Artykuły

Grażyna Zielińska: Teatru bym nie zostawiła

- Gdyby mi kazano wybierać: zagrasz na dużym ekranie, ale zrezygnujesz ze sceny, takiej propozycji bym nie przyjęła, nie zostawiła teatru dla filmu - mówi Grażyna Zielińska, aktorka Teatru im. Szaniawskiego w Płocku.

Najbardziej rozpoznawalna aktorka Teatru im. Szaniawskiego grała na wielu scenach, m.in. w Teatrze Nowym Hanuszkiewicza, w Teatrze na Woli, Scenie przy Młyńskiej, w spektaklach Teatru Kapitol, w Teatrze Telewizji i w Tbilisi. Razem z Igą Cembrzyńską i Elżbietą Jodłowską objechały Amerykę. Podczas licznych spotkań z widzami tworzy niepowtarzalny monodram o aktorstwie i teatrze.

Absolwentka wrocławskiej filii PWST do Płocka przyszła w 1986 roku. Wcześniej grała w Teatrze Lalka w Warszawie, Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. U Szaniawskiego weszła od razu w ciekawy repertuar. Przebiła się przez teatralną rampę w spektaklu "Awantura w Chioggi" (reż. Marcin Ehrlich) i jako Julcia z "Domu kobiet" (reż. Maciej Dzienisiewicz). W kolejnych sezonach zagrała w "Pierścieniu i róży" (reż. Tomasz Grochoczyński), "Bogu" (reż. Marek Mokrowiecki), "Śnie nocy letniej" (reż. Marek Mokrowiecki). Sławę przyniosła jej rola Szwejka w "Historii partii umiarkowanego postępu" wg Haska (reż. Marek Mokrowiecki, premiera w listopadzie 1993 roku). Pisano, że "zagrała ją tyleż brawurowo, co wiarygodnie". Spektakl obejrzeli również widzowie w Warszawie, Cieszynie i zawodowi żołnierze. Z perspektywy lat aktorka traktuje tę rolę ze sporym dystansem: - Nie byłam przekonana, reżyser się uparł - mówi. Z sentymentem i zachwytem wspomina natomiast "Boga" Woody'ego Allena. - Bardzo lubiłam tam grać z Jurkiem Bieleckim. Przedstawienie miało w sobie żar, a dyrektor fantazję - twierdzi aktorka.

Jest laureatką dwóch Srebrnych Masek. Pierwszą otrzymała w marcu '94 podczas dorocznego święta teatru, właśnie za Szwejka. Kolejną po czterech latach za rolę Anieli w "Damach i huzarach" w reż. Adama Hanuszkiewicza i Pokojówki w "Oknie na parlament" Cooneya w reż. Wojciecha Pokory. Kapituła doceniła także jej pasję w rozwijaniu zdolności recytatorskich wśród uczniów.

Spotkanie z Hanuszkiewiczem okazało się dla Zielińskiej przełomowe. Zaproponował jej główną rolę w swoim musicalu "Dulska" na płockiej scenie. Po premierze napisał w dedykacji: "Kocham cię Bubo, największa dziś aktorko komediowa, polska". Za taką oceną przyszła propozycja zagrania Piastunki w "Romeo i Julii", którą Hanuszkiewicz realizował w swoim Teatrze Nowym. Swoją Dulską chciałaby powtórzyć, ale gdy ostatnio obejrzała zarejestrowane na taśmie próby, sporo by poprawiła. Niemniej - to były piękne czasy i urządziły mi życie - twierdzi. Kiedy grała u Hanuszkiewicza, przyszły propozycje do seriali. "Miasteczko", potem "Ranczo", mama Mareczka w "Na dobre i na złe", Celina w "Pierwszej miłości", wreszcie film "Wichry Kołymy" (2008 rok) - produkcja anglojęzyczna z Emily Watson w roli głównej. Wcześniej (2003) zagrała Służącą w realizowanym dla Teatru Telewizji przedstawieniu "Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca" (reż. Krystyna Janda).

W teatrze płockim zapadła w pamięć jako babcia Eugenia w "Tangu" (reż. Karol Suszka) i Kubuś Puchatek (reż. Jerzy Stępniak). W "Rewizorze" partnerowała Markowi Perepeczce (2005 r.), w "Ślubie" (reż. Krzysztof Prus) zagrała Matkę i Królową.

Lubi grać w "Pierwszej młodości". To kameralna opowieść na dwie aktorki (w duecie z Hanną Zientarą). Pokazana na XVI Festiwalu Teatrów Moraw i Śląska w Czeskim Cieszynie przyniosła aktorce nagrodę. Przy odrobinie szczęścia można jeszcze obejrzeć obie aktorki w "Arszeniku i starych koronkach". Zielińska gra tam Martę Brewster. Występuje również w "Kopciuszku" jako zła Macocha i ta rola bardzo jej się podoba. Lubi grać dla dzieci.

Teraz jeździ ze spektaklem "Dwie połówki pomarańczy" - produkcji Teatru Capitol. Niedawno wróciła z Chicago i Nowego Yorku. Szukała kopii "Guerniki" Picassa w kwaterze głównej ONZ i sfotografowała się ze zdjęciem U Thanta. - Polatałam i zaliczyłam Broadway - relacjonuje.

Eksportowa płocka aktorka ma poczucie humoru i dystans do kariery. - Kiedy widzę na ekranie siebie, to nie lecę przed telewizor, tylko zerkam z kuchni. Udaję, że mnie nie ma - mówi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji