Artykuły

Nasi korespondenci piszą: Nowa Huta

W teatrze nowohuckim inscenizowano "Porwanie w Tiutiurlistanie" Wojciecha Żukrowskiego. Spektakl przeznaczony jest właściwie dla dzieci, ale i starsi nieźle się bawią, słuchając straszliwiej a zabawnej opowieści o porwaniu Wiolinki, córki króla Cynamona - o okrutnej z tego powodu wojnie między królami.

Adaptacja sceniczna i reżyseria Krystyny Skuszanki trochę rozczarowuje tych, co znają powieść Żukrowskiego. To jaszcze jeden sygnał, że na scenę należałoby adaptować tylko powieści nieznane lub przeciętne, którym teatr może pomóc a nie zaszkodzić. Skreśleniu uległy kapitalne sceny batalistyczne pełne dowcipu, humoru i poezji. Do wygrania tych partii najlepiej nadawałaby się lalka. Może teatr "Groteska" w Krakowie weźmie to pod uwagę i wystawi u siebie "Porwanie w Tiutiurlistanie". To wymarzony tekst do tego typu przedstawień.

Scenografia Mariana Garlickiego opiera się na dwu elementach: prostocie i barwności. To podkreśla bajkowość "Porwania". Najlepsze kreacje aktorskie prezentują: Król Baryłko (Zdzisław Klucznik) i Wiolinka (Marianna Gdowska). Król Baryłko jest ucieszny, Wiolinka naiwna, liryczna, rozkapryszona i bardzo śmieszna.

Konkluzja: oby takich przedstawień było więcej. Dzieci nie można karmić amatorszczyzną i tandetą, bo to przyzwyczaja do złego smaku. Może by więc Teatr w Nowej Hucie na stałe pomyślał o programach dla dzieci w ramach popołudniówek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji