Artykuły

Rzeszów. Zmiany, zmiany w życiu teatralnym miasta

Bulwary nad Wisłokiem nową sceną w Rzeszowie? Taki odlotowy plan wykiełkował w Teatrze im. Siemaszkowej. To pokłosie Festiwalu Trans/Misje.

Podobnie jak mocny, publicystyczny spektakl, jakiego wcześniej w Rzeszowie nie było. Podział wewnątrz znanego prywatnego teatru zaowocował powstaniem nowej sceny. Teatr w Rzeszowie dzieli się, zmienia, rozwija.

Kiedy od starej fontanny nad Wisłokiem wyruszyły alejkami wielkie podświetlane machiny, a kilka dni później na małej scenie na bulwarach widzowie zachwycali się efektownymi wizualizacjami i fajerwerkami - już wtedy stało się jasne, że właśnie jesteśmy świadkami odkrycia nowej przestrzeni dla rzeszowskiego teatru.

To wszystko wydarzyło się podczas dwóch spektakli plenerowych zamówionych przez Teatr im. Siemaszkowej w ramach Festiwalu Trans/Misje, który odbył się na zakończenie wakacji - "Diabeł Łańcucki" i "Kwiat paproci". Ale wisienką na tym torcie okazał się Teatr Królewski w Trokach na Litwie, który nieoczekiwanie odkrył rzeszowianom nowe spojrzenie na wykorzystanie ich przestrzeni miejskiej dla kultury. W ramach tego samego festiwalu pokazał plenerowe widowisko na scenie ustawionej na Wisłoku. Odbijająca się w wodzie gra świateł i teatr ognia dały spektakularny efekt. Brzeg rzeki po drugiej stronie stworzył naturalny amfiteatr dla publiczności, która była zachwycona spektaklem. Po takim sukcesie wszystkich trzech spektakli wielkim grzechem byłoby zapomnieć o tej przestrzeni. I jest szansa, że tak się nie stanie.

Festiwal Bulwary/Rzeszów

Festiwal Trans/Misje opuszcza Rzeszów i wyrusza w świat - druga edycja odbędzie się w Koszycach. Na tym polega zamysł tego przedsięwzięcia, by w kolejnych latach podróżowało do miast-partnerów tego międzynarodowego projektu: po Koszycach będą Ostrawa, Debreczyn, Lwów i Troki. Do Rzeszowa Trans/Misje powrócą więc dopiero za sześć lat. Tymczasem apetyty rzeszowian na letni festiwal teatralny zostały rozbudzone. Jak je zaspokoić i wypełnić lukę? Pomysł na nowy projekt artystyczny urodził się jeszcze w czasie festiwalu. Niedługo potem dyrektor "Siemaszki" Jan Nowara pokazał mi gotową koncepcję. Jej oryginalność tkwi przede wszystkim w lokalizacji - to rzeszowskie bulwary, ulubione miejsce rekreacji rzeszowian, najlepsze w mieście do uprawiania sportów i - jak się okazuje - znakomite również do uprawiania sztuki. Dyrektor Nowara uznał, że nie tylko sztuki teatralnej. Stąd nazwa nowego projektu: "Bulwary/Rzeszów. Międzynarodowy Festiwal Sztuk".

W założeniu ma to być interdyscyplinarny festiwal, obejmujący wydarzenia sceniczne, czyli spektakle teatralne, koncerty, widowiska baletowe, a także wystawy artystyczne. Koncepcję przestrzeni festiwalu przygotował architekt wnętrz Marek Mikulski, który wskazał trzy sceny plenerowe: pierwsza, pod nazwą "Arena Sztuki", ulokowana jest w niecce starej, nieużywanej fontanny, kolejna to "Polana Sztuki", bo znajduje się na trawniku przed istniejącą sceną plenerową na Bulwarach. Wreszcie najbardziej spektakularna scena, nazwana "Wyspą Sztuk", bo zbudowana w korycie Wisłoka. Twórcy koncepcji zaplanowali scenę na samym środku rzeki. - Do tak ustawionej sceny mógłby prowadzić mostek, ale elementem inscenizacji mogłoby być np. przepłynięcie do niej łodzią - rozwija na gorąco pomysły Jan Nowara. Twórcy koncepcji proponują ingerencję w kształt skarp po obu brzegach Wisłoka: przekonują, że gdyby je tarasowo ukształtować i utwardzić, powstałaby idealna widownia o amfiteatralnym układzie.

Uzupełnieniem przestrzeni dla widowisk teatralnych ma być trakt do prezentacji sztuki, wykorzystujący trzy alejki spacerowe, wzdłuż których mogłyby być ustawiane dzieła sztuki lub reprodukcje. Jest tylko jeden szkopuł: wskazane miejsca wymagałyby uzbrojenia w instalację elektryczną dla lamp gruntowych i oświetlenia mocowanego na stelażach. Dlatego Jan Nowara przygotował wniosek o finansowe wsparcie dla nowej festiwalowej idei i pomoc w jej realizacji do prezydenta Tadeusza Ferenca, który jest gospodarzem bulwarów. - Trzeba kuć żelazo póki gorące - mówi dyrektor Nowara, odwołując się do oczekiwań artykułowanych przez festiwalową publiczność w tym roku.

Jak jeden festiwal wywołał lawinę zmian

Pierwsza edycja Festiwalu Trans/Misje okazała się rzadkim w Rzeszowie przypadkiem festiwalu teatralnego, który pozostawia po sobie ślady, bo na długo zasila i urozmaica ofertę kulturalną miasta. Teatr im. Siemaszkowej w Rzeszowie zamówił specjalnie na tę okazję aż pięć nowych dzieł scenicznych: oratorium, teatr tańca, spektakl i dwa widowiska plenerowe. Takiej obfitości premier w jednym tygodniu jeszcze w tym mieście nie widziano. Ale najważniejsze jest to, że nowe spektakle będą żyć dalej własnym życiem.

Jak obiecuje dyrektor Nowara - każde z nowo powstałych dzieł będzie miało szansę zaistnieć na lokalnych scenach lub reprezentować teatr rzeszowski na festiwalach. A jedna z najlepszych propozycji tego festiwalu - spektakl "Lwów nie oddamy" w reż. Katarzyny Szyngiery - od razu wszedł do stałego repertuaru Teatru im. Siemaszkowej i ma szansę zostać najmocniejszą jego propozycją w tym sezonie. To ważny spektakl nie tylko dlatego, że dotyka niełatwego tematu relacji polsko-ukraińskich, ale także dlatego, że jest to pierwszy w Rzeszowie spektakl publicystyczny, odważny, nieuciekający od trudnych pytań, które nieraz będą wytrącać widza ze strefy komfortu i zmuszać do konfrontacji z kontrowersyjnymi poglądami. Propozycji prowokujących dyskusję brakowało dotąd w rzeszowskim Teatrze im. Siemaszkowej. Choć temat trudny, to pomysł na spektakl zaskakujący i wciągający widza w ciekawą grę. Warto zobaczyć nową jakość u Siemaszkowej.

Jeszcze więcej prywatnego teatru w Rzeszowie

Ten sezon artystyczny będzie nowym otwarciem dla dwóch prywatnych teatrów w Rzeszowie. Rozeszły się artystyczne drogi dwóch znanych rzeszowskich aktorek, które pięć lat temu stworzyły wspólny prywatny Teatr Bo Tak. Ale widzowie wcale nie powinni się tym martwić - przeciwnie, bo zamiast jednego teatru, oferującego inteligentną rozrywkę, w nowym sezonie będą w Rzeszowie takie dwa.

Beata Zarembianka zdecydowała się stworzyć nową scenę - Ave Teatr - która będzie zapraszać widzów do sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, czyli miejsca, gdzie do tej pory odbywały się spektakle Teatru Bo Tak. W swoim nowym projekcie aktorka stawia na współpracę ze znanymi aktorami i reżyserami z Polski. Do pierwszej premiery pod szyldem Ave Teatru - a będzie to "Kobieta na zamówienie" Norma Fostera - zaprosiła Jacka Kawalca i Dariusza Niebudka. Spektakl będzie grany od 29 września.

Mariola Labno-Flaumenhaft prowadzi Teatr Bo Tak. Aktorka zamierza opierać się głównie na twórcach z Rzeszowa, zależy jej szczególnie na promowaniu młodych artystów. Zmieni się tylko jedno - widzowie będą musieli przyzwyczaić się do nowego miejsca "Bo Taka" - spektakle będą odbywać się w sali WDK przy ul. Okrzei. Premiera "Umrzeć ze śmiechu" Paula Elliotta zaplanowana jest na 12 października. Na scenie artyści z Rzeszowa: Mariola Labno-Flaumenhaft, Natalia Zdun i Mateusz Marczydło oraz goście: Urszula Piwnicka i Barbara Szałapak.

Szykuje się w tym sezonie artystycznym piękna rywalizacja o widza, a to dla miłośników sztuki teatralnej najlepsza wiadomość. To również dowód na to, że teatr w Rzeszowie zmienia się, rozwija, żyje coraz intensywniej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji