Artykuły

Fedrowanie bez efektu

Są role, których wpisanie do biografii artystycznej jest dla aktora niewątpliwym powodem do dumy, a czasem wręcz nobilitacją. Oglądając niektóre spektakle odnosi się wrażenie, że właśnie względy ambicjonalne wzięły górę nad wszelkimi innymi. Taki syndrom zaobserwowałem u dwojga wybitnych artystów. W ubiegłym sezonie w Teatrze Narodowym Jan Englert uparł się, by, wbrew rozsądkowi, zagrać Króla Lira. I tak stało się obecnie z Krystyną Jandą wcielającą się w postać Fedry na deskach Teatru Powszechnego.

Pisanie o tym, że Krystyna Janda jest wybitną aktorką zarówno filmową, jak i teatralną i że na jej spektakle w Powszechnym walą tłumy, jest truizmem. Tym bardziej więc zastanawia, dlaczego zdecydowała się na zagranie roli, która w żaden sposób nie przystaje do jej właściwości psychofizycznych, i co więcej, dlaczego nie znalazła środków, które by uwiarygodniły jej bohaterkę.

W Teatrze Racinea Fedra jest kobietą miotaną wielkimi namiętnościami, w Teatrze Powszechnym zaś - głównie cierpi i szlocha. Widz jednak nie jest w stanie zrozumieć jej tragedii, bo każda kwestia wypowiadana jest z niezwykłym patosem, żywą gestykulacją i łzami. To ronienie krokodylich łez stało się od pewnego czasu manierą aktorki, z czego nie każdy reżyser potrafi ją wyleczyć. Laco Adamik okazał się bezsilny. Krzyk jako środek ekspresji zastosowany przez Krystynę Jandę udzielił się także innym aktorom, przede wszystkim Tomaszowi Saprykowi, ale także, niestety Piotrowi Machalicy. Na tym tle bardzo korzystnie wyróżnia się wyciszona Enona w szlachetnej interpretacji Mirosławy Dubrawskiej oraz pełni autentyzmu i świeżości debiutanci Maria Seweryn (Arycja) i Marcin Władyniak (Hipolit). "Fedra" w Powszechnym zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestię, a mianowicie przekładu. Tłumaczenie Artura Międzyrzeckiego - choć moim zdaniem - znacznie lepsze od przekładu Tadeusza Boya-Żeleńskiego, dziś brzmi już wyjątkowo archaicznie. Z premiery w Teatrze Powszechnym wiało niebywałą i trudną do opanowania nudą i w tej sytuacji telefony komórkowe odzywające się na widowni zamiast irytacji wywoływały u widzów mimowolne ożywienie, niektórych wręcz budziły z głębokiego snu. Poważne zastrzeżenia dotyczyły też kostiumów i charakteryzacji. Zarówno ubiór, jak i fryzura Fedry i Tezeusza były najwyraźniej w złym guście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji