Artykuły

Brutalizm po latach

To ważne przedstawienie: pierwsza duża premiera za rządów nowego dyrektora, bojkotowanego przez środowisko Marka Mikosa, tekst cenionego dramatopisarza z Litwy z przesłaniem społeczno-politycznym, w obsadzie świetni aktorzy Starego. Niestety, przez kolejne sceny brnie się jak przez ugór. Sztuka rozpoczynająca się w Donbasie — gdzie rodzinny obiad przerywa spadający z nieba fotel z holenderską pasażerką samolotu zestrzelonego przez rosyjskich separatystów — bardzo straciła na świeżości. To, co zostało, jest płaską publicystyką o propagandzie rosyjskiej wspierającej rozwój nacjonalizmów — na Ukrainie, w Holandii, na Litwie i w Polsce, podrasowaną archaicznie dziś brzmiącym językiem i estetyką brutalistów z lat 90., doprawioną mętnymi odniesieniami do Makbeta. Reżyseria byłego dyrektora Teatru Narodowego w Kijowie uwypukla wszystkie mankamenty sztuki. Z bólem patrzy się, jak aktorzy Starego walczą o spektakl i o swój teatr. Paulina Puślednik, zanim wygłosi z widowni apel Ukrainki o solidarność z jej niszczonym krajem, podziękuje widzom za to, że w tym trudnym czasie nie porzucili aktorów i Starego. Nadzieję budzą informacje z kulis: aktorzy powołali Radę Artystyczną, za zgodą dyrektora prowadzą rozmowy z reżyserami i planują przyszły sezon Starego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji