Artykuły

Reżyser!, Reżyser!

Jest to, bez wątpienia obok "Kartoteki" najlepsza sztuka Różewicza. Należy do nurtu jego twórczości, który zrodził wstrząsający swym realistycznym uję­ciem tematu dramat "Do pia­chu". Oczywiście, autor mógł napisać "Pułapkę" ina­czej, ogrywając rekwizytor­nię swego teatru. Jeśli od­stąpił od tego zamysłu - wiedział, dlaczego. Wizja świata Franza Kafki jedynie wtedy jest wierna pisarstwu autora "Procesu", gdy psy­chika bohatera zostaje zde­rzona z przerażającą nor­malnością otoczenia, które wymaga i żąda, by był taki jak inni: ożenił się najlepiej z panną z posagiem, założył rodzinę, zarabiał pieniądze, cieszył się, że oto żyje w la­tach pokoju i stabilizacji. Świetność artystyczna sztuki Różewicza polega właśnie na tym, że ukazuje zło w całej jego banalności, potrafiąc wydobyć ze scen zwyczajnych (wizyta u fryz­jera) zarysy przyszłości: na­rodziny faszyzmu i programowego ludobójstwa. Dla­tego mylą się znawcy - kie­dy komplementują reżysera za to, iż przypomniał Róże­wiczowi, jaki był jego teatr. Był, ale dziś jest inny, pod­czas gdy reżyser pozostał awangardą z taborów; tę poetykę czerni i rozbebe­szonych sprzętów już bra­liśmy wiele lat temu. Wtedy (kryzys energetyczny) może ta ciemność miała sens. Dziś tylko irytuje. Dowodzi kompletnego niezrozumie­nia istoty "Pułapki". Robienia na siłę swojego spektaklu bez oglądania się na pisa­rza. Wolałbym, żeby p. Grzegorzewski jednak oglądał się na Różewicza... Byłoby też nie od rzeczy, gdyby mniej poprawiał i skracał tekst, zaciemnia­jąc jego sens poprzez na­rzucenie aktorom stylu gry jawnie kłócącego się z tym, co napisał autor. Ilustruje to choćby rola Ojca w inter­pretacji p. Walczewskiego. To nie jest Ojciec z Kafki - mieszczanin marzący, by jego syn był także mieszczaninem, zjadaczem chle­ba z masłem, zaradnym i praktycznym. Ojciec, któ­rego gra Walczewski to pe­nsjonariusz zakładu psy­chiatrycznego. Na czym więc polega jego konflikt z synem? Kogo Kafka się boi, kto go przytłacza i udręcza? Jedno bałamuc­two pociąga za sobą drugie. W rezultacie oglądamy coś, co znowu staje się "Waria­cjami" reżysera, popisem prymusa sprzed lat. Ja bym wolał obejrzeć sztukę Ró­żewicza (znam ją z lektury). Może znajdzie się teatr (mniej ambitny niż Studio), który ją wystawi? Bez orkie­stry Maksymiuka, bez baje­rów i żonglerki, za to z wię­kszą pokorą wobec literatu­ry, a mniejszą egzaltacją wobec siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji