Artykuły

"Zaczarowana gospoda"

Mała Sala Teatru Nowego to istna bombonierka. Istnieje już kilka lat, a wciąż jeszcze człowiek nie może sią nią nacieszyć. W jej intymnym, wnętrzu chciałoby się oglądać równie filigranowe sztuki, muskające zaledwie poważne sprawy, przemawiające do widza półgłosem.

Z wszystkich tych elementów można coś odnaleźć w nowej premierze na tej sali. "Zaczarowana gospoda" WŁADYSŁAWA SMÓLSKIEGO to nie sztuka wielkich ambicji. Wszystko w niej małego formatu: i "konflikt, i nastrój, i wzruszenie. Jakby mierzone na małą scenę.

Władysław Smólski jest doświadczonym pisarzem, dramatycznym. Zaczął wystawiać już przed wojną. Łódzkie przedstawienie "Zaczarowanej gospody jest prapremierą polską tej sztuki. Nawiasem mówiąc, najmniejsza scena łódzka lubuje się w prapremierach i to należy jej zapisać na plus.

Autor podejmuje w "Zaczarowanej gospodzie" nieśmiertelny w literaturze światowej temat Don Kichota i jego walki z wiatrakami. A więc rzecz o ludzkich marzeniach, żałośnie kontrastujących z rzeczywistością. Zamiast wyimaginowanych olbrzymów - wiatraki, zamiast zamku - brudna oberża, zamiast hrabiny - rozpustna dziewka od krów.

Postać "przemyślnego" rycerza z Manchy przejął Smólski niemal, niezmienioną z opowieści Cervantesa. Ale też nie uczynił z niej głównej postaci w swojej sztuce. Don Kichot zjawia się z woli autora w "Zaczarowane gospodzie" po to, by młoda dziewczyna - córka oberżysty Inez - mogła przeżyć swój sen o szczęściu. W jej śnie biedny, posiniaczony obłąkaniec zmienia się w rycerza godnego dziewczęce) miłości. Za chwilę dziewczyna zbudzi się, by uczuciem swym obdarzyć już rzeczywistego kochanka, z krwi i kości, nie urojenie. Ale tędy chyba prowadzi droga: od na poły dziecinnych marzeń ku prawdziwej miłości.

Taką prościutką myśl wypowiada w bezpretensjonalny sposób sztuka Smólskiego. Teatr oprawi, to zwiewne opowiadanie w prześliczną ramę. Zasługa to przede wszystkim inscenizatora "Zaczarowanej gospody" - TADEUSZA MINCA, który spektaklem tym ładnie zadebiutował jako reżyser. Znamy Minca od lat jako zdolnego aktora, jednego ze współtwórców Teatru Nowego, tym przyjemniej nam powitać gro w nowej roli.

W przedstawieniu przygotowanym przez Minca wątek nierzeczywisty utkany jest z bogatej skali barw i świateł. Prostota scenerii pozwala wracać łatwo do świata rzeczywistego. Dla ścierających się dwóch konwencji sztuki reżyser znalazł odpowiednie formy prowadzenia aktora. Elementy obu nastrojów udało się oddać w jednej dekoracji scenografowi - IWONIE ZABOROWSKIEJ.

Niezmiernie interesująco zagrał rolę Don Kichota MIECZYSŁAW Voit. Jakże łatwo ześliznąć się w tej roli w stronę banału i schematu! Voit nie popełnią tego błędu. Jego Don Kichot mieści się w naszych wyobrażeniach rycerzu z Manchy, a jednocześnie jest zindywidualizowany, w miarę tragiczny, w miarę śmieszny.

URSZULA MODRZYŃSKA wygląda jako Inez wręcz zjawiskowego uroku t tęsknoty za miłością.

Z niewielkiej stosunkowo rólki karczmarza udaje się ZYGMUNTOWI MALAWSKIEMU stworzyć małe arcydziełko. Sylwetka kramarza zarysowana jest wyraziście Jego żonę gra WANDA JAKUBIŃSKA.

Pełny humoru zaprawionego sentymentem jest EDWARD WICHURA jako Sancho Pansa.

Sprzedajną dziewkę Maritornes zagrała z temperamentem DANUTA MNIEWSKA.

Groźny i komiczny jednocześnie epizod wędrownego mnicha zawdzięczamy EMILOWI KAREWICZOWI.

W innych ważniejszych rolach wystąpili ADAM DANIEWICZ (Kupiec) i JANUSZ KUBICKI (Pedro).

Muzykę dla przedstawienia opracował KAROL STROMENGER.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji