Polecam
Jeśli tak słynna osobowość jak amerykański reżyser Robert Wilson pierwszy raz wystawia sztukę w Polsce - to ma już zapewnione miejsce w historii naszego teatru. Ten człowiek legenda na scenie Teatru Dramatycznego przygotował premierę wydarzenie "Kobietę z morza", inspirowaną dramatem Henryka Ibsena, napisała dla niego Susan Sontag. A w widowisku możemy podziwiać wyrafinowaną technikę Wilsona, która odsłania przed widzem wciąż zmienne, fantastyczne światy. Teatr Wilsona jest przede wszystkim teatrem formy. To rodzaj żywych obrazów, w których aktor staje się dopełnieniem wizji na równi ze scenografią, która dzięki różnobarwnym światłom jak w kalejdoskopie zmienia kolorystykę. U Wilsona aktorzy mówią kwestie w sposób zamierzenie nienaturalny. To teatr silnych wrażeń wizualnych, laboratoryjnie czysty, choć zbyt wystudiowany, by - poza zmysłem wzroku - silniej angażować emocje.
Jednak pod względem estetycznym to niewątpliwie najwyższa klasa. Polskie widowisko Roberta Wilsona jest wyśmienitą przygodą intelektualną dla widzów. I przykład dla ludzi teatru, że forma powinna służyć treści wyrażonej przez autora, a nie rozbuchanemu ego reżysera. Wielkość tego spektaklu polega również na skromności twórcy, w pełni panującego nad środkami, które ma do dyspozycji.