAŁY: "Gołębie serce", sztuka w 3-ch aktach Jana Galsworthjego. w przekładzie Z. Kaweckiego.

Przez duże okno, wychodzące wprost na ulicę w pracowni malarskiej Wellwyna, zaglądają do wnętrza tego gołębnika różni ludzie; zaglądają i wchodzą, zaledwie pukając z lekka do drzwi, zawsze otwartych na ścieżaj przed biednymi i nieszczęśliwymi. W gołębniku mieszka artysta-malarz utalentowany, człowiek o "gołębiem sercu", którego dobroć bezbrzeżna zdobyła sobie rozgłos, popularność i tak liczną klijentelę wśród wydziedziczonych, iż ci, jak ptactwo bezdomne, zlatują się nocą ze wszystkich zaułków Londynu, aby rozgrzać się przy rozpalonem ognisku, napić się herbaty z rumem i użalić przed swym opiekunem na brzemę losu i udrękę istnienia.

Goście malarza Wellwyna spoczywają już na dnie życia. Znamy ich ze sztuk autorów rosyjskich, a i nasza znakomita dramatopisarka Gabriela Zapolska wprowadziła nas do królestwa "parjasów", pokazała naraz ich nędzę i łzy, otwierając przed nami bramę, nad którą widnieje dantejski napis: "Zostawcie wszelką nadzieję!" Jej Narator zachęca do drogi, mówiąc łagodnym głosem: "Pójdźcie za mną! Pokażę wam nieszczęście tych, których ono ujęło w swą żelazną obręcz. Nie bójcie się! to są obrazki, zaczerpnięte z życia. Co ja temu winien, że te obrazki są tak prawdziwe, tak wymowne, że to życie, skąd je zaczerpnęłam, jest tak niemiłosierne i okrutne?". Widzieliśmy "parjasów" z jaskini szynkarskiej owych bezimiennych bohaterów z "kubełkarzem", "karawaniarzem", "hyclem" i "kobietą" na czele. Współczujemy ich niedoli, ale ich pocieszyć nie mamy sposobu i musimy być niemymi świadkami męki.

Autor angielski, Jan Galsworthy inaczej sobie począł z tym samym tematem. I on nie zdołał usunąć zła, ani zapobiedz nieszczęściu, ale potrafił rozpalić ognisko miłosierdzia, którego promienie sprawiają ulgę cierpieniom i niosą w duszę ludzką ukojenie. W noc wigilijną zaczynają się schodzić "goście'" Wellwyna. Nikt ich nie zapraszał "na choinke", której zresztą nie zapala córka gospodarza, bo ojciec wydał wszystkie pieniądze biednym - i nic im na święta nie zostało. Napróżno Anna dobrotliwie karci ojca za tę lekkomyślną rozrzutność: stary się broni, iż nie może inaczej postępować. "Muszę czynić ludziom dobrze, bo to jest naturą moją"i obowiązkiem moim, to jest silniejsze ode mnie". I dzieli się ostatnim groszem. Ale więcej jeszcze dobrego czyni, otwierając przed nieszczęśliwymi swe "gołębie serce", które wszystko rozumie, a więc wszystko przebacza.

Jak spowiednik w konfesjonale, siada na ławie w pracowni i zaczyna słuchać skarg na niedole. Słucha cierpliwie z wyrozumiałości, nieprzebraną dobrocią i tkliwością. Głos jego nabiera rzewnych, miękkich tonów, które sączą się, jak balsam kojący w duszę nieszczęśliwego/ Ta pociecha więcej stanowi niż pieniądz, który* szybko Sędzię roztrwoniony.

Słodycz nauki Wellwyna jest jak miód, który sił dodaje, wzmacnia, karmi i trochę upaja. Goście chwytają słowa z rozkoszą i wdzięcznością. Sami otwierają usta, z win swych się oskarżają, czekając upomnień i zapowiedzi łaski a zmiłowania. Tak się spowiada główny "gość", Ferrari, wagabunda, włóczęga, lekkoduch, łobuz, rozpustnik, cygan nie pozbawiony fantazji i górnolotnych frazesów; tak się spowiada kwiaciarka uliczna (bardzo podobna do "kobiety" z "Parjasów" Zapolskiej); tak, mniej więcej, starają się wytłómaczyć inni bohaterowie: dorożkarz-bankrut Tornson i mąż kwiaciarki Megan - może najtwardszy w duszy nędzarz i wyrzutek.

Wszyscy znajdują posłuch i słowo życzliwe, pomoc i utulenie przy tem "gołębiem sercu". A jakkolwiek, od czasu do czasu z ust Ferranda padają słowa bluźniercz, a sam Wellwyn ani razu nie wspomina o źródło, skąd czerpie dobroć, w mocy tego niepohamowanego żaru altruizmu daje się wyczuwać głębię chrześcijańskiego miłosierdzia, które uczyniło serce bohatera do tego stopnia czystem i "gołębiem".

Dzięki temu atmosfera sztuki jest niezwykle wzniosła i przesiąkła szczerym idealizmem. Bohater zaś sztuki, który z uporem niezachwianym uprawia kult bezwzględnego miłosierdzia, zdobywa całą naszą sympatję i głuszy wszelki głos sceptycyzmu.

To wnętrze dramatu przeważnie, jeśli nie jedynie, nas interesuje. Mniej bowiem obchodzą nas spory socjologiczne sędziego i profesora, będących przedstawicielami dwu sprzecznych poglądów społecznych; jeszcze mniej zajmujemy się banalną frazeologją pastora Berticya, którego nauki są płytkie i bezskuteczne. Wogóle sztuka zasługuje na baczną uwagę, wywołała też głębsze zainteresowanie na premjerze i niewątpliwie przez czas dłuższy utrzyma się na repertuarze.

Wystawiono ją doskonale. I znowu p. Drabik nadał scenie wymiar właściwy, pogłębił ją w sposób pomysłowy, budując sklepienie oryginalne w pośrodku pracowni oraz wielkie okno, odgrywające swą rolę w akcji. Reżyser Borowski miał znowu sposobność wykazania swych wybitnych zdolności reżyserskich, które i tyra razem uwydatniły się znamiennie zarówno w układzie scenicznym, jak w wydobyciu nastroju poszczególnych sytuacji, wyzyskanych szczęśliwie i efektownie.

Bohaterem sztuki i wieczoru był p. Jaracz w roli człowieka o gołębiem sercu. Świetny ten artysta miał naprawdę naturę gołębią, miał dobroć nieprzebraną, łagodność chwytającą za serce; mógł trafić do kamienia tem słowem tkliwem, tym szeptem, wpadającym w ucho i powiew delikatnego zefiru, niosącego na swych skrzydłach ukojenie wszelkiej troski.

Z dużą charakterystyczną bawurą odegrał Ferranda p. Węgierko. Wybornym ex-dorożkarzem był p. Zieliński, który rozwinął niemałą technikę aktorską w stworzonym przez siebie, oryginalnym typie dymisjonowanego woźnicy, we śnie przypominającego sobie chwile kiedy siadywał na koźle.

Obok tych trzech głównych ról i inne zasłużyły na wyróżnienie. P. Brydzińska wogóle bardzo ładnie wykonała postać Anny, monitującej ojca za pochopność do rozdawania wszystkiego biednym. W niej jest trochę "gołębiego serca", odziedziczonego po ojcu: można je było nieco silniej podkreślić. Rolę kwiaciarki ulicznej wykonała p. Modrzewska nie bez dobrze uwydatnionych akcentów lirycznych. Pp. Gawlikowski i Bielicz kłócili się zawzięcie, a p. Bryliński dał trafną sylwetkę męża kwiaciarki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji