"Sprawiedliwość". Zbrodnia, o której dawno zapomnieliśmy
"Sprawiedliwość" wg scenar. Michała Zadary i Nawojki Gurczyńskiej w reż. Michała Zadary w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Piotr Wróblewski w naszemiasto.pl.
Zbrodnia, której nikt nie popełnił. Winnych już nie ma, ale problem pozostał. Zadara rozlicza nas z historią i pokazuje, że w każdej chwili może się ona powtórzyć.
Zmuszono ich do wyjazdu. Zabrano cały dobytek. Potem o nich zapomniano. Nikt nawet nie wskazał winnych wypędzenia 13 tys. Żydów polskiego pochodzenia z naszego kraju. Zabrał się za to dopiero Michał Zadara i jego ekipa tworząca spektakl "Sprawiedliwość" w Teatrze Powszechnym. Pół wieku po Marcu '68.
Spektakl rozgrywa się między ławą oskarżającą a biurem. Lawirujemy między opisami dawnych dygnitarzy, wspomnieniami wypędzonych a pracą researcherów, prawników i osób, które chcą dojść do prawdy.
W poszukiwania winnych angażują się wszyscy obecni na małej scenie Teatru Powszechnego. Publiczność, podążając za myślą przewodnią przedstawienia, chce zrozumieć, dlaczego zapomnieliśmy o krzywdzie tysięcy - nomen omen - rodaków. Czy winni są partyjni dygnitarze? Czy wszystko przez złe prawo? Kluczem - według Zadary - była jednak "atmosfera". To niechęć wobec Żydów, kłamliwa nagonka w prasie spowodowały, że wielu z nich jak najszybciej chciało opuścić nasz kraj.
Mimo że akcja "Sprawiedliwości" rozgrywa się na niewielkiej powierzchni, między dwiema kameralnymi przestrzeniami, kolejne minuty przeżywamy w napięciu. Dowiadujemy się bowiem prawdy o sobie, o naszym narodzie, o historii trudnej, a do tego wypartej ze świadomości. Wydaje się, że Zadara chce nam powiedzieć coś uniwersalnego.
W "Sprawiedliwości" nie chodzi o Żydów, nie chodzi nawet o wypędzenie. Chodzi o poczucie, że każda krzywda zasługuje na karę. Że państwo prawa przeciwdziałała wszystkim ksenofobicznym zachowaniom. Wczoraj mogli to być Żydzi, dzisiaj osoby homoseksualne, a jutro? Spektakl nie kończy się wraz z ukłonami aktorów. Rozgrywa się dalej, tym razem na sali sądowej. Twórcy kierują bowiem pismo o możliwości popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości. Tym razem już nie na scenie, a w rzeczywistości.
Historia zatacza koło, tylko jeśli jej wcześniej nie przepracujemy. "Sprawiedliwość" daje nam szansę na zrozumienie Marca 1968 i rozliczenie się z niezwykle trudną historią naszego kraju. Nawet jeśli oskarżyć musimy kogoś, kto - jako jedyny - już dawno przeprosił za swoje zachowanie. Sprawiedliwość triumfuje. Warto przeżyć to "na żywo" w Teatrze Powszechnym.