Ta pani już tu nie mieszka
"Alicja w krainie czarów" nie jest bajką dla grzecznych dzieci. To szereg absurdalnych wizji, które jawią się dziewczynce po łyknięciu mikstury. Może LSD? I nie musiała być taka mała, skoro w "krainie czarów" jest walka o życie, kumoterstwo i wazeliniarstwo.
Alicja, która ma grubo ponad dziesięć lat, wyciągnięta na wyrku wpatruje się tępo w ekran telewizora i wyraźnie doskwiera jej zipping, czyli nałóg bezmyślnego przerzucania kanałów telewizyjnych. Zahipnotyzowana obrazkami przenosi się do "krainy czarów" jak z sennego koszmaru. To ciekawy punkt wyjścia - zafascynowana światem mediów i reklamy młoda dziewczyna zostaje przez ten świat wchłonięta. Doświadcza jego chaosu i zwariowanego rytmu w zapętlonym czasie, poznaje kreatury i "strzępy człowieka" pozostające z tych, których świat ten wysysa i wypluwa. Współczesna baśń nie może być łzawa. Tyle, że bajka Hynka nawet jak dla dorosłych pozbawiona jest klimatu, za to nie wolna od chaosu. Miało być dzieło niepokojące, mroczne, filozoficzne a ostał się szereg luźno powiązanych ze sobą epizodów, przez które prześlizgują się kolejni bohaterowie. Nie jest to ani świat mediów, ani ogródek.
Wyrazistości brakuje też poszczególnym postaciom, zlewającym się w ruchliwy ansambl. Znakomity jest tylko Marek Walczewski w epizodzie Fałszywego Żółwia. Alicja, Agnieszki Roszkowskiej, pozbawiona jest charakteru i trudno się widzowi z nią identyfikować. Ubrana "młodzieżowo", ani dziecko, ani dorosła kobieta, błąka się po odrealnionym, nieprzyjaznym świecie, prowadzi sztywne rozmowy (winą jest nieudolna adaptacja tekstu), wpada w krótkotrwałe tarapaty, a widzowie przyglądają się temu jak zza grubej pleksi. Elementem ożywiającym spektakl jest za to niezła muzyka, z czego wniosek, że Tomasz Hynek jest zdecydowanie lepszym kompozytorem niż reżyserem. Przeniesienie "Alicji" we współczesność nie pociągnęło za sobą jakiejś konkretnej wizji dzisiejszej rzeczywistości. Inscenizacja Tomasza Hynka nie niesie też diagnozy naszych czasów, które rzeczywiście sprawiają niejednokrotnie wrażenie, jakby były jedynie wizją naćpanej dziewczynki.