Artykuły

Jubileuszowo i codziennie

Pod koniec ubiegłego roku Teatr Polski w Bielsku-Białej obchodził jubileusz 35-lecia istnienia. Jak przystało na okres, w którym przypadła rocznica, obchody zorganizowano nad wyraz skromnie, bez nadmiernego rozgłosu, kosztów i spektakularnej pompy, która towarzyszyła niejednokrotnie w minionych latach mniej nawet znaczącym uroczystościom teatralnym. Może to spowodowało, iż jubileusz teatru bielskiego przebiegł cicho i nie został szerzej zauważony - poza krótkimi wzmiankami w prasie lokalnej.

Na jubileusz wystawiono "Hamleta" Szekspira w reżyserii Alojzego Nowaka, który od ośmiu lat kieruje bielską sceną. Jest to pierwsza realizacja utworu w dotychczasowej działalności teatru.

Przedstawienie, które oglądałem, było dwudzieste z kolei. Wnętrze pięknego teatru bielskiego wypełniała młodzież, która wiernie towarzyszy miejscowej scenie, co nie znaczy, że widzowie dorośli stronią tutaj od teatru. Spektakl utrzymuje się nadal na afiszu i ma autentyczne powodzenie. Czy powodzenie to zawdzięcza tylko tytułowi utworu, czy też publiczność odnajduje w nim inne wartości teatralne? Oba czynniki złożyły się na miejscowe wydarzenie, co nie znaczy, że bielski Hamlet w pełni zadowala, że nie ma w nim miejsc słabych czy nieudanych. Ale teatr podjął się zadania, któremu nie zawsze sprostały zespoły dysponujące wybitniejszymi niż Bielsko indywidualnościami aktorskimi.

W realizacji Nowaka ujmuje koncepcja teatru kameralnego, ściszonego nieco i nie silącego się na monumentalizm czy zafascynowanie widza pomysłami inscenizacyjnymi, nadmierną ornamentyką i ekspresją. Reżyser główny akcent kładzie na wierne i maksymalnie czytelne przedstawienie fabuły utworu i wydobycie z tytułowej roli jej moralnego, humanistycznego podtekstu.

Tragedia rozegrana jest na nie zabudowanej prawie scenie, okolonej ciemnymi kotarami. Centralnie umieszczony podest w kształcie schodów - obok niezbędnych jedynie rekwizytów i ładnie skomponowanych w tonacji kolorystycznej, stylizowanych na wzór epoki kostiumów - jest zasadniczym i efektownym znakiem plastycznym przedstawienia.

Scenografia Antoniego Tośty nie ułatwia zadania aktorom, którzy w tak pomyślanej przestrzeni muszą znaleźć niezwykle dojrzałe środki wyrazu, by ukazać wszystkie konflikty i filozoficzne przesłanie utworu. Przerasta to, niestety, siły i możliwości wykonawcze bielskiego zespołu, co nie znaczy, że w przedstawieniu brakuje bardziej interesujących ról i innych artystycznych komponentów. Asceza środków teatralnych służy Nowakowi do wydobycia wszystkich wartości tekstu i poetyckiego słowa. Wyrazistość dykcji, szacunek dla teatralnej nośności słowa, oszczędny gest, płynnie realizowany ruch sceniczny nadają spektaklowi klarowność formy i właściwy rytm. Ale brak niezbędnej dyscypliny i niedostatki warsztatu aktorskiego sprawiają, że pewna surowość inscenizacji idzie w parze w interpretacji niektórych ról ze sztucznością, emfazą, przerysowaniem czy ,,przegraniem" scen.

Marek Mokrowiecki grający Hamleta ma ładną współczesną sylwetkę, jest autentycznie młody, a niewielką skalę głosu rekompensuje koncentracją, skupieniem, inteligencją, dobrymi dyspozycjami zuchowymi, plastyką gestu. Jego Hamlet jest bohaterem tragicznym nie dlatego, że został uwikłany w splot ponurych zdarzeń dziejących się w Elsynorze, ale przez ustawicznie zadawane sobie pytanie: "kim jest człowiek?" W zastanym przez Hamleta świecie i wbrew niemu zarazem weryfikuje on ciągle ideę głoszącą wielkość człowieka, i, jak powiada Goethe, "pada pod ciężarem, którego nie może ani unieść, ani odrzucić". Ta nuta humanistycznej refleksji dominuje w interpretacji Mokrowieckiego, którego Hamlet, ściszony i grany jakby "do wewnątrz", odsłania głęboką myśl filozoficzną i moralną. W tym Hamlecie nie ma buntu, nienawiści, obsesji zemsty, dominuje natomiast bierna i trochę bezbronna szlachetność zmącona sceptycyzmem, i zadumą nad losem człowieka, jego naturą i światem, który "wypadł z formy".

Przekład Jerzego S. Sito, w którym wystawiono spektakl, jest nieco sprozaizowany i może nazbyt kolokwialny, co skłania do bardziej zewnętrznej interpretacji utworu, mocniej akcentującej same zdarzenia niż filozofię dzieła, czemu zresztą seria Nowaka jest dość podporządkowana. Ale Mokrowiecki umiał w tej konwencji ukazać nutę tragicznej sprzeczności natury ludzkiej, cienił subtelnie psychologiczne i moralne powikłania swego bohater.

Zaledwie kilka dni po uroczystościach jubileuszowych teatr wystąpił z premierą "Małżeństwa Kreczyńskiego" Suchowo-Kobylina, wyznaczając codzienny rytm swej działalności programowej i artystycznej. Komedia klasyka rosyjskiej dramaturgii, łatwa z pozoru, ale bogata w odcienie psychologiczne i satyryczni tonację, jest przykładem dobrej roboty teatralnej, potwierdzającej rzetelne przygotowanie zawodowe wszystkich wykonawców. Dobrze określony tekst, wartkie tempo spektaklu, precyzyjny rysunek poszczególnych postaci wydobywają na plan pierwszy zjad-liwy pamflet na stosunki obyczajowe i społeczne półfeudalnej Rosji XIX wieku. Przesąd wyzwala w człowieku nieposkromione namiętności i doprowadza do groteskowych niemal wynaturzeń i konfliktów. Przedstawienie bielskie tę myśl i przesłanie moralne przekazuje konsekwentnie w planie czysto teatralnym i refleksji ogólniejszej - etycznej i społecznej.

Reżyseria Marka Tadeusz! Nowakowskiego wyróżnia się dbałością o wyraz aktorski spektaklu, który w żadnym momencie nie popada w szarżę i groteskę. Podkreślając klimat społeczno-oby-czajowy, reżyser przede wszystkim stara się ukazać degradację moralną Kreczyńskiego i jego zausznika, w miarę plugawego i tyleż sprytnego Rasplujewa. Nie szczędzi przy tym ostrej, acz nie-natrętnej w ujęciu satyrycznym charakterystyki Muromskich, którzy snobistycznie i naiwnie ulegają zewnętrznemu czarowi Kreczyńskiego, cynicznego, niepozbawionego inteligencji bywalca salonów, który zakochany w naiwnej Lideczce stara się przedstawić w jak najlepszym świetle licząc przecież tylko na posag narzeczonej. Świetna praca aktorska Cezariusza Chrapkiewicza, któremu w równie udanych rolach towarzyszą: Mieczysław Dembowski jako Muromski, Iwona Biała - Lideczka, Anna Sobolewska - ciotka Atujewa, Mieczysław Ziobrowski - Rasplujew i Marian Szczerski - Nelkin.

Przedstawienie "Wesela Kreczyńskiego" w sprawnej, przemyślanej reżyserii Marka Tadeusza Nowakowskiego, swoim dojrzałym aktorstwem wystawia dobre świadectwo możliwościom artystycznym bielskiej sceny. Jubileuszowy, jak i codzienny dzień Teatru Polskiego uwydatnia jego ambicje programowe i niemałe również dyspozycje twórcze.

Z okazji jubileuszu w foyer otwarto wystawę plakatów, afiszów, fotogramów i projektów scenograficznych artystów pracujących z Teatrem na przestrzeni minionych lat. Z bogatego, jak się okazuje, archiwum teatru i zbiorów prywatnych udało się odtworzyć najważniejsze wydarzenia artystyczne bielskiej sceny za kolejnych dyrekcji, które sprawowali od 1945 roku: Stanisław Kwaskowski, Aleksander Gąssowski, Andrzej Uramowicz, Mieczysław Górkiewicz, Józef Para, a od 1973 roku obecny kierownik tej sceny - Alojzy Nowak. Wystawa, jej folder, jak i skropmy jubileuszowy program, uzupełniony cennym zestawem wszystkich premier, które odbyły się w latach 1945-1980 wraz ze spisem obsad i współpracowników artystycznych, dokumentują powojenną historię sceny. Obrazują poważny dorobek artystyczny i upowszechnieniowy Teatru jako ważnej placówki kulturalnej w mieście i regionie. Dorobek ten znaczony jest 333 premierami, liczbami blisko 15 tysięcy przedstawień oraz 6 i pół miliona widzów w siedzibie i objeździe. Przed rokiem - po licznych zabiegach - Teatr otrzymał ponownie do swej dyspozycji, jako drugą scenę, piękny zabytkowy gmach teatru cieszyńskiego, który posłużył Andrzejowi Wajdzie w filmie Ziemia obiecana do rozegrania scen w teatrze.

W powojennej uzawodowionej już działalności bielskiego Teatru na jego scenie obchodził 75-lecie pracy artystycznej Ludwik Solski w sztuce "Kościuszko z Berville" J.T. Dybowskiego, a w poszczególnych sezonach członkami zespołu byli (lub występowali gościnnie) tak wybitni i znani aktorzy, jak Karol Adwentowicz, Kazimierz Szubert, Kazimierz Fabisiak, Maria Malicka, Włady-sław Stoma, Bolesław Mierzejewski czy popularna para przedwojennego kina: Maria Bogda i Adam Brodzisz.

Budynek Teatru Polskiego w Bielsku-Białej ma jednak historię o wiele dłuższą. Sięga ona lat 1880-1890, kiedy wzniesiono ten piękny gmach w stylu wiedeńskim wg projektu Emila Ritiera von Förstera. Od początku międzywojenny budynek teatru był ośrodkiem upowszechnienia kultury głoszonej w języku niemieckim. W okresie międzywojnia polski ruch teatralny na terenie Bielska i okolic miał charakter amatorski i skupiał się wokół Sekcji Dramatycznej Towarzystwa Teatru Polskiego. Patronowało ono scenie amatorskiej i było inicjatorem występów gościnnych zawodowych teatrów z Krakowa, Katowic i innych miast kraju z przedstawieniami wielkiej klasyki narodowej i światowej, w których udział brali najwybitniejsi artyści polskiego teatru ze Stefanem Jaraczem, Juliuszem Osterwą, Stanisławą Wysocką, Jerzym Leszczyńskim na czele.

W powojennym 35-leciu Teatr Polski w Bielsku-Białej kontynuuje patriotyczne tradycje kulturalnych inicjatyw z przeszłości i inicjuje nowe wartości artystyczne i ideowe służące upowszechnieniu twórczości teatralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji