Artykuły

Wszyscy jesteśmy z Bomont

"Footloose" Toma Snowa w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Maciej Gogołkiewicz w portalu musicalove.info.

Teatr Muzyczny w Poznaniu kolejny raz udawania, że niewielka scena nie jest ograniczeniem, a wręcz przeciwnie pozwala widzowi "dotknąć" problemów bohaterów. Udało się stworzyć musical mądry i inspirujący, to niewątpliwie sukces poznańskiej produkcji.

Opuszczona przez męża Ethel McCormack (Magdalena Szcześniewska) przeprowadza się z synem Renem (Maciej Zaruski) z tętniącego życiem Chicago do małego Bomont. W miasteczku obowiązuje dość specyficzne prawo, nie tylko zakazujące tańca, ale i również słuchania muzyki "wyzwolonej seksualności i upadłej moralności". Przyczyną wprowadzenia zakazu był wypadek, w którym zginęło czworo młodych ludzi wracających z imprezy. Wśród nich był syn pastora. Wielebny (Maciej Ogórkiewicz) "wziął się za naprawianie świata. (...) Przekonał radę miasta, że to grzech i tak po prostu wydali zarządzenie".

Przybysze z Chicago wywołują poruszenie w Bomont. "Pojawił się ktoś nowy w naszym mieście, gadają o tym wszyscy tam i tu". Renowi, który ma "ogładę i styl faceta z tętniącej życiem metropolii", nie jest łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości - "jesteśmy tu dwa dni, a ja głowę tracę". (...) Wasze miasto jest totalnie pokręcone. Tu nie ma gdzie się wyżyć. To miasto się dusi". Renowi i jego matce wszyscy się przyglądają - "wszędzie się czają, choć nie widzisz ich.

Bomont ma problem nie tylko z zakazem tańca. Choć każdy doskonale gra swoją życiową rolę, to w tej niewielkiej społeczności mocno szwankuje międzyludzka komunikacja. I to nie tylko dzieci mają problem z rodzicami. Córka pastora Ariel (Joanna Rybka) nosi czerwone buty, tylko po to by ojciec ją zauważył. "Czuję się jak więzień i nienawidzę tego" - mówi. Również rodzice mają problem ze sobą - "Po co mówić coś, gdy nie słucha nikt... Uczę się milczenia. Mam swój bezpieczny plan, nie wtrącam się. Tłumię w sobie krzyk, robię tak od lat" - przyznają kobiety z miasteczka. "Dlaczego straciliśmy rodzinną więź" - pyta pastora jego żona Vi Moore (Anita Urban). - "Czy nadal czujesz to co ja?". "Zgubiłem kierunek i nie wiem dokąd teraz iść" - przyznaje Shaw.

Ren przekonuje młodych mieszkańców Bomont do walki o wolność i prawo do tańca, zabawy. "Gdy coś budzi twój strach, od razu wstań i walcz. (...) Nie obchodzi mnie co powie świat, wygram albo nie. Lecz wybór mam". Płomienne wystąpienie przed radą miasta nie przynosi skutku.

Do przełomu dochodzi podczas spotkania Rena i pastora. To najmocniejsza scena całego musicalu. To pojedynek dwóch mężczyzn, nie na pięści, ale na inteligencję i doświadczenia życiowe. To pełna emocji scena. Gdy pastor wykrzykiwał: "Jak śmiesz mnie pouczać, skąd możesz wiedzieć co przeszedłem" - miałem wrażenie, że publiczność wstrzymuje oddech. Po chwili Shaw Moore dodaje podnosząc głos: "Chcę zostać sam", co Ren kwituje: "Pan już jest sam. Obaj jesteśmy sami. Obaj kogoś straciliśmy". Młody McCormack ma już dosyć rozpamiętywania przeszłości, chce ruszyć dalej.

"Footloose" uczy, że tak naprawdę nie trzeba wiele by naprawić relacje między nami, by "zobaczyć w twoich oczach szczęścia blask". Wystarczy trochę wiary w drugiego człowieka. Szacunek i kilka chwil spędzonych na wspólnej rozmowie, mogą spowodować, że zapomnimy o złych rzeczach, które nas spotkały, że o otaczającym nas świecie powiemy - "to jest prawie raj". Każdy z nas ma swoje Bomont. I o tym jest "Footloose". O walce o swoją wolność... Więc zwyczajnie "wrzuć luz".

Muszę przyznać, że reżyser Jerzy Jan Połoński ma niesamowity dar do idealnego obsadzania ról. Maciej Zaruski w roli Rena zaskoczył mnie naturalnością, swobodnym prowadzeniem swojej postaci. Zaruski świetnie tańczy i... rapuje. Sami usłyszycie. Joanna Rybka grająca Ariel Moore to tegoroczna absolwentka Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni. Zacytuję w tym miejscu jeden z songów z "Footloose" - "ta mała to skarb". Nieprawdopodobnie uwodzicielski wokal. Joannę słyszałem w spektaklu dyplomowym "Rzuciłem palenie... Kocham Cię....". W jej pozornie "grzecznym" głosie, kryją się siła i moc! Rolą Ariel pokazała spektrum swoich możliwości aktorsko-wokalnych. Jestem przekonany, że "Footloose" szeroko otworzy jej drzwi do wielu scen muzycznych w Polsce. "To jest prawie raj" ("Almost Paradise"), duet Rybki i Zaruskiego, zaśpiewany "12 metrów nad rzeką, w połowie drogi do nieba" to jeden z najpiękniejszych momentów musicalu.

Wyróżnić chcę też, grającego pastora, Macieja Ogórkiewicza. Wykreowany przez niego Shaw Moore jest niezwykle szczery. Ogórkiewiczowi udało się pokazać wewnętrzną przemianę wielebnego. Nie sądziłem, że w musicalu można tak doskonale namalować psychologiczny obraz postaci.

Fantastyczne kreacje przyjaciółek Ariel stworzyły Małgorzata Chruściel (jako Rusty), Denisa Jarczak (w roli Urleen) i Katarzyna Tapek (Wendy Jo). Nie widziałem jeszcze Katarzyny Tapek tak świetnie bawiącej się swoją rolą. Obawiam się jednak o jej kondycję - Wendy Jo w trakcie spektaklu wciąż je... wafelki. Publiczność oszalała, gdy wszystkie panie wspólnie z Joanna Rybką wykonały "Chcę bohatera" ("Holding Out for a Hero"). Chruściel ponownie przypomniała swoją niesamowitą barwę głosu, stając w obronie Willarda Hewitta (Wojciech Daniel) i śpiewając "Niech żyje chłopak mój" ("Let's Hear It for the Boy").

Musical "Footloose" jest niezwykły, bo historię miasteczka, w którym obowiązuje zakaz tańca, opowiada także... tańcem. Stworzenie choreografii na niewielkiej powierzchni poznańskiej sceny było nie lada wyzwaniem, któremu sprostała Ewelina Adamska-Porczyk. Każdej z piosenek towarzyszy genialny układ. Zachwyciła mnie choreografia otwierająca drugi akt, zabarwiony "kowbojsko" taniec w Klubie Barbeque ("Wciąż tańczę i tańca nie mam dość"). Genialnie gra męski ruch w piosence Hewitta - "Moja mama wie" ("Mama Says"). Zachwyca tytułowy "Footloose" czy "Chcę bohatera" (z zabawnie "zmaterializowanymi" wyobrażeniami kobiet o mężczyznach). Nie brakuje również subtelnych ruchów, będących znakiem rozpoznawczym Adamskiej-Porczyk: W jednej z pierwszych scen (kazanie pastora w kościele) przyjrzyjcie się koniecznie ruchowi młodych ludzi, stojących "w bocznych nawach". To robi wrażenie. Mistrzowsko ruchem grają artyści w trakcie utworu "Widzą cię, śledzą cię" ("Somebody's Eyes") - dłonie wystające ze szkolnych szafek - efekt bezcenny!

Ogromnym zaskoczeniem jest świat "Footloose" stworzony przez Mariusza Napierałę. Przestrzeń sceny wypełniają ściany blachy falistej, aluminiowe rolety i wspomniane wyżej metalowe szafki. Prosta, ale szalenie intrygująca scenografia. W poznańskim "Footloose" zachwyca poprowadzona przez Jakuba Kraszewskiego orkiestra Teatr Muzycznego.

Od jakiegoś czasu Teatr Muzyczny w Poznaniu coraz mocniej zaznacza swoją obecność na musicalowej mapie Polski. Dzieje się tak dzięki odwadze z jaką sięga po doskonałe tytuły musicalowe oraz dzięki angażowaniu w te produkcje najlepszych realizatorów, aktorów, tancerzy i muzyków. "Footloose" jest potwierdzeniem tej reguły, która jest idealnym przepisem na osiągnięcie sukcesu.

Powyższa subiektywna opinia na temat musicalu "Footloose" powstała po pokazie przedpremierowym 18 kwietnia. Informacje o pozostałych członkach obsady znajdziesz na stronie Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji