Artykuły

Rozmyte obrazy

"Spójrz na mnie" wg scenar. i w reż. Adama Ziajskiego z Teatru Śląskiego w Katowicach, gościnnie w CK Zamek w Poznaniu. Pisze Bartłomiej Kalinowski w Teatrze dla Was.

Adam Ziajski po sukcesie "Nie mów nikomu" kontynuuje pracę z osobami narażonymi na wykluczenie społeczne. Tym razem założyciel Sceny Roboczej - Centrum Rezydencji Teatralnej wraz z aktorami Teatru Śląskiego postanowił oddać scenę osobom niewidomym i słabowidzącym.

Zanim jednak zobaczymy, to usłyszymy. Jeszcze przed wejściem na widownię każdy z widzów otrzymuje słuchawki z informacją, że ma do dyspozycji trzy kanały - z dźwiękiem, bez dźwięku i z audiodeskrypcją. Już sam ten zabieg wprowadza nas w świat odizolowania. Z jednej strony zostajemy "wyłączeni" z relacji obok, z drugiej zaś strony "włączeni" do bardzo indywidualnego i intymnego odbioru spektaklu. Zróżnicowanie kanałów daje nam także możliwość odmiennego doświadczania i przeżywania tego samego - wykazując tym samym, że nasze zmysły nie są do końca obiektywnymi perceptorami świata. I tak na tle zapętlonego motywu gitarowego usłyszymy historie mieszkańców Górnego Śląska: Mieczysława Bąka, Grzegorza Kani, Anny Machoń, Aliny Słowik i Mikołaja Wierzbickiego. Bohaterzy spektaklu dzielą się z widzami opowieściami związanymi zarówno z codziennymi trudnościami i poczuciem wykluczenia, jak i z tymi ukazującymi przekraczanie swoich ograniczeń. Tym samym opowieść o utracie zmysłu wzroku zostaje przepleciona historią o samodzielnej podróży autobusem. Reporterski sposób narracji odkrywa przed widzami/słuchaczami świat, który nawet na poziomie językowym posługuje się nieco innymi porównaniami. "Widzieć" zostaje zamienione na "czuć". W ten sposób estetyczna kategoria ładnego i brzydkiego ustępuje poznawczemu pojęciu miękkiego i twardego.

Niezwykle dużym walorem tego przedsięwzięcia okazuje się jego strona formalna. Reżyser wychodząc od przewrotnego pomysłu próby zobaczenia niewidzenia, zbudował sprawną narrację wizualną. U jej podstaw tkwi okulocentryczne przekonanie, że to zmysł wzroku stanowi podstawę do budowania naszej tożsamości. I tak na scenie widzimy projekcję siatki, która może przywoływać na myśl swego rodzaju klatkę lub urządzenie do badania wzroku. Aktorzy, ubrani w białe stroje, dzielą się na scenie swoimi opowieściami w sposób zupełnie anonimowy. Uniform oraz wizualizacja, która wyświetlana jest na ciele performerów, pozbawia ich indywidualności wyrażającej się w twarzy. Projekcja oraz ruch aktorów funkcjonują w tym teatralnym przedsięwzięciu na zasadzie sprzężęnia zwrotnego. Wyświetlana siatka pod wpływem ruchu performerów zniekształca się, by innym razem zacząć pulsować, przybierać formę elipsy lub rozpadać się na małe kropki. Co jednak istotne, wszelkie zmiany wizualne są widoczne dla nas, ale nie dla samych bohaterów spektaklu. Ten aspekt możemy spróbować zresztą odczytać w kontekście cielesnego poznawania świata przez osoby niewidome.

W kolejnej części spektaklu scena zostaje rozjaśniona. Widzimy estetycznie białą przestrzeń, zamkniętą po bokach delikatną w dotyku tkaniną. Choć jasny kolor może kojarzyć się z neutralnością, to tak naprawdę ujawnia naszą optykę postrzegania niewidoczności. Tym samym biel nie jest w żaden sposób wyrazem obiektywności, ale zostaje utożsamiona z brakiem koloru. Symboliczny wymiar tej jasnej barwy ma swoje odzwierciedlenie chociażby w tak często nielubianej przez osoby niewidome białej lasce. Przyrząd ten przez sam swój kolor informuje resztę społeczeństwa o niemożności widzenia utożsamianego w naszej kulturze z procesem poznawczym. Całości spektaklu towarzyszy także czytany przez syntezator mowy biblijny opis stworzenia świata. Mechanicznie mówiony tekst na pewien sposób go zdesakralizowuje, a co ważniejsze wskazuje na prymat zmysłu wzroku w kulturze europejskiej. Mimo wszystko łatwo tu popaść w nadmierną powierzchowność sugerującą nam, że osoby niewidome nie mogą "zobaczyć" dzieła stworzenia. Sami twórcy interpretują jednak temat pod kątem widzialności rozumianej jako obecność w przestrzeni publicznej. Tym samym niewidomi okazują się być utożsamieni z niewidzialnymi. Tytuł spektaklu możemy zatem odczytać jako formę apelu o przywrócenie osób niewidomych do pełnoprawnego funkcjonowania w rzeczywistości widzących.

Wydana parę dni temu przez Instytut Teatralny publikacja pt. "Odzyskiwanie obecności. Niepełnosprawność w teatrze i performansie" pokazuje, że podejmowany przez Ziajskiego temat jest od dawna obecny w przestrzeni współczesnego teatru. Przykładem tego może być chociażby działalność Teatru 21 na czele z Justyną Sobczyk. Także w premierowym "Odysie" Teatru Polskiego w Poznaniu (reż. Ewelina Marciniak) występuje osoba niewidoma na równi z pozostałymi aktorami. W tym świetle "Spójrz na mnie" - choć jest przedsięwzięciem udanym zwłaszcza w warstwie formalnej - to jednak pozostającym na poziomie zbytniej ogólności. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której reżyser próbuje odtworzyć drzwi dawno już otwarte.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji