Artykuły

Ralph Kamiński: Najważniejsze w muzyce są prawda i emocje

Na jego koncercie podczas ubiegłorocznego Open'era nie można było się wcisnąć do namiotu. Do tych, którzy stali po bokach mimo deszczu, docierała nie tylko muzyka, ale też i owacje. W walentynki Ralph Kamiński wystąpi w Olsztynie.

Ralph Kamiński ma 27 lat, jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku na wydziale jazzu i muzyki estradowej, studiował też na Uniwersytecie Co-darts w Rotterdamie. Związany jest z Teatrem Wybrzeże. Dwa lata temu wydał debiutancką płytę "Morze", alternatywnie popową.

ROZMOWA Z RALPHEM KAMIŃSKIM

Łukasz Kamiński: - Wystąpiłeś w spektaklu Teatru Wybrzeże "Czyż nie dobija się koni?". Ta genialna powieść jest mroczną metaforą życia, także artystycznego. Twoje życie teraz nabrało ogromnego tempa. Masz jakiś sposób, żeby z niego nie wypaść, tak jak grany przez ciebie bohater Freddy [na zdjęciu]?

Ralph Kamiński: - Ciężko jest się wcześniej przygotować na takie życie, na taki moment, kiedy wszystko zaczyna się kręcić. Na początku bałem się trochę, że kiedy wydam płytę, nic szczególnego się nie będzie działo, nie będę miał zbyt wiele do roboty.

Tymczasem stało się zupełnie na odwrót. Momentami jest bardzo ciężko, ale najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać, żeby nie dopuścić do sytuacji jak z "Czyż nie dobija się koni?", czyli za szybko nie powypadać.

Spłynęła na ciebie lawina laurek, zachwytów. Co robisz, żeby nie oderwać się od rzeczywistości?

- Teraz jestem w takim momencie, że staram się sobie to wszystko, co się dzieje, poukładać w głowie. Kiedy tylko mogę, wyjeżdżam, żeby złapać dystans. To naprawdę niesamowite, że wiele z moich marzeń już się spełniło. Jestem bardzo wobec siebie krytyczny i wymagający, stawiam poprzeczkę bardzo wysoko. Mam też świadomość tego, że muszę się nauczyć odpoczywać. Twoja pierwsza płyta powstawała kilka lat. W dobie internetu panuje powszechne przekonanie, że dziś bardzo łatwo sobie wydać album. Jakie były największe trudności, z którymi się spotkałeś podczas pracy nad "Morzem"?

- Przeszkód było mnóstwo. Od dawna wiedziałem, że chcę wydać płytę, wiedziałem, jak ma wyglądać i brzmieć. Nie pochodzę z muzycznej rodziny, nie do końca wiedziałem więc, do kogo zwrócić się o pomoc, od czego zacząć, jakich pułapek uniknąć. Tego wszystkiego uczyłem się na bieżąco. Żeby wydać płytę, musiałem się wiele nauczyć i popełnić wiele błędów. To doświadczenie, które zdobyłem, czas, który upłynął, były mi bardzo potrzebne. A co dała nauka muzyki?

- Miałem szczęście, że prowadziła mnie wspaniała trenerka wokalna Ania Domzalska. Nauczyła mnie pokory i ciężkiej pracy, tego, że śpiew to nie wyłącznie zabawa. Dzięki niej zrozumiałem, że nauka nigdy się nie kończy, że nie można przestać się rozwijać. Współpracujesz z cenioną kostiumolożką Magdą Bem. Na ile ważne jest dla ciebie, żeby zaistnieć nie tylko w uszach fanów, ale też w ich oczach?

- Muzyka jest najważniejsza, ale wizerunek, teledyski pomagają ją podrasować. Zależy mi na kompletnej prezentacji artystycznej, która jednak nie będzie sztucznie wykreowana, tylko szczera, wynikająca ze mnie, z tego, jaki jestem.

Wspominałeś w wywiadach, że twój album jest soundtrackiem do twojego życia. Czy chcesz w ten sposób pisać swoją biografię?

- W swoich piosenkach opowiadam o sobie, o swoich przeżyciach. Pisanie piosenek jest nie tylko zapisem chwil, ale też w jakiś sposób rozliczaniem się ze sobą. To pomaga mi w ciężkich chwilach. I takie właśnie podejście cenię u innych twórców. Najważniejsze w muzyce są prawda i emocje. Dziennikarze, socjologowie doszukują się w płytach artystów, zwłaszcza młodych, czegoś, co nazywają głosem pokolenia. Ty, opowiadając o sobie, choćby i w bardzo osobisty sposób, opowiadasz też o innych.

- Nie zdawałem sobie sprawy, że moje piosenki tak głęboko dotrą do ludzi. To chyba największy komplement, jaki artysta może otrzymać. Dwa lata temu występowałeś w Opolu. W ubiegłym roku festiwal się nie odbył. Jaki masz stosunek do polityki?

- To bagno, do którego staram się nie wchodzić. To bardzo źle, kiedy kultura cierpi z powodu polityki. Z drugiej strony zawsze, kiedy kultura postawiona jest w trudnej sytuacji, potrafi stworzyć wielkie rzeczy.

-> CEilK w Olsztynie (ul. Parkowa 1), 14 lutego, godz. 20. Wstęp od 35 zł (dla par, czyli 70 zł za dwie osoby) do 50 zł (w dniu koncertu).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji