Rozmowa z ...Tomaszem Manem
- Zanim dam tekst aktorom, przez kilka miesięcy wprowadzam kolejne korekty. A później na próbach wciąż coś zmieniamy. Zdaję się na aktorów, uważnie ich słucham - mówi reżyser i dramaturg TOMASZ MAN.
W Starej Prochoffni premiera "3 x 2" w reżyserii Piotra Łazarkiewicza. Autorem trzech intymnych etiud teatralnych jest Tomasz Man.
Zdarza się jeszcze, że ktoś pomyli go z autorem "Czarodziejskiej góry", choć sam ma już niemały dorobek dramaturgiczny. Jego sztukę "111" - historię nastoletniego mordercy z tzw. normalnej rodziny - mogliśmy oglądać w Laboratorium Dramatu przy Teatrze Narodowym, kilka lat temu w Teatrze Polskim reżyserował swoją "Katarantkę" - opowieść o niewidomej staruszce. Jest też reżyserem, absolwentem Akademii Teatralnej, w Teatrze Powszechnym wystawił dwie sztuki Krzysztofa Bizio - "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" oraz "Śmieci". Za kilka tygodni rozpocznie zdjęcia do spektaklu telewizyjnego według swojej komedii "Dobrze".
Sztukę "3 x 2" reżyseruje Piotr Łazarkiewicz. Spektakl powstał w koprodukcji Sceny Współczesnej w Starej Prochoffni i Teatru Lubuskiego im. Kruczkowskiego w Zielonej Górze. Na scenie zobaczymy młodziutkich absolwentów Akademii Teatralnej - Martę Chodorowską i Tomasza Korczyka.
Dorota Wyżyńska: Jak powstała sztuka "3 x 2"?
Tomasz Man: Te trzy części, z których składa się "3 x 2", pisałem w różnych momentach mojego życia. Pierwsza powstała na bazie mojego dawnego utworu - "Historia pewnej miłości". Kiedy go pisałem, wielu moich znajomych "odpadało" z wieloletnich związków. Zauważyłem, że coś takiego dzieje się z facetami, że nie potrafią utrzymać kobiety. I emocjonalnie, i finansowo. I te miłości przepadają. Przez mężczyzn. Wtedy też dużo czytałem Dostojewskiego, byłem pod wrażeniem "Łagodnej" i postanowiłem napisać tekst o tęsknocie za piękną, romantyczną miłością. "Historia pewnej miłości" to był monodram dla 50-letniego mężczyzny. W "3 x 2" bohaterem jest młody chłopak. Mamy wiec zupełnie inny punkt widzenia.
Druga część "3 x 2" - historia dziewczyny, która urodziła martwe dziecko - powstała z kolei do spektaklu dyplomowego "Generacja" (w reż. Piotra Łazarkiewicza) w Akademii Teatralnej. Trudny temat.
- Trudny temat, bo chciałem wyrazić prawdziwe uczucia nieszczęśliwej dziewczyny. A jednocześnie osiągnąć pewną intymność, doprowadzić do absolutnej ciszy na widowni.
Dla tego trudnego tematu znalazłeś też szczególną formę. To rozmowa, w której mówi tylko jedna ze stron - Ona. On milczy. Dlaczego?
- Najpierw napisałem dialog między chłopakiem i dziewczyną. Ale szybko zorientowałem się, że brzmi fałszywie. Kiedy zacząłem wyobrażać sobie taką rozmowę, usłyszałem, że tak naprawdę mówi tylko Ona. On nie jest w stanie wydusić z siebie ani słowa. Zbiera wszystko w sobie, przeżywa, milczy. Ona mówi za Niego. To w Niej siedzi cały ból. To Ona ma obsesję zmarłej córeczki.
Zauważyłem, że jak ludzie się rozstają, to nie rozmawiają, tylko wyrzucają z siebie długi monolog. A zawsze więcej do powiedzenia ma ten, kto czuje się porzucony.
A jak powstała trzecia część?
- Na zamówienie Piotra Łazarkiewicza, który po "Generacji" uznał, że warto ten temat drążyć. Właściwie wszystko mi podpowiedział: że ma być zupełnie inna, "z powietrzem" i "na wesoło". Kompletna zmiana nastroju. Przygotowałem dwie wersje, zostawiając wybór reżyserowi i aktorom.
To rozmowa między chłopakiem a dziewczyną, bardzo realistyczna. W tekst wplotłem cytaty z poprzednich scen.
Czujesz się bardziej dramaturgiem czy reżyserem?
- O wiele trudniej jest mi pisać. Żeby w ogóle zacząć, muszę mieć w głowie dokładny plan. Inaczej nie siadam do biurka. A potem męczę się strasznie. Moją sztukę "111", która ma zaledwie 30 stron, tworzyłem przez półtora roku. Ciągle coś zmieniałem, wyrzucałem. A kiedy reżyseruję np. sztukę Moliera w teatrze w Zielonej Górze albo świetny "Dzień świra" Marka Koterskiego (w Teatrze Miejskim w Gdyni) - to sama przyjemność.
A kiedy wystawiasz własny tekst, masz wiele zastrzeżeń do autora?
- O, wiele. Zanim dam tekst aktorom, przez kilka miesięcy wprowadzam kolejne korekty. A później na próbach wciąż coś zmieniamy. Zdaję się na aktorów, uważnie ich słucham.
Czy trudno zaistnieć w teatrze w Warszawie?
- Dla mnie Warszawa okazała się łaskawa. Wierzę w to miasto. Tutaj nauczyłem się teatru, skończyłem studia reżyserii w Akademii Teatralnej, byłem asystentem u Grzegorza Jarzyny przy "Magnetyzmie serca" w Teatrze Rozmaitości. Mieszkam we Wrocławiu, ale cały czas namawiam żonę, abyśmy przenieśli się do Warszawy.
A za chwilę zadebiutujesz w Teatrze Telewizji. Do kogo się zwrócono z propozycją: do Tomasza Mana - reżysera czy Tomasza Mana - dramaturga?
- Do nas dwóch. Poproszono mnie o wyreżyserowanie jednego z moich tekstów. Proponowałem najpierw "111", "Matkę i Lamparta", ale te tytuły odpadły, bo były "za smutne". W końcu przyniosłem "Dobrze" - moją pierwszą komedię. To opowieść o starszym mężczyźnie, który spełnia marzenia swojego życia - wyrusza do Ameryki. A potem wraca, ale nie sam... Z Indianką. Wystąpią m.in. Marian Opania i Katarzyna Figura. Mamy właśnie próby. Zdjęcia planowane są na przełomie czerwca i lipca.
Nadal masz kłopoty ze swoim nazwiskiem?
- Mam. Wiele osób nie dowierza, że to moje prawdziwe nazwisko. Np. Ingmar Villqist, który - jak wiadomo - sam ukrywa się pod pseudonimem, rzucił mi kiedyś: "Tomasz Man - fajne pseudo".
Nieźle mnie urządził mój tata. Ale jestem mu wdzięczny. To, że tak się nazywam, miało wpływ na moje życie. Po prostu zainteresowałem się tym gościem, jego twórczością. A w Niemczech to już wszyscy się zachwycają się moim nazwiskiem. Kiedy mieliśmy tam czytanie "111", podszedł do mnie profesor literatury, który robił doktorat z twórczości Tomasza Manna, i wręczył mi znaczek przedstawiający... Zresztą zobacz sama, bo noszę go ze sobą...
...Tomasza Manna.
"3 x 2" Tomasza Mana. Reżyseria - Piotr Łazarkiewicz. Występują: Marta Chodorowska i Tomasz Korczyk. Scenografia - Katarzyna Sobańska, muzyka - Antoni Łazarkiewicz, światło - Wojciech Todorow. Premiera warszawska - dziś o godz. 19.15. Scena Współczesna w Starej Prochoffni (ul. Boleść 2), następne spektakle: jutro (24 maja) o godz. 19.15 oraz 8-10 czerwca.