Artykuły

Nie żyje Ryszard Pochroń

Dziś wszyscy pracownicy i przyjaciele Teatru Cieszyńskiego żegnają i opłakują swojego bliskiego kolegę, aktora Sceny Polskiej, Ryszarda Pochronia.

Najbliżej związany ze zmarłym zespół Sceny Polskiej przyjął tę informację z niedowierzaniem: "Przecież miał iść do szpitala i za chwilę wrócić", "Zagrał na początku stycznia ostatnie przedstawienie i po krótkiej przerwie miał znów stanąć na scenie", "Wiedzieliśmy o chorobie, nie sądziliśmy, że jest tak poważna" W teatrze panuje cisza, nikt nie ma siły mówić, czasem tylko ktoś pociągnie nosem, otrze kolejną łzę. Co będzie dalej? Nie wiadomo. Minuty na zegarze przewalają się z głuchym łoskotem, trwa przykry okres zawieszenia, podczas którego trzeba jakoś sobie poradzić ze śmiercią przyjaciela.

Ryszard był związany z teatrem od lat. Na deskach teatralnych zadebiutował ponad czterdzieści lat temu w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Przygodę ze sceną w Czeskim Cieszynie rozpoczął jako Wojski w "Panu Tadeuszu", był to wtedy 1991 rok. W ciągu kolejnych blisko trzydziestu lat zagrał w ponad 100 spektaklach Sceny Polskiej, stając się ulubieńcem publiczności.

Teatr Cieszyński stracił komediowego asa, bo Ryszard Pochroń szczególnie dobrze odnajdywał się w komediach. Może dlatego, że na co dzień miał duży dystans do siebie i otaczającej go rzeczywistości? Był przezabawnym Papkinem w "Zemście" czy pociesznym Tartuffem w "Świętoszku". Mistrzowsko sportretował postać Francoisa w "Kolacji dla głupca". A czy pamiętamy jego inne role tych wszystkich groteskowych sąsiadów, ojców, wesołych wujków "dobra rada"? Ależ tak Czy została nam do dziś w pamięci scena z "Opowieści gargantuicznych", kiedy Pochroń przebrany za niemowlę wjeżdża na scenę w wózku? Oczywiście, wtedy wszyscy płakali ze śmiechu, i aktorzy w kulisach, i publiczność na widowni

Dziś płaczemy z innego powodu. I chyba nie ma w tym nic złego. Póki co każdy na swój sposób stara się to jakoś zrozumieć, pojąć, poukładać sobie w głowie. Jednak pojąć to trudno, jeszcze trudniej oswoić się. Nie ma go? Ale jak to Przecież jeszcze przed chwilą był.

Po premierze "Lampki oliwnej" przysiadł się do mnie w teatralnej kawiarni podczas bankietu. Pytał o moje samopoczucie, z uśmiechem patrząc na mój coraz większy brzuch, dopytywał, kiedy urodzi się pociecha, z zainteresowaniem słuchał, co mam do powiedzenia na gorąco o premierze. "Małgosia, a wiesz, że ja tu gram prawie najdłużej z całego zespołu?" - spytał. "Wiem, wiem" - odpowiedziałam. "To zrób ze mną wywiad na tego twojego bloga, myślę, że będę miał wiele do powiedzenia o tej robocie i o tym teatrze" - stwierdził, a ja się się tylko uśmiechnęłam od ucha do ucha. "Pewnie, że zrobimy taki wywiad. To kiedy?" - odparłam. "A to się nie pali, przecież mamy czas!" - odpowiedział. Po Sylwestrze przy dacie 3 stycznia 2018 mam wpisane w kalendarz: "Zadzwoń do Pochronia, umów wywiad". Nie zdążyłam, nie zdążył, nie zdążyliśmy

Ostatnie pożegnanie ś.p. Ryszarda Pochronia będzie miało miejsce w Teatrze Cieszyńskim w sobotę, 27 stycznia 2018 r. o godz. 11.00, msza święta zostanie odprawiona w tym samym dniu o godz. 12.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Czeskim Cieszynie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji