Kowalewski sypał anegdotami jak z rękawa na Animocjach
Popularny aktor Krzysztof Kowalewski zaprzyjaźnił się z ośmiornicą Barbarą, symbolem bydgoskiego festiwalu Animocje. 9 kwietnia odebrał na nim nagrodę za szczególne osiągnięcia w dziedzinie dubbingu.
To już tradycja, że na Animocjach docenia się też mistrzów sztuki dubbingu. Kowalewski ma kilkadziesiąt takich ról. Jego głos słyszeliśmy m.in. w filmach: "Wallace i Gromit: Wściekłe gacie", "Lilo i Stich", "Zebra z klasą", "Szeregowiec Dolot", "Auta", "Ratatuj" "Lato Muminków" i "Siedmiu krasnoludków ratuje Śpiącą Królewnę", a także w polskiej wersji gier "Assassin's Creed" i "The Elder Scrolls V: Skyrim".
- W aktorstwie głosowym bardzo cenię sobie filmy animowane - odpowiedział aktor na jedno z pytań z widowni. Wyznał, że nie przepada za to za podkładaniem głosu za innych aktorów. - Czuję się wtedy jak złodziej.
Podczas spotkania w kawiarni Szpulka Miejskiego Centrum Kultury aktor opowiadał o swojej karierze: w filmie, teatrze i radiu. O spotkaniu ze Stanisławem Bareją u Stanisława Tyma i o tym, jak odrzucił rolę Anioła w "Alternatywach 4". - Nie podobał mi się scenariusz. Jestem przyzwyczajony do innego poczucia humoru - wspominał. Podobnymi anegdotami sypał jak z rękawa.
Kowalewski ocenił, że teraz "dużo amatorstwa wtargnęło do filmów". - Masa serialowa to już masa krytyczna - stwierdził.
- Czego tym aktorom brakuje? - dopytywała prowadząca spotkanie Bogumiła Wresiło-Olszewska. - Szkoły teatralnej?
- Przede wszystkim rozumu - spuentował Kowalewski.
Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych "Animocje" potrwa w Bydgoszczy do soboty (14 kwietnia).