Artykuły

Lepiej czytać niż oglądać

"Lawina", która przeszła przez Teatr im. Żeromskiego, nie narobiła wielu zniszczeń. Mimo świetnego pomysłu na scenariusz premiera sztuki w reżyserii Zaikauskasa pozostawia pewien niedosyt, chociaż kilka rzeczy trzeba wyróżnić

Sam pomysł wystawienia premierowej tureckiej sztuki w Kielcach intryguje. Porównanie dwóch różnych obszarów kulturowych może być ciekawe. "Lawinę" reklamowano jako sztukę o uniwersalnym przesłaniu, co jest zgodne z prawdą. Zwłaszcza gdy chodzi o pokazanie buntu młodego człowieka, który jest gotów złamać wszystkie nakazy totalitarnych władz i ratować żonę. Gorzej jednak z pokazaniem tego na scenie, za wyjątkiem wspaniałej scenografii orientalnej Bożeny i Klary Kostrzewskich. Reżyser Linas Marijus Zaikauskas żałował, że całość musiał zmieścić w dwóch godzinach. Oglądając sobotnią premierę "Lawiny", pozostawało się tylko z tego cieszyć. Części widowni trudno było wysiedzieć do przerwy, kilka osób nawet wyszło z sali. Dalej było już lepiej, choć finał przyszedł zbyt szybko. Tak jakby coś po drodze zgubiono. Do tego był bardzo przewidywalny i tylko przez chwilę przewrotny. Ale do rzeczy. Scenariusz jest świetny: turecka wioska gdzieś w górach, gdzie od lat, zgodnie z zarządzeniem starszyzny, przez okres zagrożenia lawinami nie można robić nic głośnego. Ludzie chodzą na palcach, nie mogą krzyczeć, ani robić niczego, co mogłoby ściągnąć kataklizm. Surowy kodeks obejmuje też młode pary, które powinny płodzić dzieci tak, żeby poród przypadał na letnią, bezpieczną porę. Jeśli ktoś złamie zakaz, ciężarna matka jest grzebana żywcem. Historię obserwujemy na przykładzie trzypokoleniowej rodziny, gdzie młodzi oczekują właśnie dziecka. Bóle się nasilają, mąż odchodzi od zmysłów, bojąc się, że oto zbliża się poród w czasie lawinowym, co oznacza zastosowanie nieludzkiego zwyczaju.

Na premierę przyjechał sam autor, Tuncer Cüecenoglu, w otoczeniu gości z ambasady tureckiej. Na koniec dziękował za wspaniały spektakl, ciesząc się udanej adaptacji swojego dramatu. Ja jednak mam wrażenie, że jego sztukę lepiej czytać niż oglądać. Przynajmniej w wersji Zaikauskasa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji