Artykuły

Ramotka z wydźwiękiem

"Czarownice z Eastwick" Johna Updike'a w reż. Jacka Mikołajczyka w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Powieść Johna Updike'a z 1984 r. o strasznej amerykańskiej prowincji rządzonej przez tamtejszą wersję pani Dulskiej, w której duszą się trzy artystyczne kobiece dusze, aż niechcący wywołują sobie diabła erotomana, została zekranizowana w 1987 r. w gwiazdorskiej obsadzie (Cher, Michelle Pfeiffer, Susan Sarandon i demoniczny Jack Nicholson). W 2000 r. powstała wersja musicalowa. 18 lat później zainaugurował nią swoją dyrekcję w Syrenie Jacek Mikołajczyk, który wygrał dyrektorski konkurs właśnie koncepcją przestawienia tego teatru na tory musicalowe. Wyszło tak sobie. Po pierwsze, dzisiaj "Czarownice" to ramotka z karykaturalnie pokazanym, bez krytycznego pazura, miasteczkiem i takim samym niby feministycznym wydźwiękiem. Kobiecość w tej wersji równa się seksualność, wyzwalana przez macho wśród jęków, klapsów, łapania za tyłek i cycek oraz przewalania się w czwórkę po łóżku (plus obowiązkowe rozwarte uda wiolonczelistki). Po drugie zaś, jakkolwiek realizatorzy i aktorzy by się starali (a naprawdę się starają, grającej na żywo orkiestry nie wyłączając), to swoim zapałem nie powiększą ciasnej sceny przy Litewskiej, która każdy musical skazuje na wersję "bieda", "a la" czy "prawie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji