Artykuły

Epoka ogórkowej

"Puzzle" w reż. Iwo Vedrala w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Iwona Bielska wysiaduje. Przez godzinę bez pięciu minut, na wysokim krześle barowym, zwiotczała, zagubiona w swym bełkocie - trwa. Duszno jest, morderczo duszno, jak pod pokrywką wazy z gorącą ogórkową, lecz w wyreżyserowanym przez Iwo Vedrala dramaturgicznym eksperymencie Szymona Wróblewskiego "Puzzle", Bielska jako Krystyna mimo to wysiaduje. Wiernie, dzielnie, posągowo. Co wysiaduje?

Nie wiadomo. Chyba prawdę. Ale ściśle - jaką? Zagadka. Ot, zza okna wzięty, tak zwany kawał mięsistego życia wysiaduje - bo niby o cóż innego, jak nie o najprawdziwszy portret prawdy współczesności miałoby tu iść? Trwa więc teatrzyk grzecznie żrący ulicy z ręki, trwa sceniczne małpowanie realności, a nad sceną zwierciadlana kula dyskotekowa, wirując czasem - fikuśnymi "zajączkami" omiata wnętrze Nowej Sceny, cętkuje widownię i mnie, w Narodowym Starym Teatrze wysiadującego swe patrzenie na Bielską wysiadującą nie wiadomo co. I tak się na siebie wzajem gapimy. Zupna duchota narasta.

Bielska nie jest sama. To nie wysiadywanie na puszczy. Obok sterczą inni. Małgorzata Zawadzka jako Kasia, Piotr Głowacki jako Kuba, Zbigniew Ruciński jako Krzysztof, jeszcze ktoś jako ktoś, każdy na swym wyrośniętym zydlu, we własnym znużonym bełkocie zagubiony, kolebiący się lekko, nogę na nogę zakładający bądź nogę z nogi zdejmujący, twarz dłonią podpierający bądź nie podpierający paluchem tępo we włosach dłubiący albo i nie dłubiący, byle co robiący lub w katatonii stygnący, twarzą w twarz z widownią, na wyciagnięcie ręki - wysiadują. Wiernie, dzielnie, posągowo, każdy z osobna, wszyscy razem - wysiadują nie wiadomo co, czyli chyba prawdę życia naszego. Już jest tak lepko, że zaraz stanę się ogórkową.

Resztkami sił na programie do przedstawienia rozwodnioną uwagę skupiam. Oto wywiad. Okiem ogórkowym łapię słowa autora. "Impulsem do napisania "Puzzli" była próba dotknięcia tego, co można by określić jako życie klubowe". I dalej: "Świat w "Puzzlach" jest (...) pomieszany. To taki dziwny twór - magma. Wszystko się stopiło w wysokiej temperaturze działań językowych". Rzeczywiście, temperatura jest aż tak wysoka, że ja - ogórkową już jestem.

A więc - klub na scenie. W teatrze - miasto żywcem z miasta przytaszczone. Miasto - żywy organizm, labirynt ceglany, no i, rzecz jasna, dżungla bardzo, ale to bardzo zdradziecka. Siedzą więc - jak w klubie na Brackiej bądź Grodzkiej. Siedzą, nie wiadomo co wysiadują i ględzą półsennie o wszystkim i o niczym. Kakofonia tematów, polifonia intonacji, wszechogarniający bełkot kretyńskich monologów ludzi, którzy są wcieleniami tak zwanego zagubienia człowieka w industrialności współczesnej. Są jak ty w życiu swoim.

Świat jest, mój ty bliźni, niczym ta kręcąca się u powały kula oblepiona kawałkami rozbitego zwierciadła. Świat jest, mój ty biedny bliźni, zbiorem już na zawsze osobnych łupin, zbiorem istnień zagubionych w swych samotnościach... Ach, ach, jakież to straszne! Ja, ogórkowa, chyba zaraz ze wzruszenia zieloną łzę uronię. Lecz nim się posmarkam malachitowo - o sedno jednak zapytam. Otóż, do czego właściwie widownia jest im potrzebna? Po co im prawdziwy świat, skoro oni już są prawdziwym światem, odlanym w skali 1:1?

Kiedyś w podobnej sprawie drobiazg Borgesa "O ścisłości w nauce" cytowałem. Czas go przypomnieć, lecz nie po to, by klasyczne kwestie mocy odwzorowania świata w sztuce badać. Nie. Czas drobiazg przypomnieć, by mówić o zdychaniu świata doskonale odwzorowanego.

Jest u Borgesa Cesarstwo i Sztuka Kartografii, co Doskonałość osiąga. Artyści tej Sztuki sporządzają Mapę Cesarstwa, która posiada Rozmiar Cesarstwa i pokrywa się z nim w każdym punkcie. Co dalej? Właśnie! Co komu po kalkomanii doskonałej, odwzorowaniu idealnym, plagiacie, którego nawet Bóg od oryginału nie odróżni? Co dzieje się ze światem identycznym i światem zgniecionym przez świat identyczny?

Borges jest bezlitośnie lakoniczny. Mapa Doskonała okazuje się - bezużyteczna. Jako taka oddana zostaje: "na Pastwę Słońca i Zim". I Borges jest bolesny dla oryginału. "Na Pustyniach Zachodu zachowały się rozczłonkowane Ruiny Mapy, zamieszkane przez Zwierzęta i przez Żebraków".

Żebracy gdzieś na krawędziach wolno gnijącego odwzorowania doskonałego. Ja na "Puzzlach", na krawędzi widowni Starego Teatru. Gdy zostanie idealnie skalkowany - świat nie jest już Mapie Doskonałej do niczego potrzebny. Będąc planem maniackiego portretowania współczesności - dzisiejsza estetyczna strategia Starego Teatru to strategia trupia.

Dzieło Tadeusza Różewicza "Stara kobieta wysiaduje", z którym to dziełem od początku się bawię, było przyszpileniem istoty świata lat sześćdziesiątych, ale nie dlatego, że było toporną, w skali 1:1 wymęczoną kalką świata, lecz tego świata - metaforą. A dziś? Dziś w Starym Bielska wysiaduje mi przed nosem prawdę knajpy, w której mogę posiedzieć bez Bielskiej i bez całej wysiadującej reszty.

Stary Teatr... Co oni tam zrobili ze starymi mocami scenicznej metafory, ze znakiem teatralnym, z opowiadaniem w przenośni, bez której nie ma dotykania sedna świata, a tylko echo bełkotu ulicy? Zmienili te jakości, jak i mrący na widowni świat zbędny - w maź cienkiej ogórkowej, dymiącej w wazach tanich barów mlecznych. Tyle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji