Artykuły

Taczka nudziarza?

"Ledwo nie co tydzień wpływa żądanie o powtórzenie tej sztuki" - tak pisano na afiszach do "Taczki octciarza" Wojciecha Bogusławskiego Do końca 1793 roku wystawiono ją co najmniej 23 razy co jest doskonałym wynikiem jak na owe czasy. Myślę, że dziś Teatr Nowy nie ma co liczyć na podobne próby, a i rekordową liczbę spektakli trudno będzie osiągnąć.

Sztuka jest po prostu słaba. Jedna z tych które "nie wytrzymały próby czasu" Wprawdzie mówi o sprawach, o których powinno się mówić zawsze jak miłość, szlachetność itd.; ale wydaje mi się, że forma w jakiej to opowiada dzisiejszego widza nie przekona Byłem na drugim spektaklu "Taczki octciarza" i zauważyłem że wiele miejsc w teatrze było pustych (frekwencje ratowała młodzież szkolna zaciągnięta przez nauczycieli). Obawiam się, że z każdym spektaklem może być coraz gorzej.

Młodzież szkolna, o której wspominam będzie chyba głównym odbiorcą tego spektaklu Może lepiej było więc przygotować go w bardziej kameralnej formie i na zasadzie "sceny objazdowej" prezentować go w szkołach?

"Taczka octciarza" powstała jako przeróbka dramy Luisa Sebastiena Merciera "La brouette du Vinaigrier" i wystawiana była początkowo pod tytułem "Taczka przedającego ocet i musztardę, czyli Cnota w grubej łachmanie" Jak się można dowiedzieć z programu: "była ona wtedy jednoznacznym gestem poparcia obozu reform epoki stanisławowskiej". Jest to temat ciekawy dla ludzi interesujących się historią teatru. Czy jednak są oni w stanie wypełnić widownię Teatru Nowego, o którą przecież w tak trudnych dla siebie czasach teatr winien troszczyć się ze szczególna rozwagą i staraniem.

"Taczka octciarza" momentalnie zaskarbiła sobie łaski widzów, do czego w dużym stopniu przyczyniła się gra Bogusławskiego w roli Starego Dominika" - to znowu cytat z programu. Nie wiem. nie widziałem w tej roli Bogusławskiego. Widziałem za to aktorów Teatru Nowego w tej sztuce i jedynie Dymitr Hołówko w roli Pana Delomer i Ryszard Mróz jako Dominik Ojciec mogH się podobać Pozostali, zwłaszcza Maciej Zalewski i Piotr Bigora jeszcze sporo muszą się nauczyć Mam nadzieję że ich słaby występ wiąże się jedynie z naturalnym u aktora spadkiem emocji i napięcia po premierze. A może źle się czuli w inscenizacji Marka Okopińskiego?

W spektaklu najbardziej podobała mi się scenografia Jolanty Kunkel-Bojanowskiej i opracowanie muzyczne Teresy Stokowskiej-Gajdy.

Podsumowując - ten spektakl jest moim zdaniem słabszą pozycją w repertuarze Teatru Nowego. Wierzę, że następne będą tytko dobre

Zdając sobie sprawę, z subiektywnego podejścia poprosiłem o wypowiedź dyr. Mirosławę Marcheluk:

"Uważam, że powinniśmy mówić teraz o najprostszych i najważniejszych ludzkich uczuciach. Sztuka dotyka przecież podstawowych ludzkich relacji W tym rozchwianym świecie, rządzonym przez obojętność, gdzie najważniejszą sprawą stały się pieniądze, powinniśmy wracać właśnie do tych podstaw, Myślę, że jest teraz na to czas.

Sztuka w tej prostej, ale nie prostackiej formie ma pójść do ludzi, sprawić, by chcieli o tym co zobaczą rozmawiać. Wydaje mi się, że "Taczka octciarza" czymś takim właśnie jest. Po premierze przychodzili do mnie ludzie i mówili że cieszy ich to, że do teatru powraca normalność i proste prawdy. Mnie cieszy to, że mimo trudności udało nam się zachować elegancję Dla mnie jest to piękne i jestem zadowolona".

Cóż, pozostałoby życzyć sobie, aby zadowolenie to podzielili widzowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji