Artykuły

"Wesele" - niedostatki i zalety

Na legnickiej scenie wnętrze bronowickiej chaty - izba z centralnie ustawionym prostokątnym stołem. W głębi otwarte drzwi do izby weselnej. Nad drzwiami chaty wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Izbę wypełnia kolorowy tłum tańczących gra muzyka.

Tworzy się pewien klimat. Któremu poddają się i aktorzy i widzowie. Rzecz rozwija się w serię typowych obrazków weselnych. Krzyk, śmiech, podszczypywanki, flirty, przekomarzania, wszystko zaś w oparach wartko płynącego alkoholu. Od samego początku następują w przedstawieniu zmiany w kolejność scen (w stosunku do tekstu) Narzuca się pytanie dlaczego? Niestety, reżyser - Józef Jasielski - w sposób klarowny i konsekwentny nie odpowiada na nie. Wiele zmian scenicznie jest po prostu niczym nie uzasadnionych.

Podstawowym jednak grzechem tego widowiska jest to że ze sceny nie brzmi tekst Wyspiańskiego. Aktorzy (w większości) z wielkim trudem przedzierają się przez, gąszcz słów poety, kurczowo trzymając się tempa lub też beztrosko łamiąc frazę wiersza. Gubią nie tylko lekkość, muzyczność i koloryt słów, ale i ich sens Istotne kwestie brzmią tak samo, jak wszystkie inne, ,,a to Polska właśnie'' zlewa się z "raz dokoła, raz do koła" etc. Tym samym została zatarta jednolitość wyraz, scenicznego tego arcydramatu i wyrazistość interpretacji teatralnej.

Zabrakło tu również poszukiwania rozwiązań scenicznych nie w schematach i stereotypach, a w dramaturgii Wyspiańskiego Nie ma wewnętrznego budowania postaci - są tylko zewnętrzne banały ich zachowań.

W przedstawieniu legnickim zabrakło analizy tekstu pod kątem odpowiedzi na pytanie Po co Wyspiański napisał "Wesele"? Czy tylko gwoli wystawienia na scenie?...

Nastrojowa, rozegrana z dużym umiarem i prostotą była scena Marysi i Widma (Krystyna Wójcik i Jacek Jackowicz). Scena niemal urzekała swą subtelnością. Aktorzy stworzyli nastrój rozstania wiecznego, nie ilustrując go.

Scena narodziła się z poezji i rzeczywistości tego dramatu. Interesująco i wiary godnie zarysowany został też Stańczyk (Wojciech Stawujak) Aktor wyeksponował to, co w tej postaci (i legendzie) najistotniejsze: jego autentyczną mądrość. Nie był to jednak Stańczyk z obrazu Matejki.

Interesujący byłby też finał widowiska gdyby został zrealizowany z żelazna konsekwencją i wyczyszczony z wszelkiego efekciarstwa.

Spektakl legnicki wart jest obejrzenia przede wszystkim z jednego względu: pozbawienia sztafażu, odrzuceniu w ogóle "Wesela" Matejkowskiego, Matejkowskiej historiozofii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji