Artykuły

Klata po warszawsku

"Weź, przestań" w reż. Jana Klaty w TR Warszawa. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Po ubiegłorocznym przeglądzie przedstawień importowanych z kraju do Warszawy Jan Klata zadebiutował wreszcie jako reżyser w stolicy. I jest to debiut, od razu to zdradźmy, udany. Kto wie, czy nie najlepsza jego rzecz teatralna. Bo też w przeciwieństwie do poprzednich swych prac Klata wziął na warsztat własny tekst.

"Weź, przestań" to spektakl demonstracyjnie warszawski. Akcja toczy się w stołecznym przejściu podziemnym, w miejscu, jak zaznacza autor, "uświęconym krwią Polaków". Warszawski widz bez trudu rozpozna odtworzone na scenie Teatru Rozmaitości niewyszukane piękno klaustrofobicznego podziemia w okolicach Dworca Centralnego.

Klata, choć nie pisze typowej komedii, to przecież ustawia ostre komediowe lustro rzeczywistości, montując w przejściu podziemnym ruchome laboratorium. Z jednej strony, ukazuje odtrąconych, pokaleczonych, wyrzuconych na margines społeczny przez zwycięski pochód neokapitalizmu, z drugiej strony - beneficjentów, zwycięzców, którzy wszelako nie wyglądają na ludzi sukcesu, przeżywając tzw. doły psychiczne. Jest więc grupa bezdomnych (Janusz Chabior jako Przyruch) i meneli, handlarka (wyrazista Maria Maj), samozwańcza stacja badania raka za pośrednictwem psa (Agnieszka Podsiadlik), pokątny zapiewajło (Lech Łotocki jak wyjęty z Idola") o niewyszukanym poczuciu humoru (pod jego przewodem podziemna zgraja ryczy na melodię "Guantanamery": "Nie ma lepszego od Jana Pawła drugiego...") i wizytujący podziemia: japiszony, rozdygotany przedstawiciel dobrze prosperującego świata przestępczego (Andrzej Konopka), grupa harcerzy składająca kwiaty pod tablicą oraz turyści i przechodnie. Postacią centralną jest Agent 0,000007 ochrony, choćby dlatego, że to on właśnie co pewien czas usiłuje wprowadzić do tego zgniłego i powykręcanego świata trochę porządku, to on zdobywa się na tytułowy protest "Weź, przestań...", protest tyleż tragiczny, co żałosny, tak czy owak nieskuteczny. Rafał Maćkowiak w tej roli tworzy nieco liryczną, pełną autentyzmu postać zagubionego, chorego na serce chłopaka, który usiłuje odnaleźć własny skraweczek szczęścia wbrew swemu popapranemu życiu, zawierzając myśli fotografii papieża.

Diagnoza jest oczywista: badania terenowe w podziemiu dowodzą całkowitej nieprzystawalności świata panów i chamów. Klata nie otwiera żadnych nieznanych drzwi, dość, że trafnie przedstawia stan umysłów, chwyta w lot polskie mówienie Anno 2006 (np. przecudny zwrot: "Co się tak pytasz? Monika Olejnik jesteś?").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji