Artykuły

"Niezapomniany rok 1919" Sztuka Wsiewołoda Wiszniewskiego w Państwowym Teatrze Nowym

"...ROSJA Radziecka wierzy w człowieka... Człowiek stoi ponad wszystkim, jest fundamentem,, na którym wspiera się świat... Bolszewicy odsłonili perspektywy, obudzili w masach siły, poczucie godności, śmiałe porywy... Wierzą niezłomnie, że są do wszystkiego zdolni, że wszystko rozwiążą i wszystkiemu dadzą radę... Pewni są, że masy rozumieją ich i poprą..."

Ze sceptycznym uśmieszkiem słucha wysłannik Churchilla w sztuce W. Wiszniewskiego, mister Eggar - raportu zadomowionego w Kraju Rad szpiega brytyjskiego, Daxa - Urwancewa, o "niezwykłych możliwościach" Rosji Radzieckiej, o "fenomenalnie śmiałej koncepcji" bolszewików i o "olbrzymiej sile atakującej" Wielkiego Października.

- Fantazja przestraszonego agenta - myśli sobie mister Eggar. - Rzeczywistość mówi co innego. Przecież sam Lenin pisał niedawno, że państwo radzieckie nie było nigdy w tak niebezpiecznej sytuacji, jak obecnie...

Ta sytuacja nie mogła być nieznana wysłannikowi inspiratora i organizatora imperialistycznej interwencji, W. Churchilla. Rok 1919 był rokiem "wielkich nadziei" dla śmiertelnych wrogów młodej republiki radzieckiej. Otoczyli oni Kraj Rewolucji Październikowej łańcuchem blokady. Dostawami broni i sprzętu wojennego wspierali działania wojsk interwencyjno-kontrrewolucyjnych. Judaszowymi

srebrnikami podsycali dywersję i sabotaż, szpiegostwo i robotę podziemną burżuazyjno - białogwardyjskich wyrzutków społeczeństwa. Wzmagali wojnę domową, a jednocześnie, poprzez swoje wtyczki w Radzie Wojennej - zamaskowanych wrogów rewolucji, protegowanych przez Trockiego - usiłowali zamazywać powagę sytuacji okłamywać i wprowadzać w błąd KC partii i rząd radziecki.

- A co dowództwo naczelne donosi o froncie Północno-Zachodnim o Piotrze? - zapytuje towarzysz Stalin w prologu "Niezapomnianego roku 1919".

- Nawet o nim nie wspomina - odpowiada Lenin. - Powiada tylko, że formacje frontu Zachodniego okazały się do niczego...

A tymczasem na tym właśnie froncie zawisło największe niebezpieczeństwo. Celem odwrócenia uwagi Armii Czerwonej od działań Kołczaka - wróg postanowił zaatakować Piotrogród. Przygotowania do skoku na kolebkę Wielkiego Października były już daleko posunięte: białogwardyjska armia gen. Rodzianki, wsparta obietnicą angielskiego desantu na Kronsztadt oraz zdradą kontrrewolucyjnych dowódców dwóch frontów pod Piotrogrodem - gotuje się do uderzenia na miasto od zewnątrz. Od wewnątrz miasto ma opanować dywersyjny "ośrodek" kontrrewolucji, którego zuchwałej działalności idą na rękę wrogie, szkodliwe "dyrektywy" Zinowjewa, zarządzające ewakuację Piotrogrodu i unieruchomienie okrętów Floty Bałtyckiej.

Lecz czuwa sztab Wielkiego Października, czuwa Lenin i Stalin. W odpowiedzi na zakusy wroga - zapada decyzja: miasto, które pierwsze podniosło sztandar powstania przeciwko burżuazji i pierwsze odniosło decydujące zwycięstwo - nie może być oddane w ręce nieprzyjaciela nawet na najkrótszy okres czasu.

W tym celu na obronę Piotrogrodu wyruszy najbliższy współbojownik Lenina - Stalin, uzbrojony w mandat Rady Obrony Robotniczo-Chłopskiej, uzbrojony w zwycięskie doświadczenia spod Carycyna i Permu.

Wnet przyjdzie mister Eggarowi zapoznać się na własnej skórze z "olbrzymią siłą atakującą" bolszewików. Stalin - uosobienie siły i mądrości partii, jej nierozerwalnej więzi z masami pracującymi narodu - obali bez reszty "jasny i śmiały anglosaski plan" zamachu na Piotrogród, z całą bezwzględnością złamie ośrodek zdrady i kontrrewolucji i - rozprawiwszy się z wrogimi lub nieudolnymi przedstawicielami dowództwa frontu - powiedzie żołnierzy Wielkiego Października do triumfu nad białogwardyjskim żołdactwem i wspomagającymi go interwentami. Pogrom Rodzianki jest równocześnie pogromem brytyjskich mister eggarów i amerykańskich mister bobów, za których plecami - nie tylko w historycznej sztuce Wiszniewskiego - kryją się wysoko postawieni agresorzy świata imperialistycznego.

"Niezapomniany rok 1919" pełną ideowej wymowy treścią przywodzi na myśl słowa G. M. Malenkowa, wypowiedziane na XIX Zjeździe KPZR:

"Naród radziecki bił agresorów jeszcze w czasie wojny domowej, kiedy państwo radzieckie było młode i stosunkowo słabe, bił ich podczas drugiej wojny światowej i bić ich również będzie w przyszłości, jeżeli ośmielą się napaść na naszą Ojczyznę".

* * *

Niezwykle ambitne i trudne zadanie wziął na swe barki zespół łódzkiego Teatru Nowego, wystawiając wielkie, odznaczone Nagrodą Stalinowską I stopnia, dzieło radzieckiej epiki dramatycznej.

Przede wszystkim wspaniały obraz historyczny Wiszniewskiego w żaden sposób nie mieści się w czasie zwykłego przedstawienia. Pełne odtworzenie "Niezapomnianego roku 1919" trwałoby około 5 godzin, gdy tymczasem przedstawienie w Teatrze Nowym trwa 3 i pół godziny. Jasne: reżyser i inscenizator, K. Dejmek, dokonał niemałych skrótów. Wydaje się jednak, że uczynił to z dużym pietyzmem dla oryginału, tj. bez uronienia istotnych wartości ideowych i artystycznych utworu.

Mimo dokonanych skrótów - "Niezapomniany rok 1919" w wykonaniu zespołu Teatru Nowego składa się z 10 odsłon. Jak na warunki techniczne teatru, to poważna trudność. Pokonał ją jednakże zwycięsko inscenizator: zmiany dekoracji przebiegają szybko i sprawnie, przerwy są krótkie, Widz nie niecierpliwi się w oczekiwaniu na dalszy ciąg interesującego przedstawienia...

Trzeba stwierdzić, że najwięcej niepokoju przyczynia widzowi pytanie: jak poradził sobie teatr z obsadą historycznych postaci wielkich wodzów rewolucji - Lenina i Stalina?

Otóż niewątpliwie na pierwszy plan wysuwa się starannie wypracowana kreacja Seweryna Butryma (Stalin). Artysta wystudiował z pietyzmem ruchy i sposób mówienia Wielkiego Stalina, podszedł do swej zaszczytnej roli głęboko od wewnątrz, zarysowując pełną wewnętrznej siły i żelaznej stanowczości postać najbliższego współbojownika Lenina, jego genialną mądrość, jego niczym niezmącony spokój, jego bezpośredniość i prostotę, jego serdeczną więź z Leninem i masami, jego bezwzględność dla wroga.

Podkreślając wybitne osiągnięcie S. Butryma w zbliżeniu do widza postaci geniusza całej postępowej ludzkości - wydaje się właściwe zwrócić uwagę na pewne niedociągnięcia w ostatniej odsłonie sztuki: artysta w tej scenie wypada z roli, zatraca w pewnej mierze stalinowski sposób mówienia i zachowania, jest bardziej sobą niż Stalinem.

Jeśli chodzi o postać Lenina - reżyser widowiska K. Dejmek, który odtwarza tę wielką rolę, tylko częściowo podołał swemu trudnemu 1 odpowiedzialnemu zadaniu. Artyście nie udało się w dostateczny sposób wydobyć niespożytej bojowej energii Wielkiego Wodza Rewolucji Październikowej, jego żarliwego oddania sprawie ludu pracującego, jego geniuszu i rewolucyjnej czujności. Żywe ruchy i gesty Lenina, jego pełne temperamentu zachowanie się są w interpretacji K. Dejmka wynikiem jakiejś przesadnej nerwowości. Przesadny też jest sposób mówienia artysty, nie liczącego się zupełnie ze znakami przestankowymi.

Historyczne widowisko W. Wiszniewskiego, to obraz dwóch ścierających się w boju światów: nowego, lepszego świata, któremu przewodzi pierwsza szturmowa brygada ludzkości - bohaterska partia komunistów pod kierownictwem Lenina i Stalina. W szeregach tego świata stoi lud pracujący, robotnicy, marynarze, żołnierze, a także uczciwe, najlepsze jednostki z dawnej armii carskiej, w których sercu nie zaginęła miłość ojczyzny.

Drugi świat, który oglądamy w sztuce - to środowisko butkiewiczów i rybałtowskich, środowisko zgangrenowanych, burżuazyjnych wyrzutków społeczeństwa, dla których nie istnieją pojęcia: naród i ojczyzna. Plugawi renegaci, zaprzedający się szpiclom angielskim i amerykańskim, znajdujący pomoc i opiekę u elementów antypartyjnych - szukają rozpaczliwie dnia wczorajszego, staczając się w bagno zdrady i judaszowego zaprzaństwa.

Spośród przedstawicieli obozu rewolucji wyróżnia się zwłaszcza trójka bohaterskich putiłowców: Potapow (Józef Pilarski), Iwanczenko (Jan Zieliński), Daniłowa (Barbara Rachwalska). Janusz Kłosiński w roli Szybajewa zawodzi w spotkaniu ze Stalinem (konferencja w Oranienbaumie), rozkręcając się natomiast w popisowej scenie zdemaskowania kontrrewolucyjnego "salonu" madame Butkiewicz i scenie aresztowania jej męża. Z tym wszystkim, nie jest to pełna postać rewolucyjnego marynarza-czekisty.

W starannie wyreżyserowanej scenie konferencji w Oranienbaumie razi słabe - zindywidualizowanie przedstawicieli Floty Bałtyckiej i Frontu Piotrogrodzkiego, nie - w zewnętrznej charakterystyce, ale w zachowaniu (jednostajnie krzykliwe składanie meldunków o gotowości bojowej).

Jeśli chodzi o scenę w wagonie - trafnie zarysował postać trockistowskiego poplecznika Gustaw Lutkiewicz, komisarz okręgu natomiast (Zdzisław Suwalski) groteskowo przebłaznował swą rolę, co jest całkowicie sprzeczne z intencją sztuki.

Spośród przedstawicieli ginącego świata burżuazji zwraca uwagę zwłaszcza kreacja Wandy Jakubińskiej (Madame Butkiewicz). Jest, oczywiście, do dyskusji, jak właściwie (mowa o tzw. warunkach zewnętrznych) powinna wyglądać "bohaterka" piotrogrodzkiego ośrodka kontrrewolucji. W każdym bądź razie artystka zarysowała wyraziście, a bez przesady sylwetkę szpiega-degeneratki, wzbudzając w widzu uzasadnione uczucie odrazy do tej "postaci" spod znaku funta szterlinga i koniaku z pieprzem.

Jeśli chodzi o szpicla angielskiego, Daxa - Tadeusz Minc dobrze rozegrał swą łotrowską stawkę w scenie aresztowania Butkiewicza oraz w krótkiej odsłonie w forcie Krasna Górka. Adam Cyprian odtworzył przekonująco sylwetkę carskiego oficera, który zdradą chce kupić sobie szlify generalskie. Rodzianko Ścibora był zbyt rozkrzyczany, za to wyraziście wypadł Adam Daniewicz w roił szefa kontrrewolucyjnego sztabu, Seydlitza.

Scenograf - Józef Rachwalski walnie przyczynił się do sukcesu przedstawienia zwłaszcza w ostatniej scenie przedstawiającej zwycięski szturm na Krasną Górkę. Za tę piękną, batalistyczną scenę reżyser i scenograf oraz cały zespół zbiera oklaski przy podniesionej kurtynie.

STEFAN STEFAŃSKI

P. S. Uwaga pod adresem reżysera: zbyteczne wydaje się uatrakcyjnianie przerw muzyką z megafonu. Zachrypnięty głośnik nie Jest najlepszym Instrumentem do urywkowego upowszechniania pięknej Ilustracji muzycznej D. Szostakowicza z filmu "Niezapomniany rok 1919". Ponadto muzyka splata się z efektami dźwiękowymi, pochodzącymi również z megafonu, a wynikającymi z akcji (echa kanonady, "koncert" orkiestry Mieszkowa). Osłabia to w pewnym sensie wrażenie słuchacz-widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji